AKTUALIZACJA: W piątek przed południem Onet przekazał, że Artur Baranowski nie zagra.
Zgodnie z wyjaśnieniami serwisu, finał programu był nagrywany w miniony weekend w centrum TVP w Lublinie. Dziennikarz, powołując się na trzy niezależne od siebie źródła, ustalił nieoficjalnie, że 28-letni zawodnik miał problemy z samochodem podczas podróży z województwa łódzkiego na Lubelszczyznę.
– Baranowski nie pojawił się na nagraniu i usłyszeliśmy od produkcji, że nie weźmie udziału w naszym finale z powodu awarii auta – takie informacje przekazał Onetowi jeden z uczestników finałowego składu.
– Nasz nieobecny rywal wygrał jednak jedną z dwóch klasyfikacji edycji: zdobył największą liczbę punktów, przeliczanych łącznie z odcinka eliminacyjnego oraz finału – dodał.
Portal skontaktował się także z Anitą Ryczyńską, kierowniczką produkcji z Agencji Kreacji Rozrywki i Oprawy w TVP. Ma być to agencja, która produkuje teleturniej.
Gdy Ryczyńska została poproszona o potwierdzenie nieobecności Baranowskiego w finale "Jeden z dziesięciu", odpowiedziała, że nie ma upoważnienia do udzielania takich informacji.
– To są wszystkie pytania, jakie mogłem panu zadać. Pan Artur wygrał. Ma 773 punkty, ale za trzy zachowane szanse dostanie jeszcze 30 punktów i jego wynik to będzie 803 punkty – oznajmił gospodarz Tadeusz Sznuk na zakończenie 19. odcinka 140. edycji programu "Jeden z dziesięciu".
Artur Baranowski dał historyczny popis w ostatnim odcinku teleturnieju "Jeden z dziesięciu", który był emitowany 22 listopada. Startując z pozycji numer trzy, uzbierał 803 punkty, co jest maksymalnym wynikiem możliwym do osiągnięcia w tej grze. Udało mu się pobić rekord.
Ten ekonomista z miejscowości Śliwniki, pasjonujący się grami logicznymi i jazdą na rowerze, wykazał się niezachwianą pewnością siebie w finale, odpowiadając na wszystkie 40 pytań. Swoją rozległą wiedzą z dziedzin takich jak archeologia czy muzyka, Baranowski zaimponował rodakom, którzy nie szczędzili mu komplementów w sieci.
Finaliści trzeciego etapu każdego odcinka "Jeden z dziesięciu" są nagradzani różnymi przedmiotami, takimi jak zestawy kosmetyczne czy słodkie kuferki, w zależności od sponsora programu. Zwycięzca odcinka otrzymuje dodatkowo 5 tysięcy złotych, luksusowy zegarek lub inne nagrody rzeczowe, a także pobyt w hotelu czterogwiazdkowym.
W Wielkim Finale nagroda jest znacznie wyższa – od 2003 roku laureat zgarnia 40 tysięcy złotych, wcześniej nagrodą główną był samochód.
Co więcej, uczestnik z najwyższą sumą punktów z odcinka i Wielkiego Finału otrzymuje bonus 10 tysięcy złotych. Dodatkowa nagroda przysługuje Baranowskiemu.
Produkcja programu zaznacza: "Na zwycięzcy/zwycięzcach rozgrywki finałowej ciąży obowiązek opłacenia podatku dochodowego od otrzymanej nagrody".
Warto dodać, że najnowsze odcinki "Jeden z dziesięciu" prawdopodobnie zadebiutują na wiosnę 2024 roku. Oznacza to, że od następnego tygodnia przez kilka miesięcy telewidzowie będą śledzić powtórki wcześniej wyemitowanych odcinków w TVP.
Należy zaznaczyć, że jeszcze kilka lat temu liczba odcinków w każdej edycji teleturnieju nie była ustalona i mogła się różnić w zależności od sezonu, wahając się od 21 do 33. Obecnie obowiązujące zasady pozwalają na maksymalnie 20 odcinków na edycję.
Artur Baranowski jest mieszkańcem niewielkiej miejscowości Śliwniki, leżącej w gminie Parzęczew w województwie łódzkim, która liczy zaledwie 157 mieszkańców.
"Jesteśmy już tym zmęczeni, nie spodziewaliśmy się" – tak ojciec rekordzisty skomentował medialny szum w rozmowie z dziennikarką wp.pl.
Rodzic uczestnika "Jeden z dziesięciu" wyraził swoją dumę z osiągnięć syna, ale zaznaczył, że ani on, ani reszta rodziny nie spodziewała się takiego poziomu zainteresowania.
"Mieszkamy tu spokojnie, cicho. A tu nagle wszyscy chcą rozmawiać z synem. On nie ma na to siły, nie jest przygotowany. Nikt by tego nie wytrzymał, człowiek by zwariował" – stwierdził.