
Do tragedii doszło w piątek 19 stycznia w miejscowości Costessey w Wielkiej Brytanii. Policja odnalazła tam ciało 45-letniego Bartłomieja oraz zwłoki jego dwóch córek i kobiety zajmującej się dziewczynkami. Sąsiedzi są w szoku, a policja wskazuje, że zbrodni raczej nie dokonały osoby trzecie. Są wyniki sekcji zwłok. Nie wiadomo też, gdzie jest matka dzieci.
Martwa polska rodzina w Wielkiej Brytanii
Tajemnicza śmierć zaskoczyła lokalną społeczność. Policja odnalazła ciała 45-letniego polskiego inżyniera Bartłomieja K., jego 12-letniej córki Jasmine, jej 7-leniej siostry i 36-letniej kobiety, która opiekowała się dziewczynkami. Sąsiedzi, którzy twierdzą, że dobrze znali polską rodzinę w rozmowach z mediami wypowiadają się o tragedii.
Matka kolegi nieżyjącej Jasmin w rozmowie ze Sky News stwierdziła, że "była bardzo słodką i spokojną dziewczyną". Podkreśliła, że lokalna społeczność jest mała i nawet jeśli nie znała się z kimś osobiście, to znała go "przez dzieci czy spacery z psami".
– Była po prostu cudownym, kochanym, kochanym dzieckiem – mówiła Nina Crisan. Wszyscy zastanawiają się, jak doszło do tragedii, a na to pytanie odpowiedzieć może sekcja zwłok. Ta pokazała, że zarówno kobieta, jak i mężczyzna zmarli w wyniku rany kłutej szyi.
– Jesteśmy przekonani, że nikt inny nie był zamieszany w ten incydent – skomentował inspektor Chris Burgess, cytowany przez Sky News. Nie wiadomo jednak nadal, co było przyczyną śmierci dziewczynek. Sekcja zwłok dzieci została zaplanowana na środę. "The Mirror" podało parę informacji na temat Bartłomieja K. 45-latek był inżynierem, który podobno pracował w handlu nieruchomościami. Polak mieszkał w Anglii przez ostatnie 20 lat – tak wynika z informacji przekazanych przez "Daily Mail".
Wcześniej studiował w Polsce na Politechnice Wrocławskiej. Policja podała, że był żonaty, ale nie wiadomo, gdzie w czasie zbrodni przebywała jego żona. 36-letnia kobieta, która została znaleziona martwa przy Bartłomieju, została określona jako "gość" lub "osoba pomagająca w opiece nad dziećmi". Nie ma również informacji na temat tego, gdzie teraz przebywa matka dziewczynek.
Śmierć całej rodziny w Londynie
O podobnej zbrodni informowaliśmy w naTemat w czerwcu. Wtedy w Londynie znaleziono zwłoki 4-osobowej rodziny polskiego pochodzenia. Była to Monika i Michał Włodarczyk oraz dwojga ich dzieci. Jak pisaliśmy, przyczyną śmierci kobiety były wielokrotne obrażenia zadane ostrym narzędziem. W przypadku Michała Włodarczyka to rany zadane w szyję także przy użyciu ostrego narzędzia. Podobnie jednak jak w przypadku zbrodni ze stycznia, policja wskazywała, że w związku z morderstwem nie szuka osób trzecich. – Sytuacja pozostaje taka, że obecnie nie poszukujemy nikogo innego w związku z incydentem. Proszę każdego, kto uważa, że ma istotne informacje, o jak najszybszy kontakt – powiedziała inspektorka Linda Bradley. Brytyjskie media prędko dotarły do szczegółowych informacjach o ofiarach. Z relacji "Daily Mail" wynika, że 35-letnia Monika Włodarczyk pracowała jako sprzątaczka w hotelu na lotnisku Heathrow, a jej mąż – 39-letni Michał Włodarczyk – utrzymywał rodzinę jako budowlaniec.
Małżonkowie mieli 3-letniego syna, Dawid oraz 11-letnią córkę Maję, którą opisano jako "energiczną" oraz "bardzo inteligentną i dojrzałą jak na swój wiek".
