Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik we wtorek 23 stycznia wyszli z więzienia. Były szef MSWiA prosto z zakładu penitencjarnego udał się pod kościół, gdzie dzień wcześniej odprawiano mszę w jego intencji. Nie przeszkadzał mu w tym fakt, że jest ateistą, za co w 2019 r. krytykował go sam Jarosław Kaczyński.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Gdy Mariusz Kamińskiwyszedł z więzienia, spotkał się z bliskimi. Stało się to pod kościołem – tym samym, w którym zeszłym tygodniu odbyła się msza w jego intencji.
Jak podaje Goniec.pl, były minister spraw wewnętrznych zadzwonił do swojego przyjaciela Macieja Wąsika, którego wypuszczono w tym samym momencie. Kamiński miał również usłyszeć życzenia zdrowia i wytrwałości w dalszej walce.
Co dalej z ułaskawionymi? Już w środę 24 stycznia mają spotkać się z prezydentem. Takie informacje przekazała Małgorzata Paprocka, minister w Kancelarii Prezydenta na antenie Polsat News. Kwestię ułaskawienia skomentowała również Kancelaria Prezydenta na swoim Twitterze.
Wskazała, że prezydenckie ułaskawienie "w sensie formalnym jest drugim aktem łaski odwołującym się do aktu pierwszego z 2015 r.".
"Dziś na godz. 15:00 Panowie Posłowie zaproszeni są do Pałacu Prezydenckiego" – podała również Kancelaria Prezydenta w serwisie X.
Zwolennikom PiS puściły nerwy w Radomiu
Jak już informowaliśmy w naTemat, wyjście z więzienia Kamińskiego i Wąsika wywołało wiele emocji, szczególnie wśród osób będących na miejscu wydarzeń. Jedna ze scen została nawet nagrana, bo wydarzyła się w czasie relacji telewizyjnej na żywo.
Zebrani pod aresztem śledczym w Radomiu wznosili antyrządowe hasła, w których krytykowano głównie Adama Bodnara i Donalda Tuska, ale nie tylko. Zgromadzeni skandowali imiona przebywających wtedy jeszcze w więzieniu polityków, ale także ich najbliższych. W pewnym momencie gdy dziennikarka TVP Info opisywała, co dzieje się pod aresztem, tłum zwrócił się przeciwko niej.
Ktoś przysunął do niej polską flagę, w taki sposób, by całkowicie zasłonić dziennikarkę. – Obłudnica! – zaczęli nagle skandować ludzie. – Przestańcie kłamać! – krzyczał tłum.
Niewzruszona reporterka tak skomentowała całe zdarzenie: "Flagi są wszędzie, również skandowanie różnych haseł, nawet "wolne media". Każą (skandujący – red.) TVN-owi i TVP Info opuścić to miejsce, natomiast my cały czas będziemy dla państwa relacjonować".