Proboszcz parafii we wsi Gieczynek w Wielkopolsce w ubiegłym roku wyciął kilka starych dębów. Mieszkańcy byli wściekli, a urzędnicy nałożyli na duchownego karę za nielegalną wycinkę – blisko 250 tys. zł. W sprawie nastąpił jednak zwrot, ponieważ decyzję uchyliło Samorządowe Kolegium Odwoławcze. To jednak jeszcze nie koniec sprawy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
O sprawie pisze portal lokalnej stacji telewizyjnej Asta z Piły. W ubiegłym roku proboszcz parafii we wsi Gieczynek niedaleko Wielenia w Wielkopolsce wyciął przy kościele siedem dębów. Zrobił to bez żadnej zapowiedzi, ale także nielegalnie, bo bez konsultacji z urzędnikami i bez ich zgody, ponieważ wcześniej nie wydano pozwolenia. Mimo to duchowny wynajął firmę i drzewa wycięto w jeden dzień.
Jedno drzewo, zdaniem urzędników z Wielenia, mogło mieć nawet 100 lat. Zabawa w drwala wywołała wściekłość i bunt wśród mieszkańców, którzy domagali się ukarania księdza. Ten nie poczuwa się jednak do winy, a w korespondencji mailowej z dziennikarzami poznańskiego oddziału "Gazety Wyborczej" nazwał całą sprawę "wioskową wrzawą". Miał również powiedzieć, że ścięte dęby wykorzysta na opał.
Proboszcz ze wsi Gieczynek wyciął stare dęby. Dostał karę, ale ją uchylono
Urzędnicy przeprowadzili postępowanie administracyjne i nałożyli na księdza karę w wysokości ponad 240 tys. zł. "Proboszcz odwołał się od tej decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Pile, które przychyliło się do jego racji" – podaje TV Asta.
Sprawę skomentował już Urząd Miejski w Wieleniu. – Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Pile zwróciło uwagę, że drzewa, które są przedmiotem postępowania, w znacznej większości rosły na terenie rolnym. I to był powód uchylenia tej decyzji – przekazała Magdalena Waśko z UM w Wieleniu.
W ocenie SKO na wycinkę drzew na terenie rolnym nie była potrzebna zgoda. Do mieszkańców, którzy ze swoim proboszczem mają na pieńku od dłuższego czasu, taka argumentacja jednak nie trafia. Urzędnicy również zapowiadają, że sprawy nie odpuszczą i ponownie będą chcieli nałożyć karę na duchownego.
Ratusz co prawda nie odwołał się Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, ale plan jest inny. – Procedujemy decyzję na nowo, już według wskazań SKO. Prawnicy analizują wszystkie zapisy – przekazała Magdalena Waśko w rozmowie z "GW".
Biskup grozi likwidacją parafii w Gieczynku
Jak czytamy, sołtys Gieczynka Paweł Aftarczuk spotkał się w tej sprawie z biskupem diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. – Usłyszałem na spotkaniu, że jeśli kara zostanie nałożona ponownie, to parafia zostanie zlikwidowana, bo diecezji nie stać na jej zapłacenie – poinformował sołtys.
I dodał, że odniósł wrażenie, jakby diecezja była "zła na mieszkańców za to, że nagłośnili sprawę". – Usłyszałem, że ksiądz w sumie nic takiego nie zrobił. Ale zrobił. Zniszczył wieloletni, piękny krajobraz Gieczynka – powiedział zirytowany sołtys wielkopolskiej wsi.
– My, mieszkańcy, w żaden sposób nie czujemy się winni. Nawet jeżeli nie będzie parafii, nie będzie księdza, to dębów już nie ma i nie odbuduje to wizerunku naszej wsi – dodał w rozmowie z TV Asta.
Proboszcz parafii w Gieczynku nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.