
Niemałe zbulwersowanie wśród benedyktynów wywołała nasza publikacja, dotycząca podejrzeń, że oferowane z ich logo produkty nie różnią się od tych, które możemy kupić w zwykłych sklepach. "Fakt" twierdził, że jednostka gospodarcza Benedicite nie chciała o tym rozmawiać. My chcieliśmy, ale też się nie udało. Po długim odsyłaniu do kolejnych odpowiedzialnych osób, poproszono nas o wysłanie pytania e-mailem. Odpowiedź przyszła pod dwóch dniach, a w niej groźba pozwu.
Jestem mieszkańcem Tyńca i tutaj wszyscy od dawna wiedzą że Benedyktyni jedynie etykietkują produkty. To nie jest zresztą jedyna rzecz wątpliwa etycznie związana z funkcjonowaniem klasztoru. Plany zagospodarowania Tyńca, głośno oprotestowywane przez mieszkańców, powstawały ewidentnie pod zamówienie klasztoru i ze szczególną dbałością o ich interes i możliwość rozkręcania biznesu(...) CZYTAJ WIĘCEJ
W odpowiedzi na mój artykuł, Benedicite twierdzi również, że kłamliwe są zacytowane w nim wypowiedzi z forum franchising.pl. Ciekawe, czy tak samo kłamliwe są zatem także ustalenia pisma "Fakty i Mity", które również pochyliło się nad tym, jak robi się interesy na produktach benedyktyńskich:

