We wrześniu 2023 roku fani komiksów Marvela dostali możliwość poznania historii pojedynku dwóch najsłynniejszych myśliwych z ostrzami przytwierdzonymi do ich dłoni – Wolverine'a i Predatora.
"Nie powiem, że urodziłem się po to, by napisać ten crossover... ale czasami to wszechświat podpowiada nam, dlaczego pojawiliśmy się na tym świecie. Jestem dzieckiem lat 80. Nie wiem, ile razy oglądałem »Predatora«, tak jak nie potrafię stwierdzić, ile przeczytałem komiksów Wolverine'a, bo to jak powiedzieć, ile oddechów wziąłem w życiu lub ile cheeseburgerów zjadłem" – mówił wtedy Benjamin Percy, autor scenariusza komiksu.
Czy takie połączenie dwóch światów – mutantów i kosmicznych łowców głów – powinno jeszcze kogoś dziwić? Nie sądzę. Żyjemy w czasach recyklingu i fuzji uniwersów za sprawą praw do postaci, które raz po raz trafiają w ręce Disneya.
Warto bowiem pamiętać, że pojedynek obu tych legendarnych postaci jest wynikiem zakupu 21st Century Fox (do której należały prawa do "Predatora") właśnie przez Disneya w 2019 roku. Predator swoją komiksową premierę w Marvelu miał w 2022 roku.
Co jednak ważniejsze – tego rodzaju pojedynki słynnych postaci, które doczekały się własnych franczyz, nie są w komiksie niczym nowym. I nie tylko w komiksie!
Warto bowiem pamiętać, że już w latach 1993-94 roku na rynek wypuszczono grę "RoboCop Versus The Terminator", której gracz wcielał się w tytułową postać z filmu Paula Verhoevena, by stawić czoła cybernetycznym zabójcom z przyszłości.
Co ciekawe – 1992 roku powstał też komiks o tym samym tytule, w którym przedstawiono alternatywną wersję powstania systemu Skynet, czyli tego, który w przyszłości będzie próbował wyeliminować ludzkość.
W komiksie to właśnie skonstruowanie RoboCopa miało być pierwszym krokiem sztucznej inteligencji do zdobycia samoświadomości i późniejszego przejęcia władzy nad światem.
Scenarzystą historii był Frank Miller, który wymyślił też szkielet fabuły dla dwóch kinowych kontynuacji RoboCopa, by później stworzyć słynne "Sin City".
Nie zdradzając zbyt wiele, kto wygrał ten pojedynek, napiszę tylko, że czytelnicy dostali m.in. wielką bitwę wielu "RoboCopów" z Terminatorami oraz zerowanie/restartowanie linii czasowej. Brzmi zagmatwanie? Jak zawsze, gdy mowa o podróżach w czasie.
O wiele prościej ma się sprawa z pojedynkiem... Batmana i wspomnianego wcześniej Predatora. Ich starcie na kartach komiksu miało miejsce w 1991 roku i – według mnie – jest jednym z najlepszych komiksowych crossoverów (czyt. niebędących skokiem na kasę fanów) w historii tego medium.
Najwyraźniej też nie jestem jedyną osobą, która tak myśli, jako że wydawnictwo DC Comics i Dark Horse Comics (do którego należały wtedy prawda do postaci "Obcych", "Predatora", a nawet "Coś" Johna Carpentera) połączyły siły jeszcze w przyszłości, by dać czytelnikom dwie kontynuacje przygód Batmana walczącego z Predatorem – każda następna gorsza od poprzedniej.
Co ciekawe, w sieci od lat można znaleźć fanowski film (na całkiem niezłym poziomie), w którym widzowie mogą zobaczyć pojedynek Batmana, Predatora... i Obcych.
Jak już natomiast wspomnieliśmy Obcych, nie wolno zapomnieć, że te pozbawione oczu kwasokrwiste poczwary miały okazje już nawiedzać m.in. Mega City One, czyli rodzinne miasto Sędziego Dredda.
Innym razem jeden z twarzołapów zainfekował kiedyś zarodkiem obcej formy życia samego Supermana (czyli technicznie rzecz biorąc też obcą formę życia).
Ktoś oczywiście mógłby zapytać, po co nam te wszystkie crossovery? Czy nie lepiej skupić się na solidnych historiach konkretnych postaci osadzonych w ich własnych światach? Ten ktoś pewnie nie wiedziałby raczej, jak działa kapitalizm.
Celem tych crossoverów jest oczywiście maksymalizacja uwagi fanów franczyz, które spotykają się na kartach komiksów, gier, czy – jak to ma miejsce w ostatnich latach – w filmach i serialach.
Wynik takich pojedynków zazwyczaj jest też znany od samego początku – zwłaszcza jeżeli po jednej ze stron konfliktu znajduje się słynny antagonista (jak w przypadku Obcych czy Terminatorów, których nigdy nie zabraknie w przeciwieństwie do takiego Supermana, czy Wolverine'a). Chodzi raczej o wszystko to, co dzieje się w samej historii – nie o jej finał.
Oczywiście nawet i tutaj zdarzają się fabularne perełki, jak np. wspomniany wcześniej pierwszy pojedynek Batmana z Predatorem. Jako ciekawostkę dodam, że komiks został wydany w pierwszej połowie lat 90. także w Polsce za sprawą nieistniejącego już wydawnictwa TM-Semic.
Każdy z wymienionych przykładów ma co prawda już trochę lat, jednak jeżeli myślicie, że "moda" na crossovery należy do przeszłości, informuję, że ma się ona całkiem nieźle.
Rok temu wydawnictwo Egmont Polska przedstawiło historię, w której Mroczny Rycerz z Gotham City spotyka... Wojownicze Żółwie Ninja (co przypomina, że takie "spotkania" marek nie zawsze muszą kończyć się pojedynkami na śmierć i życie).
Natomiast pod koniec 2023 roku do sprzedaży (na razie nie w polskiej wersji językowej) trafiła historia... "Justice League vs. Godzilla vs. Kong" – co ma pewnie podbić zainteresowanie zbliżającą się premierą "Godzilla i Kong: Nowe imperium".
Czy Batman kontra Godzilla brzmi absurdalnie, kiedy w okolicy lata wszechpotężny Superman? No pewnie! Czy ma to większy sens? Cóż, to zależy od tego, czy Mroczny Rycerz ma swojej jaskini wystarczająco wielkiego "mechatoperza", którym mógłby pokonać atomowego jaszczura.
Czytaj także: https://natemat.pl/534392,nicolas-cage-naprawde-mial-grac-supermana-u-tima-burtona-to-bylby-hit