25 grudnia widzowie Telewizji Polskiej mogli przeżyć prawdziwy szok. W programie "19.30", który zastąpił kojarzone z PiS, propagandowe "Wiadomości" pojawił się aktor Maciej Stuhr.
Gwiazdor znany m.in. z popularnej świątecznej komedii "Listy do M." do niedawna był na "czarnej liście" mediów publicznych. Stuhr uważał, że przez krytykę władzy PiS znalazł się na celowniku TVP, która podobno z tego powodu nie wyemitowała serialu "Excentrycy'' z jego udziałem.
– Został zmontowany serial, który nie doczekał się emisji na antenie TVP. Dowiedziałem się, że nie zostanie wyemitowany ze względu na moją osobę. Wydano publiczne pieniądze, ale na złość jednemu aktorowi telewizja woli stracić – opisywał w 2021 r. "Gazecie Wyborczej" Stuhr.
Przedstawiciele TVP w odpowiedzi na wspomnianą wersję przekonywali wówczas, że zarzuty Stuhra są "wyssane z palca".
25 grudnia w programie informacyjnym "19.30" aktor wcielił się w rolę eksperta i opowiedział o bożonarodzeniowej popkulturze. Na antenie TVP Stuhr stwierdził m.in., że "twórcy szybko się zorientowali, że warto o widzów zadbać w ten czas i powalczyć o to, żeby później telewizje chciały puszczać te filmy w tym okresie".
– Jakby nam ktoś zabrał rybę albo nie pozwolił śpiewać kolęd, albo nie byłoby Kevina, tylko sam dom bez Kevina, to coś by było nie tak ze świętami – komentował artysta.
Reporter Marcin Antosiewicz, jeszcze przed emisją swojego materiału, zapowiedział udział Stuhra w mediach społecznościowych. Zaraz potem, pod jego postem na platformie X pojawiła się lawina pozytywnych komentarzy.
"Cieszę się, że Pan wrócił. Powodzenia!" – napisała zachwycona internautka. "Fajnie, że Pan wrócił. Od razu widać, słuchać inną jakość przekazu... więcej nie powiem, żeby Pan nie obrósł w piórka" – dodała kolejna. "Maciej Stuhr w TVP1? Fantastycznie!" – ucieszył się inny użytkownik.