Od kilku tygodni nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także w Europie panuje przekonanie, że Donald Trump zostanie oficjalnie kandydatem Republikanów na prezydenta, a później w wyborach po raz drugi wygra walkę o fotel w Białym Domu. Nic nie jest jednak przesądzone i pokazuje to dobitnie najnowszy sondaż Ipsos na zlecenie Agencji Reuters.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ostatnie słowa walczącego o kandydaturę prezydencką Partii Republikańskiej Donalda Trumpa, które padły w sobotę (10.02) zmroziły opinię publiczną w USA i Europie. Były prezydent Stanów Zjednoczonych ujawnił, że kiedyś powiedział przywódcy pewnego kraju, że nie będzie chronił w ramach NATO narodu zalegającego z płatnościami.
Jak wskazał, chodzi mu o kraje, które nieprzeznaczają 2 proc. PKB na obronność. – Nie, nie chroniłbym cię, właściwie zachęcałbym ich, żeby robili, co chcą. Musisz zapłacić – stwierdził. Zachęcał do tego słowami, aby "robili, co im się do cholery podoba".
Te słowa dla 19 członków Sojuszu stały się realnym zagrożeniem, gdyż to Trump bije na głowę Nikki Haley w prawyborach Partii Republikańskiej, a mniej więcej od września ubiegłego roku prowadzi w głównych sondażach prezydenckich z kandydatem Demokratów, obecnym rezydentem Białego Domu, Joe Bidenem.
Przełomowy sondaż
Jego powrót do rządzenia USA jest wysoce prawdopodobny. Jest jednak jeden aspekt, który może zmienić zdanie zwolenników Republikanów na temat ich faworyta. Dobitnie pokazuje to najnowszy sondaż Ipsos na zlecenie Agencji Reuters.
Wynika z niego, że gdyby Donald Trump został skazany przed listopadowymi wyborami w USA, to 55 procent potencjalnych wyborców nie zagłosuje na prawdopodobnego kandydata Partii Republikańskiej. Jeśli spojrzeć tylko na zwolenników Republikanów to także nie wygląda to ciekawie.
Aż 51 procent z nich przyznało, że gdyby Trump został skazany, nie oddaliby na niego swojego głosu, a 25 procent nie jest pewnych, czy wsparłoby byłego prezydenta USA. Oznacza to, że Trump będzie miał duży problem z pozyskaniem głosów umiarkowanych wyborców Partii Republikańskiej.
Lawina oskarżeń, cztery rozprawy
Przypomnijmy, że na Trumpie ciąży bagatela 91 zarzutów postawionych mu w czterech procesach karnych. Dwa z nich to dochodzenia federalne. Pierwsze związane jest z bezprawną próbą unieważnienia wyników wyborów w 2020 r. czego zwieńczeniem był szturm jego zwolenników na Kapitol.
Drugie dotyczy przechowywania przez Trumpa tajnych dokumentów w jego rezydencji na Florydzie i jego rzekome próby utrudniania federalnych prób ich odzyskania.
Były prezydent zaprzecza wszelkim zarzutom związanym z przestępstwami federalnymi i stanowymi, o które jest oskarżany, i często sam zarzuca mediom oraz Demokratom motywowane politycznie "polowanie na czarownice", które ma na celu uniemożliwienie mu wygrania wyborów z Joe Bidenem.