O czarnym PR-rze gorsetów słyszeli chyba wszyscy. W końcu kto nie kojarzy sceny z Titanica, w której matka Rose ściska ją w taki sposób, że ta niemal przestaje oddychać. Albo walki o szczupłą sylwetkę Scarlett O'Hary, która zakuwając się w gorset, traciła możliwość jedzenia, ale za to miała "najwęższą talię w trzech powiatach".
Od zarania dziejów taki był i jest cel gorsetu: sprawić, żeby kobieta miała talię osy, bez względu na konsekwencje.
O tym, do czego jest w stanie doprowadzić gorset, na konkretnym przykładzie opisywał brytyjski Daily Mail. 12 lat temu dziennikarze pokazali 22-letnią wówczas Nerinę Orton. Przy 163 cm wzrostu miała w talii 55 cm obwodu i to bez gorsetu. W gorsecie było to nieco ponad 38 cm (15,7 cala). Była zresztą wówczas bliska pobicia rekordu Guinessa.
Przed gorsetem były problemy z nadwagą i to właśnie one doprowadziły Nerinę (a w zasadzie jej matkę, która podarowała córce gorset), do sięgnięcia po tę formę "radzenia sobie z problemem".
Pragnienie bycia coraz szczuplejszą doprowadziło dziewczynę do anoreksji, ale wyraźne sygnały, które dawał jej organizm, nie sprawiły, że zrezygnowała z noszenia korekcyjnej bielizny.
"Kiedy po raz pierwszy zaczęłam nosić gorset, cierpiałam przez wiele dni. Bolało jak cholera i skończyło się na strupach na biodrach w miejscach ocierania się gorsetu" – relacjonowała gazecie.
Ostatecznie doszło do tego, że Nerina spędzała w gorsecie 23 godziny na dobę. Zdejmowała go jedynie do kąpieli. "Spanie w gorsecie było początkowo niewygodne. Czułam się, jakbym miał pręt przyłożony do pleców i nie mogłam zwinąć się w kłębek" – opisywała.
Kobieta zdawała sobie sprawę z tego, że noszenie gorsetu nie jest bezpieczne, czym uzasadniała cykliczne badania:
"Moje żebra zbliżyły się do siebie, więc lekarz sprawdza mi kręgosłup, aby upewnić się, że nie przesunął się lub nie jest złamany".
Przykład wspomnianej Brytyjki, czy ryciny z książek medycznych (klik), jasno pokazują, że noszenie gorsetu ma negatywne skutki medyczne. Jelita obniżają się głębiej jamy brzusznej, żebra się zwężają ku środkowi, a żołądek ma mniej miejsca. Do tego dochodzi zanik mięśni, który uniemożliwia normalne funkcjonowanie.
O problemach związanych z uciskiem, który wywołują gorsety, lekarze mówili zresztą już... ponad sto lat temu.
"Pod wpływem ciasnego gorsetu klatka piersiowa zostaje znacznie zmniejszona w dolnym obwodzie, żebra nie biorą należytego udziału w sprawie oddychania, a narządy brzuszne, leżące pod żebrami – wątroba, żołądek i śledziona – ku górze wypierają przeponę, której ruchy również są ograniczone. Wszystkie te momenty wpływają na zmniejszenie pojemności płuc i czynią oddychanie powierzchownem" – ostrzegał Czesław Brykczyński, który wpływ gorsetów na zdrowie kobiet zbadał aparatem rentgenowskim. I to ponad 120 lat temu. Informacja ukazała się zresztą w czasopiśmie "Dobra Gospodyni” z 1902 roku.
A co lekarze mówią dzisiaj? "Chociaż gorsety wydają się być szybkim i łatwym rozwiązaniem, by zrzucić nadmierne kilogramy, to wyszczuplające gorsety nie spalają tłuszczu ani nie powodują utraty wagi. Mogą za to prowadzić do wielu skutków ubocznych. Gorsety kompresują wszystko na brzuchu, ściskają nie tylko mięśnie i skórę, ale także jelita, żołądek, wątrobę, śledzionę i nerki, a wszystkie te organy potrzebują przestrzeni, by funkcjonować" – tłumaczyła lekarka dr Dena Barsoum, która wypowiadała się dla The Washington Post.
