Anna Popek od wielu lat pracuje w TVP. Swego czasu zasłynęła pochlebstwami w kierunku szefostwa telewizji publicznej, gdy w Polsce rządził jeszcze PiS. Potem głośno było o jej aferze z domniemanymi mailami do Dworczyka. Teraz gdy nowa władza zaczęła porządki na Woronicza, wielu zastanawia się, czy dziennikarka zostanie zwolniona. Co mówi o tym sama zainteresowana? Gwiazda nie ma sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o pracę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Anna Popek była jak dotąd jedną z bardziej rozpoznawalnych twarzy Telewizji Polskiej. Na przestrzeni ostatniego roku wiele się u niej zmieniło. Po niedługiej współpracy z programem "W kontrze", który prowadziła z Jarosławem Jakimowiczem, powróciła po przerwie do "Pytania na śniadanie". W połowie sierpnia ogłoszono, że jej programowym partnerem w śniadaniówce zostaje Robert Rozmus.
Dziennikarka w wywiadach chętnie chwaliła swoich szefów. Ponadto tuż przed minionymi wakacjami była "bohaterką" "afery mailowej". Wówczas w mediach pojawiły się doniesienia w sprawie domniemanego wysyłania przez Popek maili na skrzynkę ministra Dworczyka z zapytaniami o pracę. Całe zajście miało mieć miejsce na początku pandemii.
"Chciałabym móc przydać się w tym trudnym czasie – mam wiele wolnego czasu, bowiem w TVP ze względu na sytuację zdjęto wszystkie programy, które prowadzę. Nie było ich zresztą zbyt wiele – tak na marginesie" – czytaliśmy w mailu.
Od kilku dni głośno jest o fali zwolnień dotychczasowych gwiazd TVP. Taki los miał spotkać też Popek. Jak te wieści komentuje sama dziennikarka?
– Trudno mi to komentować. Moi oficjalni przełożeni się ze mną nie kontaktowali, więc mam nadzieję, że nie będzie tak źle, jak to przedstawiają media – powiedziała Popek w rozmowie z Plotkiem.
Czy w takim razie zobaczymy ją jeszcze w "Pytaniu na śniadanie"? Dziennikarka w odpowiedzi na to pytanie zaznaczyła, że nie zna jeszcze dalszego grafiku.
– Nie miałam na razie żadnych oficjalnych sygnałów, aby tak miało być, że się rozstaję, więc na razie trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Powinnam się niebawem na antenie "Pytania na śniadanie" pojawić. Zobaczymy, jak grafik będzie się układał. Muszę to skonsultować z moimi przełożonymi – dodała.
Gwiazda TVP jest jednak świadoma, że "może wylecieć z telewizji". Ona sama uważa jednak, że zawsze zachowywała się odpowiednio.
Ostatecznie rozstanie z Telewizją Polską nie byłoby dla niej "końcem świata".
– Przeżywałam już różne rzeczy, i powroty i rozstania. Jestem dojrzałą osobą i mam do tego stosunek dość filozoficzny. Moją wizytówką jest moje doświadczenie. Jako profesjonalna osoba, która nigdy nie spóźniła się na antenę i zawsze była przygotowana do programów, wystawiłam sobie świadectwo o moim rzetelnym stosunku do pracy. To nie była dla mnie tylko kariera, ale naprawdę taka chęć pracowania jak najlepiej dla ludzi – przekonywała.
– Zobaczymy, jak nowi szefowie do tego podejdą. Ja mam pewność, że zawodowo, profesjonalnie i merytorycznie zawsze dawałam z siebie wszystko, a czasem nawet więcej niż trzeba – przyznała.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Jestem fachowym dziennikarzem, pracuję 27 lat w telewizji, a w przyszłym roku minie 25 lat, odkąd mam etat w Telewizji Polskiej. Naprawdę wiele już przeżyłam. Kiedy się zmieniała władza w 2016 roku, to byłam jedną z pierwszych osób, które musiały odejść z "Pytania na śniadanie". Pożegnano się wtedy ze mną dość zdecydowanie i to była decyzja nagła. To człowieka potrafi zahartować. Skierowano mnie wtedy do TVP Info wbrew mojej woli.