Gabriel Janowski, który w latach 90. był krótko ministerem rolnictwa i gospodarki żywnościowej, pojawił się na piątkowym proteście rolników. Polacy mogą go pamiętać głównie z bardzo dziwnego zachowania w Sejmie w 2000 roku, kiedy skakał, odliczał, a inni posłowie nieśli go po budynku.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Z własnego doświadczenia powiem, że w 1990 roku organizowaliśmy blokadę pod Mławą w obronie mleczarstwa – opowiadał w piątek Gabriel Janowski.
I dodał: – I dzięki rolnikom i ich stanowczym działaniom, i moim też, bo wytargowałem od pana Balcerowicza 800 miliardów ówczesnych złotych i jako minister dołożyliśmy 200 miliardów złotych.
W kolejnej wypowiedzi mówił, że rolnictwo jest podstawą zdrowej ekonomii. – Rolnictwo jest dzisiaj poważnie zagrożone – przekonywał. W jego ocenie tylko ta część polskiej gospodarki jest w polskich rękach.
Janowski dziwnie zachowywał się swego czasu w Sejmie
Polacy mogą go jednak pamiętać z bardzo dziwnego zachowania w Sejmie w 2000 roku, kiedy skakał, odliczył, a inni posłowie jakby go nieśli. – Jak ja mówię, to wszyscy słuchają – wykrzykiwał wówczas.
Protest rolników na drogach w całej Polsce. Reakcja Kołodziejczaka
Przypomnijmy: w piątek o godzinie 10:00 w całej Polsce rozpoczął się jeden z największych protestów rolników od lat.
– W ubiegły poniedziałek reprezentacja rolników została zaproszona na rozmowy z policją. Policjanci obiecali nie zaogniać sytuacji, ma obyć się bez blokowania ciągników, czy dawania mandatów na siłę za byle co (trzymamy za słowo). Zastrzegli sobie jednak, że do miasta nie będą wpuszczane pojazdy z pełnymi przyczepami czy beczkami. Policja ma też umożliwić nam dojazd pod sam Urząd Wojewódzki, zamykając tyle dróg, ile będzie tylko konieczne – informowali wcześniej rolnicy, co dokładnie opisał serwis InnPoland. Udało im się jednak przybyć na protest.
"Wszystko ma swoje granice. Przez osiem przez osiem lat niektórym wszystko pasowało, a to było osiem lat psucia polskiego rolnictwa. Dziś nie będę delikatny, widząc niesprawiedliwą ocenę obecnego rządu" – ocenił, to co się dzieje wiceszef resortu rolnictwa Michał Kołodziejczak.
W komunikacie podkreślili również, że ich cierpliwość wyczerpała się. Głównym źródłem frustracji rolników jest decyzja Unii Europejskiej w sprawie handlu z Ukrainą, która według nich negatywnie wpływa na sytuację w polskim rolnictwie.
Jak wyjaśniał InnPoland, o ile dokładne ustalenia tej decyzji nie są jeszcze znane, to już sama perspektywa otwarcia rynku na ukraińskie produkty rolnicze budzi wiele obaw wśród polskich rolników. Obawiają się oni konkurencji ze strony tanich ukraińskich produktów, które mogą zagrozić polskim producentom.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.