Prawo i Sprawiedliwość straciło TVP. Dla jednych to wcześniejszy prezent pod choinkę, inni uważają, że wrócił stan wojenny, bo Kłeczek nie będzie mógł już atakować polityków opozycji na wizji. Ten tekst nie jest do zwolenników PiS, ale osób, które cieszą się ze zmian na Woronicza; by ich radość nie zmieniła się w "festiwal pogardy".
Reklama.
Reklama.
Oglądanie, jak politycy PiS i prorządowi dziennikarze desperacko walczyli o "wolne media" na Woronicza przypomniało mi emocje, jakie daje patrzenie na wideo z jakimś influencerem, który znowu coś od**bał w internecie.
Człowiek czuje zażenowanie, ale trudno w takich chwilach odwrócić wzrok.
To był gorący dzień w mediach społecznościowych. Mam na myśli komentarze widzów tego spektaklu, którzy też obserwowali odbijanie kolejnego przyczółka polityków PiS – Telewizji Polskiej.
Zauważyłem, że przy tej okazji niespodziewanie swoje drugie życie dostał dawny komentarz Barbary Kurdej-Szatan, jaki kiedyś zamieściła na temat sytuacji na granicy Polski z Białorusią, a który później sam w sobie stał się memem (rzecz jasna memów było znacznie więcej, o czym pisał Kamil Frątczak, dziennikarz TopNewsy).
Wulgarnie? Raczej tak, ale też celnie. Niezależnie po której stronie konfliktu się stało.
Po początkowym niedowierzaniu, czego właściwie jesteśmy świadkami na Woronicza, wśród komentujących pojawiły się głównie dwie emocje: radość u jednych i wściekłość drugich.
"Piękny dzień, kiedy szczujnia przestała nadawać" czy "Przez osiem lat nie protestowali, uważając polskie media za swoje, pisowskie, kłamliwe i szczycące przeciw opozycji. Niech teraz zamilkną, wreszcie!!" – tak brzmiały niektóre komentarze zwolenników zmian na Woronicza.
Druga strona porównywała ten dzień do 13 grudnia 1981 roku, czyli wprowadzenia w Polsce stanu wojennego lub wprost pisała, że jest jak na Białorusi.
Owoc polaryzacji społeczeństwa, na który tak usilnie pracowali m.in. funkcjonariusze TVP i politycy PiS.
Potem mój znajomy mimowolnie przypomniał mi o jeszcze jednej emocji, która w pierwszej chwili mogła nam umknąć, gdy dwa polskie plemiona rzucały się sobie do gardeł.
Mam na myśli poczucie dezorientacji, zagubienie, jakie mogą teraz czuć osoby, które przez ostatnie lata czerpały wiedzę o świecie tylko z programów informacyjnych TVP.
Kumpel wspomniał o dziadku jego żony, który od lat śledził informację TYLKO od TVP Info. To stamtąd mężczyzna dowiadywał się o tym, co dzieje się w kraju i na świecie.
Podobno jak mu Kłeczek coś powiedział, to on mu wierzył, no bo gdzie miałby to weryfikować? Też macie kogoś takiego w swojej rodzinie – starszą osobę, która przez ostatnie lata urządziła się wygodnie w światopoglądzie, jaki zaprojektował jej PiS?
"Późnym wieczorem w środę przed TVP na Woronicza 17 była już tylko niewielka grupa ludzi. Krzyczeli oni m.in. "precz z komuną". Przyszli do nich politycy PiS, w tym były premier Mateusz Morawiecki" – pisaliśmy wcześniej w naTemat.
– Rząd Donalda Tuska w sposób całkowicie bezprawny chce pozbawić media publiczne tego, co zapewniali przez lata, czyli możliwości przekazywania informacji. Chcą, żeby ich propaganda, taka propaganda, jaką sączył TVN, taka propaganda, jaką sączył niemiecki Onet, chcą, żeby taka sama propaganda teraz płynęła z głośników polskiego radia i z odbiorników polskiej telewizji. Nie pozwólmy na to – przekonywał Morawiecki, przypominając tym samym, że Polska staje w obliczu wielkiego zagrożenia: innych Polaków.
Podobno byłego premiera słuchało wówczas około 200 osób.
Na udostępnionych w sieci zdjęciach przedstawiających wieczorny protest spod siedziby TVP widać wyraźnie, że pojawiły się tam też starsze osoby.
Emeryci, którzy stali w zimnie i deszczu. Ciekawe, czy oni też słuchali słów Morawieckiego, który tłumaczył, że trzeba "bronić przede wszystkim Polski, polskiej suwerenności, polskiej demokracji".
Wszakże były premier powinien mieć już wprawę w przemawianiu do emerytów. Pamiętacie, jak w lipcu 2020 rokunamawiał seniorów, by tłumnie brali udział w wyborach prezydenckich, bo koronawirus jest w odwrocie?
Nie zrozumcie mnie źle. Doskonale rozumiem radość osób, które miały już dosyć upartyjnionej Telewizji Polskiej, która finansowana naszymi pieniędzmi, atakowała nie tylko opozycję, ale poszczególne grupy społeczne, które akurat podpadły władzy lub pasowały na kozła ofiarnego np. w kampanii wyborczej.
Ta radość wynika z poczucia katharsis – sprawiedliwość na tym świecie jednak istnieje i złe uczynki spotyka czasem jakaś kara. Nawet taka symboliczna, jak oglądanie wijących się i bezradnych polityków i ich "dziennikarzy".
Myślę jednak, że ostatnie, co jednak powinniśmy robić, to pokazywanie środkowego palca starszym osobom, które przez brak możliwości lub umiejętności szukania zróżnicowanych źródeł informacji, stały się nie tylko zakładnikami jednej "linii partii", ale też jej ofiarami.
Piszę o tych seniorach, którzy nie mają dostępu do internetu lub też mają trudności, by się w nim odnaleźć. Młodsze osoby raczej sobie poradzą. Młodsze osoby same wybiorą swoje strony barykady – bo te będą postawione jeszcze długo.
Jeżeli jednak rzeczywiście jesteśmy zmęczeni tą nienawiścią od TVP i na naszych oczach zaczyna się nowa Polska... to może pomóżmy innym się w niej odnaleźć.