"How to have sex" to inspirowany prawdziwymi wydarzeniami film w reżyserii Molly Manning Walker, który został w tym roku nagrodzony na festiwalu w Cannes. Brytyjka na bazie własnych doświadczeń opowiada o trzech przyjaciółkach, które lecą na Kretę na "najlepsze wakacje ever". Czym różni się od innych podobnych filmów?
Reklama.
Reklama.
"How to Have Sex" to film o dojrzewaniu (fachowo nazywa się ten gatunek "coming of age") nastolatek z generacji Z "dla której seksualna swoboda oznacza jednocześnie wolność i ogromną presję". Jego bohaterkami są trzy dziewczyny, które lecą do Grecji, by się zabawić i pomóc jednej z nich stracić dziewictwo.
Molly Manning Walker opowiada o swoich wakacjach sprzed 15 lat, ale film kieruje do dzisiejszej młodzieży
"Wydawać by się mogło, że takich historii kino widziało już wiele: dzikie wakacje, dzika zabawa, dzikie pragnienia. Jednak ten słoneczny film o szalonym summer break niepostrzeżenie staje się opowieścią o pierwszych rozczarowaniach i inicjacji w mroczne strony dojrzewania. Manning Walker doskonale wykorzystuje female gaze i tworzy pełen empatii wiarygodny portret dziewczyńskości" – zapowiada dystrybutor filmu, Gutek Film.
Reżyserka przeżyła podobne wakacje mając 16 lat. "Pokój miała na parterze razem z kilkunastoma innymi nastolatkami z UK. Przez tydzień praktycznie nikt nie trzeźwiał. Dzień zaczynali od lampki białego wina, a przed pójściem spać dopijali resztki wódki z butelek. Reżyserka na bazie imprezowych doświadczeń nakręciła jeden z najbardziej dyskutowanych filmów roku" – piszą "Wysokie Obcasy".
Film jednak nie jest szaloną komedią o pijanych nastolatkach, ale dramatem, który ma coś zostawić w głowach - szczegółnie młodych widzów. Reżyserka po przeprowadzeniu warsztatów w szkołach na Wyspach przeraziła się, jak wciąż mało wiedzą m.in. na temat przyzwolenia seksualnego i udają, że mieli same wspaniałe przeżycia łóżkowe.
Ten konkurs w kurorcie na Krecie wydarzył się naprawdę. "Starałyśmy się to wspomnienie wypierać"
"Najważniejsze refleksje Walker oscylują jednak wokół wpływu, jaki ma na Tarę, Skye i Em otoczenie" – czytamy dalej w artykule. Jedną z atrakcji kurortu, do którego udały się bohaterki, jest pewien konkurs. Imprezowicze rozbierają się od pasa w dół, a chętne dziewczyny mają klękać i doprowadzić ich do orgazmu. Która zrobi to pierwsza - wygrywa.
Reżyserka przyznała, że to była również atrakcja na jej ówczesnych wakacjach. "Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, jaki wpływ miało na mnie oglądanie tego 'konkursu'. Dopiero po latach porozmawiałam o tym z koleżankami i okazało się, że każda z nas pamięta to inaczej, co pokazuje, że w ogóle tego nie omówiłyśmy, tylko starałyśmy się to wspomnienie wypierać" – mówiła w wywiadzie.
Podkreśla jednak, że nie chciała robić filmu "anty-imprezowego", bo sama wciąż uwielbia chodzić na melanże. Bardziej chodziło jej o to, by nauczyć nas rozpoznawania złych rzeczy, które nam się dzieją i nie przekłamywali własnych doświadczeń seksualnych, które nie były fajne.
"How to Have Sex" przypadł do gustu krytykom filmowym zdobywając 95 proc. pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes. Wygrał też nagrodę w sekcji Un Certain Regard na festiwalu w Cannes. Widzowie na Filmwebie ocenili go na razie na 6.5/10. Można go oglądać od piątku w polskich kinach.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.