W styczniu 2021 roku studentka medycyny Julia Landowska wzięła udział w Gdańsku w proteście Strajku Kobiet. Podczas manifestacji krzyczała "j***ć PiS". W 2022 roku sąd skazał aktywistkę na 50 złotych grzywny. Sąd Okręgowy właśnie zmienił ten wyrok. Kobieta została uniewinniona.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Przypomnimy, wspomniana studentka po fali protestów przeciw zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego rozpoczęła własny protest pod biurami posłów PiS w Gdańsku. Przez 100 dni wraz z innymi aktywistkami stała pod siedzibami polityków z transparentem "Zajmijcie się pandemią, prawo wyboru zostawcie kobietom".
Studentka krzyczała "j***ć PiS". Jest nowy wyrok w głośniej sprawie
Wówczas "Gazeta Wyborcza" informowała, że właśnie to miało wywołać stanowczą reakcję członków obozu władzy. Lider PiS w Gdańsku Kacper Płażyński publicznie zadeklarował, że działaczki zdewastowały elewację jego biura.
Choć nie udowodniono aktywistkom dewastacji, to policja postanowiła pociągnąć Julię Landowską do odpowiedzialności za okrzyk "j***ć PiS". Po przesłuchaniu i skierowaniu sprawy do sądu zaocznie wydano wyrok nakazowy.
Studentce medycyny zarzucono używanie wulgarnych słów w przestrzeni publicznej. Za to miała zapłacić 50 złotych grzywny. Kwota, choć symboliczna, wywołała stanowczy sprzeciw zarówno Julii Landowskiej, jak i jej pełnomocnika mecenasa Michała Romanowskiego.
"Chciałbym zaznaczyć, że nie walczymy tu o 50 zł, czy jakąkolwiek karę grzywny, która byłaby na mnie nałożona. Tutaj chodzi o prawo do wyrażania swojej opinii dot. rządzących podczas legalnych zgromadzeń publicznych. Mój okrzyk był okrzykiem desperacji, w sytuacji, gdy kobietom odbierane są prawa do decydowania o swoim ciele i życiu, nasza wolność. Nieważne, jaka partia aktualnie rządziłaby w naszym kraju, jeszcze raz wyszłabym na ulice i protestowała, walcząc o to, żebym nie bała się żyć w naszym kraju" – napisała w lipcu ubiegłego roku na swoim profilu na Facebooku.
Teraz Sąd Okręgowy w Gdańsku uniewinnił kobietę. Jak relacjonowała Fundacja Widzialne, której kobieta jest członkinią, zdaniem sędzi "nie została nigdy przeprowadzona merytoryczna dyskusja o prawie do aborcji ani społecznie, ani w Sejmie. Jednocześnie "zdecydowano się zaostrzyć prawo aborcyjne wyrokiem TK, co w samo w sobie zamknęło merytoryczną dyskusję na ten temat".
Landowska jest niewinna. Tak to uzasadnił sąd
Sąd, co cytuje fundacja, wskazał, że "obywatele mają prawo do emocji i oceny władz publicznych i do zajmowania stanowiska w ważnych dla nich sprawach nawet jeśli forma przekazu niektórych może razić". Podkreślił też, że "obwiniona nie była w swoich reakcjach odosobniona". Wyrok jest prawomocny.
Tymczasem nowy rząd szykuje się do zmienienia prawa aborcyjnego. – Jesteśmy gotowi do złożenia w najbliższych godzinach w Sejmie projektu o legalnej i bezpiecznej aborcji do 12. tygodnia – zapowiadał podczas środowej konferencji prasowej Donald Tusk. Premier zaznaczył, że ten temat jest jednym z tych, co do których partie tworzące koalicję rządową mają odmienne pogląd. Dotyczy to szczególnie PSL, ale też Polska 2050.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.