Lear był odpowiedzialny za powstanie takich seriali jak "Good Times", "The Jeffersons" oraz "All in the Family". W swoich produkcjach nie bał się poruszać takich tematów jak polityka, rasizm, aborcja, orientacja seksualna czy wojna w Wietnamie. Był też autorem scenariuszy do filmów "Stań przy mnie" (1986) i "Narzeczona dla księcia" (1987).
Reklama.
Reklama.
"W 1972 roku Norman Lear podjął decyzję o emisji odcinka o 47-letniej Maude, która zdecydowała się na aborcję. Odcinek ten obejrzało 65 milionów Amerykanów; był to przełomowy moment, który wprowadził kwestię aborcji do amerykańskich salonów" – napisała na X (dawniej Twitterze) Shannon Watts, amerykańska aktywistka na rzecz walki z przemocą wywołaną bronią palną w Stanach.
Lear był słynnym producentem wykonawczym licznych seriali, ale też produkcji pełnometrażowych. Zmarł we wtorek w swoim domu w Los Angeles.
"Zawsze tworząc seriale wprowadzał do gatunku komedii oryginalność, świeżość i nowość. Tak było w 'One Day at a Time', który skupiał się na samotnej matce czy w 'Diff'rent strokes' o dwóch czarnoskórych dzieciach adoptowanych przez białego i bogatego biznesmena" – napisał o Learze Adam Siennica z serwisu "Naekranie".
"Rozpoczął karierę w początkach telewizji na żywo i odkrył pasję do pisania o prawdziwym życiu Amerykanów, a nie o błyszczących ideałach. Początkowo jego pomysły spotykały się z zamkniętymi drzwiami i nieporozumieniami. Jednak upierał się przy swoim przekonaniu, że 'głupota kondycji ludzkiej' stworzyła wspaniałą telewizję i w końcu go usłyszano" – czytamy w oświadczeniu cytowanym przez serwis "Rozrywka Do Rzeczy".
Swoją długowieczność – jak sam mówił – miał zawdzięczać pracy, wędlinom i bajglom, miłości do rodziny i śmiechowi.