
Są takie memy: kończymy na wesoło 2019 rok i sponiewierani życiem zaczynamy 2024. Gdzie się podziały te cztery lata? Zlały się w jedną, gęstą, burą masę przyrządzoną z pandemii, wojny w Ukrainie i inflacji, strachu, trosk i smutku. Tymczasem kiedy zapytamy kogoś, jaki będzie według niego 2024 rok, możliwe, że odpowie: "dobry, lepszy". To się dawno nie zdarzało i jest co najmniej niepokojące, ale to już oficjalne: rośnie optymizm.
Powiedzmy to wprost: nie ma zbyt wielu przesłanek, że 2024 rok będzie szczególnie dobry. Poczytałam kilka analiz, dominuje jeden przymiotnik: "niepewny". Czyli tak naprawdę nie wiemy, co przyniesie nam kolejne dwanaście miesięcy.
Prognozy? Pogłębiał się będzie kryzys klimatyczny (2024 rok może być bardziej gorący niż 2023), nie widać też końca walk w Strefie Gazy i wojny w Ukrainie. Ba, właśnie eskalował konflikt w Jemenie. Bill Gates sądzi, że czeka nas gwałtowny rozwój AI, a "droga naprzód osiągnie w 2024 roku punkt zwrotny", eksperci przewidują ożywienie globalnej gospodarki, a według niektórych prognostyków do Białego Domu może wrócić... Donald Trump.
A w Polsce? Pewnie dalej będzie trwać polityczna wojenka, bo PiS wcale tak łatwo nie zamierza oddać władzy. Eksperci przewidują z kolei, że nowy rok będzie dobry dla polskiej gospodarki (a 2025 ma być bardzo dobry). To jednak wcale nie znaczy, że cudownie spadnie inflacja i stopy procentowe, bo te drugie... mogą nie spaść w ogóle.
Czyli not great, not terrible. Tymczasem zapytajcie kogoś, jaki będzie 2024 rok. Jak czuje? Istnieje duża szansa, że odpowie, że dobry. Może nawet świetny.
Lata 2020-2023 to dramat, ale jaki będzie 2024 rok?
Dlaczego ten optymizm zaskakuje? Bo od początku pandemii w 2020 mało kto tak mówił. W każdy sylwester spodziewaliśmy się najgorszego i trzymaliśmy kciuki, żeby, za przeproszeniem, nie je*ło. Mignęła mi kiedyś gdzieś uliczna sonda, chyba z 2022 roku, w której jakaś pani w średnim wieku powiedziała, że nie ma żadnych oczekiwań, oprócz jednego: żeby przeżyć.
Tak wyglądały ostatnie cztery lata. Cztery lata, które minęły nie wiadomo kiedy i zlały się w całość. Potężna czarna dziura, bez początku i bez końca. Blur.
Oczywiście generalizuję, bo każdy ma inne życie, każdy ma inny rok. Chodzi mi jednak o ogólne nastroje: poczucie beznadziei i ogarniający nas strach. Pandemia, wojna, inflacja, rosnące rat kredytów. Ja sama weszłam w tryb "byle przetrwać" (jak pani z sondy) i wiem, że nie tylko ja.
Tymczasem teraz widzę zmianę. W sobie, bo czuję, że ten rok będzie dla mnie lepszy, ale nie tylko w sobie. W rozmowach, mediach, mediach społecznościowych coraz częściej słyszę od ludzi: "ten rok będzie dobry".
Dlaczego? Nikt nie wie. Sama nie wiem. Czyste przeczucie. Przeczucie dawno niewidziane, którego witamy jak starego znajomego, który wyprowadził się za granicę i zbyt długo nas nie odwiedzał.
Sporo jest takich filmów na TikToku i Instagramie. Radosna, uśmiechnięta osoba mówiąca, że nie wie dlaczego, ale sądzi, że ten rok będzie naprawdę dobry. Jedna tiktokerka dodała: "Wiem, że zwykle mówimy, że ten rok będziesz 'nasz', ale tym razem naprawdę się tak czuję". W komentarzach sporo ludzi jej wtóruje, chociaż nie brakuje też tych, którzy mówią: "będzie jeszcze gorzej". W porównaniu z ostatnimi latami jest ich jednak znacznie mniej.
2024 rok będzie dobry, czyli na świecie rośnie optymizm
Coś jest na rzeczy. W badaniu Ipsos przeprowadzonym w Stanach Zjednoczonych (opublikowanym 13 grudnia 2023 roku) większość Amerykanów uznała, że 2023 rok był dobry, a 2024 będzie jeszcze lepszy. Dla nich, ich rodzin, kraju (mimo widma Donalda Trumpa w Białym Domu...), społeczności.
A na świecie? W ankiecie, którą Ipsos przeprowadził pośród 25 292 osób z 34 krajów (opublikowanej 18 grudnia), 70 procent oceniło, że 2023 był zły dla ich państwa, a 53 proc. – dla nich i ich rodzin. To o około trzy punkty procentowe więcej niż w roku 2022. Jeśli chodzi o indywidualne państwa, to Polacy ocenili 2023 rok aż o 17 punktów procentowych lepiej.
Rośnie jednak optymizm. "Ogólnie optymizm na nadchodzący rok zdaje się rosnąć, a aż 70 proc. osób uważa, że 2024 rok będzie lepszy niż 2023. To o 5 punktów procentowych więcej niż w 2022 roku, kiedy optymizm spadł do najniższego poziomu od dziesięciu lat, czyli 65 proc. Liczby na ten rok wskazują na powrót optymizmu do poziomów bardziej typowych dla ostatniej dekady, kiedy wahał się tylko marginalnie między 75 proc. a 80 proc." – czytamy.
"Poprawa optymistycznego nastawienia jest największa w krajach europejskich, zwłaszcza w Polsce, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii (o 11 punktów procentowych wyżej) i Szwecji (o 12 punktów procentowych wyżej), co odzwierciedla znaki poprawy gospodarczej zaobserwowanej w Europie w 2023 roku" – dodaje Ipsos.
Czyli to prawda: wraca optymizm (no, umiarkowany). Ale najważniejsze, że odchodzi załamanie, rozpacz, bezsens i więcej z nas ma dobre przeczucia co do nowego roku. A co za tym idzie więcej energii i motywacji.
Życzę mi i sobie, żeby po prostu było dobrze. Dbajcie o siebie, spędzajcie czas z ludźmi, których kochacie, głęboko oddychajcie i bądźcie obecni. Może nie je*nie.
