Reklama.
Reklama.
Anna Wendzikowska odeszła z pracy w "Dzień dobry TVN". Z jej relacji wynikało, że dochodziło tam do mobbingu. W rozmowie z Kamilem Frątczakiem dziennikarka ujawniła, co przelało czarę goryczy. Jak patrzy na to z perspektywy czasu i czy kiedyś jeszcze wróci do pracy w telewizji? O tym wszystkim opowiedziała dla naTemat. – Rozstałam się z TVN-em na swoich warunkach, nie tak jak osoby, które rok później zostały zwolnione. Dla mnie to miało wartość. Ale też wartość dla mnie miało to – i to nawet chyba większą – że ja stanęłam po właściwej stronie. Przeciwnej do czegoś, co było krzywdzące dla ludzi, bo nie tylko dla mnie – podkreśliła. Co przelało czarę goryczy w TVN? – Na koniec to były drobne rzeczy, ale one były związane z tym, że moja bezpośrednia przełożona wbrew decyzjom dyrektora programowego, za plecami, chciała pozbawić mnie części aktywności – wyjaśniła Wendzikowska. – To były sytuacje, że na przykład ja coś zgłaszałam, a ktoś inny to robił lub ja się na coś umawiałam z dystrybutorem, to miało mieć emisję i na przykład nie było emitowane (...) było też omijanie mnie, albo mówienie mi, że nie możemy robić filmów i seriali Netflixa, że jest to zastrzeżone przez w ogóle "górę", przez Amerykanów, a inne osoby te współpracę z Netflixem robiły – wyjaśniła. Dodała, że wtedy towarzyszyło jej takie poczucie, że "wciąż nie jest wystarczająco dobra". Chciała uwolnić się z tego schematu dlatego odeszła. – Najpierw było wiele smutku i żalu, musiałam to opłakać, bo to było 15 lat mojego życia – praca, którą kochałam i element mojej tożsamości. (...) Myślałam sobie: kim jestem? Jestem dziennikarką filmową, od tych wywiadów z gwiazdami Hollywood. Nie miałam poczucia własnej wartości. Jak to się rozsypało – ja to rozsypałam – to przeżyłam ogromny kryzys tożsamości (...) Miałam trochę poczucie, że jestem nikim – zaznaczyła. Wspomniała również, że po jej interwencji podjęto odpowiednie procedury, nie zamieciono sprawy pod dywan. Z perspektywy czasu Wendzikowska – pomijając wątek mobbingu – jest wdzięczna za to, jak wiele mogła się nauczyć i jakich ludzi poznać w "Dzień dobry TVN". Dziś nie mówi nie pracy w telewizji, jest otwarta na wszelkie drogi, także te związane z internetem i platformami streamingowymi. – To był etap budowania poczucia własnej wartości (...) To nie była dla mnie najbardziej opłacalna decyzja i najwygodniejsza, bo to ja byłam celem. Jak to Cher kiedyś powiedziała: "Jak jesteś osobą publiczną, to jakbyś miał tarczę do rzutek na tyłku i tam sobie każdy może strzelać" – przytoczyła. Więcej w naszym nagraniu.