Od tygodni na przejściu granicznym z Ukrainą w Medyce trwa protest polskich rolników, którzy nie zgadzają się na nielegalny import ukraińskiego zboża, dlatego znacznie ograniczają ruch pojazdów z i do naszego kraju. "Fakt" opisał w czwartek zaskakującą historię z granicy, związaną z protestem i rzekomym konwojem darów z Polski, którym kierowała zakonnica.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Przejście graniczne w Medyce na Podkarpaciu jest od miesięcy "oblegane" przez polskich rolników, którzy nie chcą, żeby do Unii Europejskiej importowane było ukraińskie zboże oraz inne produkty rolne.
Dlatego też w ramach protestu znacznie ograniczają liczbę aut, które przekraczają granicę, dokładnie jeden na godzinę. Z tego powodu do przejścia czeka się w wielokilometrowym korku. Stać nie muszą jedynie transporty z pomocą humanitarną.
Na taką blokadę, jak podaje "Fakt", trafił konwój dwóch ciężarówek pilotowanych przez zakonnicę w samochodzie osobowym. Jego celem był Drohobycz w Ukrainie. Zakonnica miała przekonywać rolników, że ciężarówki transportują dary Caritasu i chciała, żeby protestujący ich przepuścili.
Przyłapali zakonnicę na kłamstwie
Ci jednak nie uwierzyli na słowo i postanowili zajrzeć pod plandekę. Ku ich zaskoczeniu kartonowe pudełka z kocami i odzieżą były ułożone tylko przy tylnych wrotach. Za nimi ukryto prawdziwy towar. Jak informuje tabloid niemal cała naczepa była wypełniona skrzynkami z Niemiec, a w nich miały leżeć kable oraz części do aut.
– Co to jest?! To żadna pomoc humanitarna, to jest w ciula granie! Siostra chciała nas oszukać! Wierzymy na słowo, a tu takie numery? – krzyczeli rolnicy nie kryjąc oburzenia. Nie przepuścili konwoju i kazali kierowcom wrócić na koniec kolejki.
– Ja naprawdę o niczym nie wiedziałam. Też czuję się oszukana – miała tłumaczyć się zakonnica, która wsiadła do auta i odjechała w kierunku Przemyśla.
– To porozumienie nie jest ani początkiem, ani końcem dialogu, który rozpoczęliśmy i który będziemy prowadzić z rolnikami. Chcemy rozwiązywać problemy przy pełnej partnerskiej dyskusji – powiedział minister Czesław Siekierski.
– Rozumiemy potrzebę pomocy Ukrainie, jednocześnie chcemy, aby zostały wprowadzone pewne regulacje, które określiłyby dopuszczalną wielkość różnych towarów, które mogą wpłynąć na rynek europejski – dodał.
Tygodnik-rolniczy.pl podawał, że do spotkania doszło w Rzeszowie. Jak czytamy, wiadomo też co z postulatami rolników.
"Minister Siekierski zobowiązał się do zrealizowania wszystkich trzech postulatów rolników: uruchomienia dopłat do kukurydzy w wys. 1 mld zł, zwiększenie akcji kredytowej dla kredytów płynnościowych o kwotę 2,5 mld zł i utrzymania wysokości podatku rolnego na poziomie z 2023 r." – podało medium.
Rolnicy wrócili w okolice Medyki w ramach ogólnopolskiego protestu rozpoczętego w piątek 9 lutego. Tego dnia manifestacje odbyły się w ponad 260 miejscach w całym kraju. Ich uczestnicy sprzeciwiają się m.in. wprowadzaniu Zielonego Ładu i napływowi towarów z Ukrainy, które rujnują polskie gospodarstwa rolne. W opinii rolników, produkcja rolna stała się nieopłacalna.