Magdalena Fręch "brutalnie obnażona" w meczu z Coco Gauff. Jest jednak powód do radości
Nina Nowakowska
21 stycznia 2024, 09:26·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 21 stycznia 2024, 09:26
To już koniec występu Magdaleny Fręch w wielkoszlemowym Australian Open. Polka uległa rozstawionej z numerem czwartym Amerykance Coco Gauff 1:6, 2:6 w 1/8 finału turnieju. Choć mecz trwał zaledwie 65 minut i był najgorszym występem Fręch na kortach w Melbourne, łodzianka i tak może być z siebie dumna.
Reklama.
Reklama.
Mimo spektakularnej porażki z Coco Gauff, występ w Australian Open przyniósł Magdalenie Fręch wiele dobrego. 26-latka wycisnęła z turnieju wszystko co mogła i po raz pierwszy awansowała tak daleko w Wielkim Szlemie. Mało tego, sukces Polki sprawił, że w klasyfikacji WTA przesunie się na najwyższe w karierze miejsce, czyli do piątej dziesiątki. Do tego otrzyma jeszcze premię blisko miliona złotych.
Magdalena Fręch żegna się z Australian Open
W drodze do 1/8 finału polska tenisistka pokonała reprezentantkę gospodarzy Darię Saville, Francuzkę Caroline Garcię i Rosjankę Anastazję Zacharową. 19-letnia Amerykanka okazała się jednak daleko poza zasięgiem Fręch.
Gauff to jedna z faworytek tegorocznych zmagań na kortach Melbourne Park. Starsza o siedem lat łodzianka wcześniej nie miała okazji z nią zagrać.
"Brutalnie obnażona" przez Coco Gauff
Już w pierwszym gemie Amerykanka łatwo przełamała jej serwis, co powtórzyła w piątym i siódmym gemie, kończąc pierwszego seta zaledwie w ciągu 27 minut.
W drugim secie Fręch okazała się bardziej waleczna i widownia zobaczyła nawet kilka ładnych zagrań Polki, m.in. efektowny lob. Niestety to nie wystarczyło i 26-latka ponownie uległa Gauff.
Amerykanka dysponuje najsilniejszym serwisem ze wszystkich uczestniczek Australian Open i nie dała Polce szansy na przełamanie własnego podania, a sama przełamała jej serwisy w czwartym i ósmym gemie. Starcie zakończyła natomiast precyzyjnym minięciem.
19-latka wygrała 11. mecz z rzędu w turnieju wielkoszlemowym. Dobra passa Gauf zaczęła się od triumfu na ubiegłorocznym US Open. W Melbourne po raz pierwszy zagra w ćwierćfinale, w którym zmierzy się z Ukrainką Martą Kostiuk lub Rosjanką Marią Timofiejewą.
"Dwa odmienne życiorysy"
Polskie media były pozytywnie zaskoczone dotarciem Fręch do 1/8 finału Australian Open. Mimo spektakularnej porażki Polki z Gauff, dziennikarze zwracają uwagę, że po raz pierwszy w karierze 26-latka doszła tak daleko.
"W ostatnich dniach pojawiało się wiele głosów, że Magdalena Fręch nie jest tenisistką, którą stać na dłuższe zagoszczenie w ścisłej czołówce klasyfikacji najlepszych tenisistek świata. Łodzianka ma swoje ograniczenia, przez które przez lata nie mogła przebrnąć przez trzy rundy rywalizacji na wielkoszlemowych kortach." – skomentował dziennikarz "Przeglądu Sportowego" Onet Piotr Biernaciak.
"Mecz z Coco Gauff brutalnie obnażył niektóre problemy łodzianki. Jak na dłoni widać było, jak wielką różnicę w kobiecym tenisie czyni siła uderzeń. Amerykanka jest w tej dziedzinie jedną z najlepszych zawodniczek świata, a dodatkowo potrafi dołożyć do tego niesamowitą precyzję odbić." – dodał.
Według Agnieszki Niedziałek ze sport.pl, Fręch i Gauff to "dwa zupełnie odmienne życiorysy". Dziennikarka zwróciła uwagę, że Polka dopiero dwa lata temu po raz pierwszy dotarła do trzeciej rundy w Wielkim Szlemie.
"Młodsza o siedem lat Amerykanka z kolei nie tylko już w każdym z turniejów tej rangi była co najmniej w 1/8 finału, ale też wygrała ubiegłoroczną edycję US Open, a we French Open dotarła do finału (dwa lata temu przegrała w nim ze Świątek). Od połowy 2019 roku stale pojawia się w głównej drabince tych prestiżowych imprez. Fręch z kolei była w niej 11 razy, a w latach 2019-2021 tylko raz i odpadła w pierwszej rundzie. Albo nie udawało jej się wtedy przebić przez eliminacje, albo na przeszkodzie stawały kłopoty zdrowotne" – podsumowała.