Youtuber pokazał nagranie wielkiego wybuchu. Sprawą zajęła się prokuratura
redakcja naTemat
02 marca 2024, 19:04·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 02 marca 2024, 19:04
W lutym mieszkańcy kilku miejscowości położonych w powiatach cieszyńskim i bielskim słyszeli spory huk. Wówczas nie było do końca jasne, co się dzieje. Teraz okazało się, że ze sprawą związany jest znany youtuber, co bada prokuratura.
Reklama.
Reklama.
Jak podaje "Dziennik Zachodni", 19 lutego w powiatach cieszyńskim i bielskim mieszkańcy usłyszeli huk. Wówczas dość szybko udało się ustalić, że w miejscowości Mnich robiono zdjęcia do filmu.
Sebastian Czajewski znany z YouTube jako "Czvjnik" (czyt. "Czajnik") poinformował bowiem na swoim profilu na Instagramie, że to jego sprawka. "Sorry, wysadziłem największe TNT na świecie. Efekty 27.02" – napisał.
Z kolei portal Beskidzka24.pl rozmawiał z podkomisarzem Krzysztofem Pawlikiem z Komendy Powiatowej Policji w Cieszynie.
– Filmowcy kręcili w Mnichu scenę do filmu i stąd te efekty pirotechniczne. Nadal wszystko w stu procentach potwierdzamy, ale ekipa filmowa miała wszystkie potrzebne zezwolenia i nic nie wskazuje, by stało się cokolwiek, co mogłoby komukolwiek zagrażać – przekazał rzecznik prasowy.
W sobotę natomiast youtuber "Czvjnik" pokazał na swoim kanale ponad 15-minutowy filmik "Pokonaj 7 Wyzwań, aby Wygrać $50,000!" .
Uczestnicy za realizację wzywań dostawali pieniądze. Jednym z nich jest właśnie wysadzenie pojemnika w Mnichu.
"Scena z wybuchem została zrealizowana przez profesjonalnych pirotechników, zgodnie z obowiązującymi przepisami, przy użyciu niezbędnej dokumentacji i z pełnym poszanowaniem norm bezpieczeństwa" – można przeczytać pod tym materiałem.
Śledczy sprawdzą, co dokładnie stało się w Mnichu
Sprawą zajęła się jednak prokuratura. Śledczy z Cieszyna, o czym informowała PAP, wszczęli postępowanie w sprawie wybuchu w Mnichu.
– To postępowanie było prowadzone w niezbędnym zakresie. W ciągu pięciu dni dokonano oględzin miejsca wybuchu. Brakowało tylko formalnego wszczęcia postępowania i taka decyzja została wydana wczoraj – powiedział w środę prokurator Marcin Hołubowicz, co cytuje stacja RMF FM.
Jak dodał, "główny wątek postępowania dotyczy tego, czy użyte wyroby pirotechniczne, to były te, na których użycie wydane zostało pozwolenie".
– Sprawdzamy tę kwestię, bo huk i łuna były bardzo duże. Istnieje uzasadnione podejrzenie, że mogło dojść do zdetonowania czegoś więcej. To wymaga zbadania i wiadomości specjalnych z dziedziny ładunków wybuchowych oraz pirotechniki. Postępowanie to wyjaśni – przekazał prokurator.