Agnieszka Graff w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" krytycznym okiem ocenia feministki
Agnieszka Graff w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" krytycznym okiem ocenia feministki Fot. Piotr Wójcik / Agencja Gazeta

Agnieszka Graff w wywiadzie dla "Magazynu Świątecznego Gazety Wyborczej" krytycznie odnosi się do niektórych konsekwencji działań feministek. "Sfera życia, którą ja nazywam sferą opiekuńczą, została totalnie zdeprecjonowana, a feminizm tak bardzo skupił się na zachęceniu kobiet, żeby wyszły z domów, że o niej zapomniał" – stwierdza.

REKLAMA
Graff, pisarka i feministka, mówi w rozmowie z Agnieszką Kublik, że jej poglądy na feminizm radykalnie zmieniło urodzenie dziecka. "Dostrzegłam nurt feminizmu, który ignorowałam lub traktowałam pobłażliwie, póki nie miałam dziecka. Chodzi o feminizm różnicy opisywany z perspektywy matek. (…) Feminizm ominął sferę opiekuńczą, bo skupił się na innych tematach" – stwierdza.
Graff domaga się tego, by feministki myślały przez pryzmat potrzeb opiekuńczych, np. opiekowania się dziećmi i starszymi. Jak mówi, feminizm dostarczył argumentów do tego, by rozmontować państwo opiekuńcze.
Agnieszka Graff

Druga fala feminizmu rozwijała się w tym czasie, w którym rozwijało się postindustrialne społeczeństwo, w którym coraz mniej jest stałości w zatrudnieniu, coraz bardziej są dezawuowane roszczenia pracowników. I te dwa prądy kulturowe zaczęły ze sobą jakby romansować, przy czym dla ruchu kobiecego to uwiedzenie przez neoliberalizm ma skutki katastrofalne.

źródło: "Magazyn Świąteczny Gazety Wyborczej"

Zdaniem pisarki feministka, by naprawdę zrozumieć wartość macierzyństwa, musi mieć dziecko. "Większość młodych kobiet, które w latach 90. robiły feminizm, nie miała wtedy dzieci albo miała odchowane. Kiedy Sylwia Chutnik jako pierwsza z nas zaszła w ciąże, osłupiałyśmy. To było bardzo ciekawe zjawisko: feministka w ciąży" – wspomina. Dodaje też, że dziś nie można działać w stowarzyszeniu Sylwii Chutnik MaMa, kiedy nie ma się dziecka, bo po prostu nie czuje się tej tematyki.
Graff zaznacza również, że wychowywanie dziecka nauczyło ją zwalniania tempa. "To jest bardzo pożyteczna umiejętność" – deklaruje. Z drugiej strony mówi jednak, że "udomowienie" może być pułapką: "Granicą magiczną są chyba dwa lata spędzone w domu - po tym czasie młode kobiety często tracą nie tyle motywację, ile pewność siebie"
Źródło: "Magazyn Świąteczny Gazety Wyborczej"