Wszystko wydarzyło się w piątek 15 grudnia przed godziną 7:00 rano. Andrzej Sz. jechał swoim audi do pracy. Na drodze wojewódzkiej nr 28 uderzył w przechodzącego przez jezdnię 50-latka. Ciało mężczyzny odbiło się od maski samochodu i upadło na ulicę kilka metrów dalej. Kierowca nie udzielił mu pomocy, tylko odjechał. Sprawa jest tym bardziej bulwersująca, że Andrzej Sz. jest lekarzem. Ofiara zmarła.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
50-latek potrącony na ulicy był mieszkańcem gminy Gorlice. Mężczyzna po tym, jak został uderzony przez auto Andrzeja Sz. upadł na ulicę kilka metrów dalej. Nie mógł liczyć na pomoc kierowcy, który autem jechał akurat na dyżur do szpitala.
W całej sprawie niezwykle bulwersuje fakt, że pomocy swojej ofierze nie udzielił lekarz, który spieszył się nigdzie indziej, a do pracy, która przecież polega na ratowaniu ludzkiego życia. Andrzej Sz. po wszystkim zaparkował na szpitalnym parkingu i udał się na dyżur.
Tymczasem świadkowie wypadku wezwali służby. Na miejsce przyjechało pogotowie, policja i straż pożarna. Potrącony mężczyzna przez długi czas był reanimowany, ale nie udało się mu przywrócić funkcji życiowych. Lekarz obecny na miejscu stwierdził jego zgon.
Okazało się, że kierowca w czasie wypadku zgubił tablicę rejestracyjną – znaleźli ją policjanci i ustalili, że sprawca pracuje w gorlickim szpitalu. Gdy funkcjonariusze zabezpieczyli samochód i przetransportowali na policyjny parking, wyszło, że sprawca sam zgłosił się na komendę.
Funkcjonariusze po przesłuchaniu zatrzymali mężczyznę. Jak poinformował Gustaw Janas z KPP w Gorlicach, podejrzany został zatrzymany i osadzony w policyjnej celi. Był trzeźwy.
Kierowca usłyszał zarzuty
Okazuje się, że kierowca przyznał się do spowodowania wypadku, ale nie przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów. Jak podaje "Fakt" za PAP, prokurator Michał Trybus z Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu w rozmowie z agencją poinformował, że: "mężczyźnie przedstawiono zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz ucieczki z miejsca zdarzenia, a także zarzut nieudzielenia pomocy osobie pozostającej w niebezpieczeństwie".
Co więcej, cofnięto mu uprawnienia do prowadzenia auta. – Podejrzany nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Odmówił złożenia wyjaśnień na pytania kierowane przez prokuratora, złożył natomiast krótkie wyjaśnienia na pytania obrońcy – cytuje prokuratora okręgowego Michał Trybusa "Fakt".
Prokurator przekazał, że Michał Sz. faktycznie jest lekarzem w gorlickim szpitalu i że w chwili wypadku był trzeźwy. Jak można się domyślać, lekarska przyszłość kierowcy stanie pod znakiem zapytania. Prokuratura zapowiedziała skierowanie do Sądu Rejonowego w Gorlicach wniosku o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania.