Kamera w saunie w Tarnowskich Górach wywołała oburzenie. Zdjęcie ilustracyjne
Kamera w saunie w Tarnowskich Górach wywołała oburzenie. Zdjęcie ilustracyjne fot. wikipedia/Von Olaf Tausch CC BY 3.0

– Przesunęliśmy kamery, żeby nie wzbudzały niezdrowych sensacji – zastrzega od razu Sylwia Kusz-Byszewska z Parku Wodnego w Tarnowskich Górach. To tu kamery w strefie saun wywołały niedawno niemałe zainteresowanie, które zaskoczyło park. – Były skierowane na korytarz przy barze i bramki. Nie było na nich widać ludzi w saunach, gdzie mogą się znajdować osoby nagie. Zwróciła się do nas jedna klientka, która uważała, że w saunach nagrywamy osoby, padło też pytanie, czy ktoś siedzi przy kamerach – słyszymy. Po co w ogóle te kamery? To już inna bajka, która przy okazji mówi co nieco o zachowaniu Polaków w takich obiektach.

REKLAMA

Zaznaczmy od razu, temat wyłonił się w październiku. "Kamery w saunarium beztekstylnym gorszą gości Parku Wodnego" – pisały wówczas lokalne media. Okazało się wtedy, że po remoncie obiektu – gdy powstało m.in. saunarium – w strefie saun zamontowano kamery. 

Dwie przy wejściu – po dwóch stronach bramek. I trzecią głębiej, niedaleko wejścia do saun.

– Ani jedna kamera nie była w samych saunach. Nie było na nich widać ludzi w saunach, gdzie mogą się znajdować osoby nagie – zastrzega w rozmowie z naTemat Sylwia Kusz-Byszewska z działu marketingu Parku Wodnego w Tarnowskich Górach.

Kamery wywołały jednak oburzenie. Reakcje niektórych mieszkańców cytowały lokalne media.

"Po interwencji tej pani przesunęliśmy kamery"

"Na saunę uczęszcza mnóstwo osób, powszechnie znanych i szanowanych w naszym mieście. Nie potrafię sobie wyobrazić, że ktoś ma dostęp do nagrań, na których może zobaczyć nago kogo chce, jeśli tylko ta osoba będzie korzystać z sauny w parku wodnym" – mówiła jedna z użytkowniczek sauny "Super Expresowi".

Teraz do sprawy wróciła katowicka "Wyborcza". Jeden z mieszkańców powiedział: "Kamera w strefie nagości nie wydaje się dobrym pomysłem, ponieważ zaraz się okaże, że ktoś wykradł obraz i zdjęcia trafią do sieci. I kto wtedy będzie za to odpowiedzialny? Park, który naraził swoich klientów?".

W parku zaskoczenie zamieszaniem.

– Praktycznie nikt w tej sprawie do nas nie dzwonił. Oprócz jednej klientki, która w październiku się do nas zwróciła. Uważała, że w saunach nagrywamy osoby, padło pytanie, czy ktoś siedzi przy kamerach. Nikt więcej bezpośrednio się do nas nie zgłosił – mówi Sylwia Kusz-Byszewska.

Jedna interwencja jednak wystarczyła.

– Tam są również czujki oddymowe i nie wiemy, czy jedna z nich nie została przypadkiem pomylona z kamerą. Ale po interwencji tej pani przesunęliśmy kamery, żeby nie wzbudzały już niezdrowych sensacji. Jedną w ogóle wyłączyliśmy, a dwie są bliżej kołowrotów, żeby już nie wzbudzały wątpliwości. Od tego momentu nic się więcej nie działo – dodaje.

"Ludzie przeskakują bramki, wchodzą pod nimi..."

Ale temat jest niezwykle ciekawy. Tak, jak ciekawe są ludzkie zachowania na takich obiektach. Co tłumaczy, po co w ogóle kamery w takich miejscach.

Kamery były umieszczone tak, żebyśmy widzieli tylko bar i bramki, gdzie odbywa się ruch klientów i często się zdarza, że np. ktoś odbije klucz do szafki, nie wejdzie, a następnie składa reklamację. Do tego służyły te kamery – tłumaczy Sylwia Kusz-Byszewska.

Mówi, że na innych podobnych obiektach są kamery – skierowane właśnie na bramki, bo tam na ogół pojawiają się największe problemy. Nagość nagością, ale społeczne zachowania to zupełnie inna bajka.

– Zdarzają się przypadki, że ludzie przeskakują bramki, wchodzą pod nimi, odbijają z dwóch stron zegarki, a później wykłócają się w kasach, próbując nie zapłacić. Ale bywają też takie, że np. system może źle zadziałać, bo ktoś odbił zły kluczyk od szafki albo przez przypadek wziął np. dziecka i swój i wtedy źle naliczy się opłata. Z kamerami jesteśmy w stanie to zweryfikować. Tylko wtedy z nich korzystamy – mówi nasza rozmówczyni.

Podkreśla, że przy kamerach nikt nie siedział i nie siedzi: – Nie ma takiej osoby, która na bieżąco je monitoruje. Korzystamy z nich tylko w momencie sprawstwa albo reklamacji.

"Zwracamy im uwagę, gdy są goli"

Park Wodny w Tarnowskich Górach już przy wejściu informuje, że obiekt jest monitorowany. A w regulaminie jest zapis, że w strefie poza saunami powinno się przebywać w ręczniku, szlafroku czy pareo. Nawet gdyby kamera miała w tym miejscu kogoś uchwycić, osoba ta powinna być więc zakryta.

– Można wypożyczyć ręcznik, można kupić pareo. Po samej strefie powinno się poruszać zakrytym i klienci raczej są zakryci, nie mamy takich sytuacji, żeby ktoś zachowywał się obscenicznie. Choć czasem zdarza się, że gdy przechodzą z jednej sauny do drugiej, są goli. Wtedy zwracamy im uwagę. Po to robiliśmy całą strefę, żeby ludzie chodzili w ręcznikach, żeby nie było takich sytuacji, że mogłoby to budzić jakieś zgorszenie – mówi przedstawicielka parku.

Niedawno pisaliśmy w naTemat o zgorszeniu Polaków na basenie w Prudniku, gdzie przyjeżdżający z Czech użytkownicy basenu nie mają problemu, by rozbierać się do naga przy szafkach.

Za bardzo nie słychać natomiast, by kogoś oburzały inne, rodzime, zachowania.

Sauna to strefa ciszy, która służy relaksowi. Każdy powinien się tu dobrze czuć i o tym pamiętać. Warto też podkreślić, że przed korzystaniem z sauny ciało należy umyć, a z tym różnie bywa. To jednak ogólny problem basenów. "Baseniarze" od lat borykają się z tym, że ludzie nie korzystają z prysznica przed skorzystaniem z wody. Są osoby, które nie są jeszcze nauczone kultury saunowania i korzystania z basenu – mówi Sylwia Kusz-Byszewska.

Czytaj także: