Nie do końca wiadomo, czy zdjęcie zrobiono w tym roku, ani to, czy jest ono prawdziwe i wykonano je w Polsce. Jedno natomiast jest pewne – wywołało ono ogromne oburzenie w sieci. Ludzie wieszali psy na proboszczu, który mógłby dopuścić się takiej ignorancji wobec wiernych.
"Żenada", "wstyd", "Niesmaczne i nie przystoi Księdzu", "Gdyby to była moja parafia to byłaby moja ostatnia wizyta w tym kościele. Autor tej złośliwości zapomniał co miłość do bliźniego" – czytamy w komentarzach pod jednym z takich zdjęć. Nic więc dziwnego, że do sprawy postanowili się odnieść sami księża.
"Nie, nie i jeszcze raz nie! Ten obrazek krąży od wczoraj po wielu kontach. Mam nadzieję, że jest fejkiem, że złoszczę się tylko na pomysł wirtualny, a nie realny. Prawdą jest, że jest kilka wyjątkowych dni w roku, kiedy ludzi w kościołach jest więcej. Tak już jest, że są rytuały, które ściągają ludzi do kościoła. (...) Mam świadomość, że księża i wielu katolików, jak większość ludzi lubi dobre wyniki, również te objawiające się w wielkiej ilości ludzi. A kiedy jest inaczej pojawia się frustracja, jednak chrześcijaństwo nie na tym polega" – napisał na Facebooku ojciec Grzegorz Kramer.
"Często mówimy, że jako Kościół musimy wychodzić do ludzi, ale później tego nie robimy, bo nie wiemy, jak to robić i boimy się tego. Środa Popielcowa jest takim dniem, kiedy ludzie przychodzą do nas i robią część roboty za nas. Przychodzą do nas, a my w bezpiecznych warunkach możemy im ogłosić Bożą Ewangelię o tym, że są kochani" – czytamy w dalszej części wpisu duchownego.
"Stawiając pod kościołem wiadro z popiołem i z takim napisem, nie tylko odrzucamy człowieka, gardząc nim, ale także odrzucamy samych siebie i zaprzeczamy swojemu powołaniu. Jasne, mamy chwilowe poczucie zrobienia czegoś mocnego, zaorania drugiego, powiedzenia czegoś, co może pójdzie mu w pięty, ale przegraliśmy wszystko" – dodaje ojciec Kramer.
Do dyskusji na temat zdjęcia włączył się także publicysta Tomasz Terlikowski. Jego zdaniem kadr ten "świetnie pokazuje stan ducha części polskiego Kościoła" i jest dowodem wskazującym, "dlaczego proces laicyzacji przyspiesza".
"Frustracja, jaka stoi za umieszczaniem tego rodzaju fotek jest oczywista. Duchowni widzą, że liczba wiernych spada, a gdy dzieje się w świątyniach rzeczy 'nietypowych' nagle nieco ich przybywa. Złość i smutek z tym związany postanawiają więc oni wyrazić wrzucając do siebie na tablice idiotyczny obrazek" – pisze Terlikowski.
"Tak, tak idiotyczny. I nie chodzi nawet o teologię, ale nawet o zwykły zdrowy rozsądek, zmysł 'biznesowy' (a przypomnijmy, że takiego myślenia Ewangelia nie tylko nie zakazuje, ale wręcz do niego zachęca). Otóż, jeśli widzimy, że liczba wiernych spada, a jednocześnie dostrzegamy, że są dni, kiedy ich liczba jest większa, to w takiej sytuacji właśnie wtedy trzeba zachęcić 'nadliczbową grupę' do zostania. Najgorszą metodą na taką zachętę jest przekaz: 'paszoł won'. Większość ludzi nie czuje się w ten sposób zachęcona do powrotu do Kościoła, a raczej wręcz przeciwnie" – dodaje publicysta.