Z Odry wyłowiono ciało zaginionej 28-latki z Wrocławia. Co z jej dwumiesięcznym synkiem?
redakcja naTemat
07 lutego 2024, 07:58·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 07 lutego 2024, 07:58
W sobotę (3.02) z Odry wyłowiono zwłoki zaginionej w grudniu 28-letniej Azerki. Wiadomo, że Adhila Mehdiyeva wyszła z dwumiesięcznym synkiem z mieszkania 17 grudnia. Noworodka nadal nie znaleziono.
Reklama.
Reklama.
28-latkę z Azerbejdżanu widziano po raz ostatni 17 grudnia z dzieckiem na moście Sikorskiego we Wrocławiu. Od tego czasu Adila Mehdiyeva i jej syn Emil byli poszukiwani.
Nie żyje zaginiona 28-latka z Wrocławia
Według "Gazety Wyborczej" w akcję poszukiwawczą były zaangażowane: Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratownicze, policja wodna, Państwowa Straż Pożarna ze specjalistycznej jednostki ratownictwa wodnego oraz wrocławska Wodna Służba Ratownicza. Ponadto sprawdzano Odrę m.in. sonarem holowanym.
Poszukiwania były jednak bezowocne, aż do soboty 3 grudnia. Wówczas, po godz. 16 Wodna Służba Ratownicza natrafiła na zwłoki Azerki.
Nadal nie znaleziono dziecka
Ciało znajdowało się w rzece koło ul. Osobowickiej. Zwłoki do tej pory nie wypłynęły z wody, bo były zaczepione pod wodą o kaptur.
Wyczuł je policyjny pies. Nadal nie udało się jednak zlokalizować dwumiesięcznego dziecka.
Kim była Adila Mehdiyeva?
28-latka pochodziła zAzerbejdżanu. Do Polski przyjechała ponad roku temu. Po przyjeździe mieszkała i studiowała w Łodzi. Potem przeniosła się do Wrocławia, gdzie zamieszkała. Pracowała w międzynarodowej korporacji, w której poznała swojego męża Francuza. Jesienią urodził się ich syn Emil.
Według "Faktu" Azerka cierpiała na epizody depresyjne. Jej ojciec Nusrat Mehdiyev przekazał tabloidowi, że rodzina nie miała pojęcia, co się działo z córką i wnukiem. – Nie wiemy, czy żyją, dlatego zaangażowaliśmy do sprawy Rutkowskiego i jego ludzi. Ciągle mamy nadzieję, że usłyszymy dobre wieści i odnajdziemy ich żywych – komentował w wywiadzie 60-latek.
W styczniu ojciec i brat 28-latki przyjechali do Polski, gdzie razem z wynajętym detektywem, uczestniczyli w poszukiwaniach kobiety i jej dziecka. Koncentrowały się one w obrębie rzeki Odry we Wrocławiu. W sobotę potwierdziły się tragiczne podejrzenia.
– Dla nas to bardzo ważne, czy doszło do uprowadzenia małoletniego, czy doszło do zabójstwa dziecka w apartamencie i wyniesienia go później z apartamentu, bo taką ewentualność również bierzemy pod uwagę. Nie mówmy o tzw. rozszerzonym samobójstwie. Dziecko nie miało woli skoczyć do Odry – komentował podczas spotkania z dziennikarzami Krzysztof Rutkowski, właściciel biura detektywistycznego.
– Być może doszło tu do czynu w czasie szoku poporodowego – stwierdził Rutkowski.