Wypowiedź padła przy okazji premiery bielizny wyszczuplającej wypuszczonej przez Kim Kardashian. Celebrytka zresztą wielokrotnie była obwiniana o promowanie nienaturalnych wzorców.
To też nie tak, że gorsety to sprawa jedynie zagraniczna. Na polskim rynku jest przynajmniej kilka firm, które specjalizują się w szyciu/dystrybucji głównie albo tylko gorsetów. A ponieważ PR gorsetów jest, jaki jest, na każdej ze stron internetowych sklepów znajdziemy informację z "faktami i mitami". O ile ta jej nie otwiera, z pewnością znajdzie się gdzieś w zakładkach.
Zawartych tam informacji jest sporo, a wśród nich na przykład, że gorset to "naturalny sposób" na modelowanie sylwetki albo że to "najlepszy przyjaciel kobiety". Do tego dochodzi sporo sprzeczności, bo na jednej stronie przeczytamy, że jedynie gorsety sznurowane mogą przynieść negatywne konsekwencje dla naszego ciała (umożliwiają za duży ucisk), z kolei na stronie, które już oferuje takie rozwiązania, nie ma o tym słowa.
W opisach znajdziemy za to informacje sformułowane dość wprost: "Gorset wymusza niejako jedzenie mniejszych porcji, co pozytywnie wpływa na efekty, które następują po ok. 6 tygodniach" – czytamy na jednej ze stron.
"Jeśli chcesz jak najlepiej wykorzystać gorsetowanie, rozważ też przejście na dietę. (...) Z gorsetem to będzie nawet prostsze, gdyż będzie ci przypominał o wyznaczonych celach. Jedząc mało a często, ograniczasz apetyt" – napisano na innej.
W jednej ze sponsorowanych relacji na Instagramie pani nawet mówiła wprost, że przy gorsecie mniej się je, więc "chudnie się siłą rzeczy". Ba, jest nawet dieta gorsetowa, ale problem polega na tym, że kiedy gorset się zdejmuje (a kiedyś trzeba), przychodzi wilczy apetyt.
Wszystko to nie zmienia faktu, że gorsety są skuteczne. Pomagają w modelowaniu talii (ugniatając przy okazji wszystko, ale jednak), a szczupła talia to coś, do czego kobiety dążą wręcz podświadomie.
Jak tłumaczy psycholog Tomasz Witkowski, to, jak kobiety modyfikują swój wygląd (bo przecież to nie tylko gorsety, ale też makijaż, buty na obcasie, tatuaże, kolczyki) nie jest żadną nowością. To wypadkowa zmian ewolucyjnych, które sięgają milionów lat wstecz, a więc są uwarunkowane biologicznie.
– Celem ewolucyjnym samca Homo sapiens jest pozostawienie po sobie potomstwa o jak największej przeżywalności. Mężczyźni przez miliony lat szukali partnerek, które zagwarantowały ich dzieciom dobre i zdrowe geny. Oznaką była ładna cera, symetria twarzy, czy harmonia w budowie sylwetki. To właśnie zewnętrzne oznaki zdrowia świadczyły o dobrym garniturze genów, które kobieta może od siebie przekazać potomstwu – tłumaczy ekspert.
Kobiety starały się więc kamuflować niedoskonałości swojego ciała. Temu od lat służą warstwy pudru, którymi próbowały zatuszować wady skóry, buty na obcasach, którymi optycznie wydłużały sobie nogi, czy właśnie gorsety, które pełniły szczególnie ważną rolę.
– Nawet w czasach baroku, kiedy za piękną sylwetkę uważało się tę rodem z obrazów Rubensa, proporcja biodra-talia była szalenie istotna. Zadaniem gorsetów było tę talię modelować, stąd właśnie popularność gorsetów – wskazuje dr Tomasz Witkowski.
Żyjemy jednak w czasach, w których - już pomijając kwestię tego, jak bardzo wiele mówi się o body positive - mamy narzędzia i wiedzę, by naturę oszukać przynajmniej trochę mądrzej. I z modelowaniem talii jest tak samo. Nie musimy się cofać do epoki wiktoriańskiej.
Czytaj także: