Dwie młode Polki, które wybrały się na wakacje do Tajlandii, odwiedziły świątynię w Chiang Mai. Przed najstarszym zabytkiem w prowincji kobiety postanowiły się także trochę poopalać. Zostały zatrzymane przez tajską policję za zbyt skąpe stroje.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na fatalny w skutkach pomysł dwie młode Polki wpadły 14 stycznia. Jak donosi tajski Channel 3 oraz serwis khaosodenglish.com, tego dnia dwie turystki z Polski rozłożyły koc na trawniku i zaczęły się opalać.
Zupełnie zignorowały przy tym fakt, że miejsce, w którym chciały się zrelaksować, to jednak teren świątyni Wat Chiang Man, będącej jednocześnienajstarszym zabytkiem w prowincji Chiang Mai.
Dwie młode Polki wywołały skandal w Tajlandii
Dla lokalnej społeczności to miejsce o niezwykłym znaczeniu historycznym, ale i kulturowym. W związku z tym zachowanie kobiet zostało uznane za niewłaściwe. I nie zostało zapomniane, ponieważ zdarzenie stało się viralem w tajskich mediach społecznościowych i urosło do rangi wręcz skandalu.
A wszystko dzięki "życzliwemu obserwatorowi". Tajski turysta, który był świadkiem całego zdarzenia, zrobił zdjęcie młodym Polkom i wysłał je do lokalnej telewizji Channel 3. Na fotografii widniały dwie cudzoziemki w szortach i podkoszulkach, leżące na trawie i cieszące się popołudniowym słońcem.
Mężczyzna zwrócił także uwagę tajskiegomnicha, który zapewnił, że wiadomość zostanie przekazana przewodnikowi. Kobiety zostały więc upomniane, jednak po opuszczeniu świątyni świadek zauważył, że nadal wypoczywają na jej terenie.
Poinformowani o wszystkim funkcjonariusze postanowili odnaleźć turystki i w jednym z miejscowych hosteli wyjaśnili im, że ich zachowanie jest nieakceptowane w tajskiej kulturze.
Okoliczni mieszkańcy darzą świątynie dużym szacunkiem, przez co opalanie się w takich miejscach jest kulturowo niestosowne. Jak informuje policja w Tajlandii, kobiety wyraziły ubolewanie i przeprosiły za swoje postępowanie.
Do oburzonych mieszkańców musiał zaapelować nawet Phra Phayom Kanlayano – opat Wat Suan Kaew i znany kaznodzieja buddyjski. Prosił lokalsów, aby nie złościli się ani nie obwiniali turystów, bo ci mogą nie rozumieć tajskiej kultury i tradycji. "Najlepszym sposobem jest im to wyjaśnić. Wierzę, że gdy sobie to uświadomią, nie zrobią tego ponownie" – zaapelował.
Polki przyczyniły się także do tego, że w rejonie świątyni umieszczono dodatkowe znaki ostrzegawcze, mające na celu informowanie obcokrajowców o odpowiednim zachowaniu w tajskich obiektach kultu.