W niedzielę w studiu TVP Info doszło do kuriozalnej sytuacji. Prowadzący program Miłosz Kłeczek pokłócił się z jednym z gości, Grzegorzem Płaczkiem. Strofował polityka Konfederacji i chciał go nauczyć "czytania ze zrozumieniem". Poszło o wypowiedź Andrzeja Dudy o rządzie Mateusza Morawieckiego. Jak się potem okazało, pracownik TVP nie miał racji.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kłótnia w studiu TVP Info zaczęła się od wypowiedzi Grzegorza Płaczka na temat misji utworzenia rządu powierzonej Mateuszowi Morawieckiemu.
– Premier Morawiecki poinformował prezydenta Dudę o tym, że państwo macie w PiS-ie większość – stwierdził poseł Konfederacji.
– A pan był na tym spotkaniu, że pan wie, o czym premier Morawiecki poinformował prezydenta. Pan prezydent mówił, że pan premier podejmuje działania, żeby zbudować większość, a nie że ma większość – wypalił nagle prowadzący program Miłosz Kłeczek.
Ale Płaczek nie zamierzał odpuszczać i próbował wytłumaczyć pracownikowi TVP, że ma rację, jednak nie mógł, bo cały czas mu przerywano.
– Panie pośle, proszę mi pokazać, będzie pan miał kilka minut, znajdzie pan cytat w telefonie – rozkazał politykowi Kłeczek.
– Nie wiem, kto pana kultury debaty uczył, ale proponuję się jeszcze troszeczkę douczyć – odpowiedział mu poseł.
– Na pewno ktoś inny od pana, bo pan jej nie zachowuje – odparł z przekąsem Kłeczek.
Pracownik TVP nie miał racji
TVP oczywiście nie zawiodło i żeby dobitnie pokazać politykowi Konfederacji, że się myli, pokazano cytat z orędzia Andrzeja Dudy.
– W trakcie konsultacji każde ze stronnictw wyraziło przekonanie, że w nowym Sejmie zgromadzi większość konieczną do poparcia swojego kandydata, jak i przyszłego rządu w całości – mówił w Sejmie Duda.
Słowa prezydenta odczytał w studiu Kłeczek, a kiedy skończył dodał triumfując: – Ja dzisiaj nauczę pana posła Płaczka czytania ze zrozumieniem.
W sieci jednak przypomniano inne słowa Dudy, które wskazują, że Grzegorz Płaczek miał rację, bo prezydent rzeczywiście powiedział, że Morawiecki zapewnił go, że ma większość.
– Mamy dzisiaj dwóch poważnych kandydatów do stanowiska premiera. Mamy dwie grupy polityczne, które twierdzą, że mają większość parlamentarną i mają kandydata na premiera – mówił po konsultacjach z liderami partii Andrzej Duda.
Kłótnia zaczęła się po tym, jak Stanisław Tyszka stwierdził, że jego ugrupowanie nie będzie popierać centrolewicowego rządu Donalda Tuska, a spotkanie Rady Europejskiej, w którym nowy premier weźmie udział, prawdopodobnie ma dotyczyć procesu federalizacji wspólnoty europejskiej, któremu Konfederacja się sprzeciwia.
– Tam oczywiście będzie też mowa na temat planów dalszej federalizacji UE. Powiedzmy, co się wydarzyło bardzo ważnego w tym tygodniu w Parlamencie Europejskim – zaczął polityk. Prowadzący od razu mu przerwał: panie pośle, nie.
– Pięciu posłów z Polski zagłosowało za dalszą federalizacją Unii Europejskiej. To odebranie kompetencji Polakom, odebranie kompetencji polskiemu rządowi – nie odpuszczał wyraźnie wzburzony Tyszka.
– Panie pośle, ja nie chce pana przekrzykiwać – ostrzegał Konrad Piasecki.
– Ale ja muszę powiedzieć – nie dawał za wygraną Tyszka. Dziennikarz odpowiedział krótko: – Nie, nie musi pan.
– Ale pan redaktor się boi tego tematu? – jątrzył dalej polityk Konfederacji. – Nie, ja niczego się nie boję, a już na pewno nie tego tematu – powiedział Piasecki. – Panie pośle, agendę tego spotkania ustalam ja, jak się panu ta agenda nie podoba, to nie musi pan w tych spotkaniach uczestniczyć – podsumował.
Na pytanie Tyszki, czy w agendzie spotkania nie ma miejsca na "zdradę Polski", Konrad Piasecki odrzekł, że "chciał teraz porozmawiać o rzeczach, które są czasowo bliższe rzeczywistości".