Bear Grylls - popularyzator sztuki przetrwania jest gwiazdą światowego formatu. Programy, w których występuje ogląda się na całym świecie, jego książki tłumaczy na wiele języków (również polski). Możliwe, że dobra passa się jednak kończy. Discovery zerwało właśnie z nim umowę na kolejne sezony popularnej "Szkoły przetrwania", a kręcenie programu, które było w trakcie, przerwało. W tym samy czasie w Szkocji znaleziono ciało jednego z jego naśladowców. Chciał spędzić zimę w lokalnych górach.
Dwa dni temu pojawiły się pogłoski, że kolejnej serii popularnego programu "Szkoła przetrwania" ("Man vs. Wild") już nie będzie. Podobno doszło do spięcia między gwiazdorem a stacją, w której jego program był nadawany (występował tam od 2006 roku). Stał się on ogromnym sukcesem marketingowym, a Bear Grylls został gwiazdą. Fani na całym świecie zaczytywali i zaczytują się do dziś w jego książkach o sztuce przetrwania. Taki obrót spraw może jednak przesądzić o końcu kariery Brytyjczyka.
Jak dowiadujemy się z oficjalnego oświadczenia, które menadżer gwiazdy zamieścił w internecie, doszło do nieporozumienia między Bearem Gryllsem a zarządem stacji Discovery, która produkowała jego serial. W związku z tym kontrakt z gwiazdą został zerwany, a wszelkie prace nad kolejnym sezonem, przerwane. Nieoficjalnie mówi się, że przyczyną mogły być kwestie finansowe.
Oświadczenie menadżer Beara Gryllsa:
"Ambicją Bear'a było zawsze tworzenie motywujących i inspirujących programów dla jego fanów na całym świecie. Przez siedem lat ryzykował on wiele, żeby dostarczyć kanałowi Discovery program, który nagradzano wieloma prestiżowymi nagrodami. Niestety, Bear i Discovery nie byli w stanie dojść do porozumienia w kwestii nowych programów. Nie zgadza się też z decyzją Discovery o zaprzestaniu produkcji będących w trakcie kręcenia. Bear pokochał "Szkołę przetrwania" i ma nadzieję na kontynuację tworzenia produktów najwyższej jakości dla jego lojalnych widzów w przyszłości".
Śmierć naśladowcy
Pod koniec stycznia Brytyjczycy dowiedzieli się o nieudanej próbie naśladowania Bear'a Gryllsa przez młodego podróżnika ze Szkocji. Wywołało to falę niezbyt przychylnych komentarzy pod adresem survivalowca i jego programu.
David Austin przygotowywał się do wyzwania przez dwa lata. Zamierzał przejść z południa na północ Szkocji, wzorując się na jednym z programów "Szkoła przetrwania". Wyprawa miała trwać rok. Chłopak wziął ze sobą wyłącznie kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Nie zabrał nawet telefonu komórkowego. Znajomi Davida twierdzą, że był świetnie przygotowany do wyprawy. Instruktorzy szkół przetrwania są jednak zgodni, że nikt nie byłby w stanie sam przetrwać zimy w Szkockich górach, żywiąc się wyłącznie tym, co oferuje natura.
Gwiazda światowego formatu
Oszalał to może zbyt duże słowo, ale na pewno świat zakochał się kilka lat temu w nowej gwieździe stacji Discovery. Bear Grylls (a właściwie Edward Michael Grylls) zachwycił wszystkich swoimi umiejętnościami przetrwania w "dziczy" z dala od cywilizacji. Jako były żołnierz brytyjskich sił specjalnych, prezentował zaradność, spryt i wyszukane techniki przeżycia w warunkach dzikiej przyrody bez prowiantu oraz pomocy jakichkolwiek narzędzi poza nożem. Alpinista, poszukiwacz przygód oraz popularyzator sztuki przetrwania znany był przede wszystkim z programu "Man vs. Wild" ("Szkoła przetrwania").
Ten obraz sukcesu od dawna jednak nie był tak sielankowy jakim wydawał się być na początku. Najpierw pojawiły się doniesienia o inscenizowaniu różnych sytuacji i pozorowaniu niektórych wydarzeń. Później o tym, że podróże po dzikich zakątkach świat Bear przerywa nocnym relaksem w pobliskich hotelach. To wszystko nie odstręczyło jednak fanów i nie spowodowało spadku oglądalności programu.
Takie doniesienia przegrały z tym, co można było zobaczyć na ekranach telewizorów. A tam, oprócz wymyślnych akrobacji, ekstremalnych przepraw przez ciemne groty i lodowate rzeki, Grylls przyciągał przede wszystkim swoją gotowością do zjedzenia niemalże wszystkiego - od żywych termitów, przez glisty, skorpiony, małe węże, po surową padlinę zebry wyjadaną ze środka znalezionej zdobyczy. Wzbudzało to zaciekawienie, nie zawsze wywołując pozytywne komentarze, ale na pewno podnosząc oglądalność, wywindowaną w ostatnich latach do rekordowych poziomów.
Przy tym wszystkim bardzo charyzmatyczny, elokwentny i stonowany mężczyzna z Wielkiej Brytanii przekonywał do siebie rzesze widzów swoją osobowością. Profesjonalne podejście do prezentowanej tematyki oraz narażanie się na niebezpieczeństwo, nawet przerywane kilkoma godzinami snu w niedalekim spa, wygrały w sporze o rzetelność prezentowanego materiału.
W odpowiedzi na krytykę stacja postanowiła informować o okolicznościach powstawania programu, które bulwersowały widzów. Przed każdym programem oraz na wszystkich dostępnych DVD możemy w związku z tym przeczytać, że w przygodach bohatera towarzyszy mu ekipa telewizyjna, a część z przedstawianych sytuacji jest aranżowana.
Dla ciekawskich - Bear Grylls w Polsce, program w gdyńskiej stoczni: