Ewa Wilczyńska, która latami badała sprawę Tomasza Komendy, zdradziła, co było w ostatniej wiadomości, którą otrzymała od mężczyzny. Jak wskazała, po tej wiadomości wycofała się z informowania, co dzieje się w jego życiu.
Reklama.
Reklama.
– Męczyła go rozpoznawalność, a on chciał po prostu spokoju i normalności, więc i ja w pewnym momencie się wycofałam – powiedziała w "Fakcie" Ewa Wilczyńska. Dziennikarka "Wyborczej Wrocław" zasłynęła z publikacji książki pt. "Dziewczyna w czarnej sukience. Historia zbrodni miłoszyckiej".
To właśnie Wilczyńskiej udało się nawiązać bliską relację z Tomaszem Komendą, dzięki czemu miała dostęp i zgodę na publikację informacji o tym, co dzieje się z niesłusznie skazanym po tym, gdy wyszedł na wolność.
W książce było zawartych wiele informacji, między innymi o stanie zdrowia Tomasza Komendy. To właśnie autorka opublikowała wyznanie, w którym potwierdził, że leczy się onkologicznie. Nowotwór płuc ostatecznie doprowadził do śmierci mężczyzny.
Ostatni SMS od Tomasza Komendy. Po nim Wilczyńska odpuściła
W rozmowie z "Faktem" Ewa Wilczyńska powiedziała o tym, jak wyglądała jej relacja z Tomaszem Komendą. Zaczęło się od tego, że została zaproszona na nieoficjalne spotkanie, a relacja dość łagodnie przerodziła się w koleżeńską.
– W takich momentach zdarzało się, że traciłam na chwilę poczucie, że spotykam się z bohaterem i osobą aż tak bardzo skrzywdzoną. Opowiadał mi o tym, co robił dzień wcześniej, co zamierza robić jutro, z kim się spotkał, wspominał też o rodzinnych kwestiach. Pokazywał swoje prywatne zdjęcia. Umówiliśmy się jednak, że są to kwestie, na temat których nie publikuję tekstów – powiedziała dziennikarka.
Z biegiem czasu spotkań było coraz mniej. Do kilku w ogóle nie doszło. Już wtedy Komenda leczył się onkologicznie. – W końcu napisał SMS-a, że już nie chce rozmawiać o swoich problemach. Mówił: mam za dużo na głowie, żeby jeszcze opowiadać o tym, co mam na głowie – wyjaśniła.
Ewa Wilczyńska po śmierci Komendy: "Wyciągnął za dużo złych kart"
Informacja o śmierci Tomasza Komendy bardzo wstrząsnęła dziennikarką, o czym zresztą mówiła w naTemat. – Nie tak miała się skończyć ta historia. To strasznie smutne zakończenie. Tomek wyciągnął w życiu za dużo złych kart – skomentowała doniesienia z 21 lutego.
– Nie tak to powinno wyglądać. Jestem bardzo poruszona. Był naprawdę fajnym chłopakiem i nie miał łatwo. Miał w związku z tym różne problemy i niełatwo było mu sobie poradzić z tym, co się wydarzyło. Do tego nie było tajemnicą, że chorował na nowotwór. Kiedy rozmawialiśmy mniej więcej rok temu, to życzył sobie tylko spokoju – dodała.