
O sporze, jaki powstał na linii Polsatu z artystami kabaretowymi pisaliśmy jeszcze w listopadzie. Początkowo stacja zawiesiła emisję "Kabaretu na żywo" w dniu wyborów, argumentując to chęcią uniknięcia wykorzystania programu w politycznych sporach.
W czwartek 9 listopada zrealizowano ostatni odcinek "Kabaretu na żywo". Potem artyści pożegnali się z widzami.
"Dziękujemy reżyserowi Konradowi Smudze, dziękujemy pani Ninie Terentiew, która zawsze była nam przychylna i póki miała wpływ na politykę stacji, nigdy nie działa nam się krzywda" – chwalili byłą dyrektor programową, niejako nawiązując do istotnej zmiany kadrowej.
"Przedtem byłem zły, teraz właściwie mam to w nosie. Przechodzę różne takie fazy, potem pewnie będę się z tego chyba śmiał, a może nawet już to robię. To nic, trudno, odpoczniemy sobie i tak mieliśmy zrobić sobie przerwę, więc właściwie jest to nam na rękę. Tylko ludzi mi szkoda, bo mieliśmy naprawdę fajne rzeczy, a oni tego nie zobaczą" – przyznał później lider Kabaretu Moralnego Niepokoju w wywiadzie dla wywiadu dla portalu Jastrząb Post.
Teraz Górski postanowił zdementować plotki, jakoby kabareciarze mieli zrezygnować z występowania w telewizji.
Robert Górski
Artysta kabaretowy udzielił wypowiedzi Wirtualnym Mediom.
Jednocześnie Górski przyznał, że kabareciarze zobaczą, jakie zmiany pojawią się w telewizji publicznej.
– TVP wydaje się najbardziej dla nas naturalnym środowiskiem, nie przerywanym reklamami, w którym w trakcie programu nie będziemy mieć na czole samochodu do wylosowania – skwitował Górski w rozmowie z Wirtualnymi Mediami.
Satyryk zauważa też, że to właśnie od telewizji publicznej wszystko się zaczęło.
"To w tym medium pojawiliśmy się po raz pierwszy, zresztą dzięki Ninie Terentiew, szefowej Dwójki. Jak najbardziej bym się tam widział razem z kolegami, ale zobaczymy, co się wydarzy, czy TVP będzie miała pieniądze w przyszłym roku, czy będzie walczyć sama ze sobą o zreformowanie się" – dodał Górski, podkreślając, że będą się przyglądać rozwojowi sytuacji.