Wiadomo, co przyjmował kierowca z Międzyzdrojów. Grozi mu do 20 lat więzienia
Wiadomo, co przyjmował kierowca z Międzyzdrojów. Grozi mu do 20 lat więzienia Fot. DOMIN/AGENCJA SE/East News

35-letni kierowca, który dzień przed wigilią zabił troje pieszych w Międzyzdrojach, był pod wpływem substancji odurzających. Badania toksykologiczne wykazały, jakie dokładnie środki przyjmował mężczyzna. Kierowca usłyszał już zarzuty i grozi mu do 20 lat pozbawienia wolności.

REKLAMA

W sobotę (23.12) ok. godz. 19:00 przy ulicy Dąbrówki w Międzyzdrojach doszło do makabrycznego wypadku. Trzy osoby zginęły po tym, jak w grupę pieszych na chodniku wjechał kierowca samochodu. Mężczyzna opuścił swoje Audi i uciekł z miejsca tragedii.

Niedługo potem został zatrzymany przez policję. Badania toksykologiczne ujawniły, że działał pod wpływem narkotyków.

Co przyjmował kierowca z Międzyzdrojów? Są wyniki badań toksykologicznych

Badania wykazały we krwi mężczyzny obecność ecstasy oraz alpha-PHP, czyli silnie stymulującego dopalacza. 35-letni kierowca usłyszał już zarzuty. Będzie odpowiadać za spowodowanie w tym stanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz za prowadzenie auta pod wpływem substancji odurzających. 

Za wymienione przestępstwa grozi mu kara od 5 do 20 lat pozbawienia wolności. Wiadomo też, że prokuratura wystąpi do sądu o 3-miesięczny areszt tymczasowy dla niego. Mężczyzna odmówił składania zeznań i nie ustosunkował się do zarzutów. 

Sobotnia tragedia na ulicy Dąbrówki wstrząsnęła mieszkańcami Międzyzdrojów. – Ubierałam choinkę na podwórku, mieszkam dwie ulicy dalej, usłyszałam w pewnym momencie straszny huk. W krótkim czasie zaczęły jechać karetki pogotowia, straż pożarna – opisywała reporterowi TVN24 jedna z mieszkanek.

Mieszkańcy Międzyzdrojów w szoku po tragedii

– Jestem w ciężkim szoku [...]. Bardzo współczuję rodzinom, bo jest Wigilia, czas świąteczny, a tu taka tragedia – dodała.

Świadkom zdarzenia trudno uwierzyć w to, co się stało. – Ta droga nie jest prosta, jest lekki skręt w lewo, w prawo i pod górkę, są też wyboje – mówi jeden z nich i podkreśla, że w pierwszej chwili przeszło mu przez myśl, że ucierpieć w tym miejscu mógłby ktoś z jego rodziny lub znajomych. – Każdy z nas mógł tu spacerować, sąsiad, ojciec, matka – wspomniał w rozmowie z telewizją.

Według ustaleń lokalnego portalu GS24.pl ofiary śmiertelne to: 7-letnia dziewczynka, 44-letni mężczyzna i 43-letnia kobieta.

– Kiedy przyjechaliśmy, zastaliśmy osoby porozrzucane wokół ulicy. Na środku był samochód. To wąska uliczka, ruch nie był zbyt duży. [...] Na miejscu nie było kierowcy – relacjonował w TVN24 młodszy brygadier Tomasz Kubiak ze szczecińskiej straży pożarnej.

Czytaj także: