
Żurawia 47 to dziś niechlubny adres znany w całej Polsce. To w bramie tego budynku Dorian S. zgwałcił i skatował Lizę, która następnie zmarła w wyniku odniesionych obrażeń. Dziś ten prestiżowy adres zamienił się w miejsce pamięci. Wejście do budynku jest otoczone zniczami, kwiatami i różnymi hasłami.
Sprawą śmiertelnego w skutkach gwałtu na 25-letniej Lizie z Białorusi wciąż żyje Polska. Dziewczyna ok. 5.00 nad ranem wracała do domu, kiedy 23-letni Dorian S. założył kominiarkę, wyciągnął nóż i rzucił się na swoją ofiarę.
Grożąc nożem, zaciągnął ją do bramy w kamienicy przy ul. Żurawiej 47 w centrum Warszawy, obrabował, a następnie dusił do utraty przytomności i gwałcił przez ok. pół godziny.
Zbrodnia tym bardziej szokuje Polaków, bo rozegrała się w samym centrum Warszawy, a sam gwałt widzieli świadkowie, którzy potem tłumaczyli, że "myśleli, że to bezdomni". Tak dziś wygląda miejsce zdarzenia (i okolice), które za sprawą poruszonych ludzi zmieniło się w miejsce pamięci.
Żurawia to jedna z bardziej znanych i prestiżowych miejsc w Warszawie. Nie jest główną ulicą, ale jest stosunkowo długa i znajduje się niemal w samym centrum. Krzyżuje się m.in. z ul. Marszałkowską. W znajdujących się tam kamienicach jest sporo lokali gastronomicznych, a swoje siedziby mają liczne firmy, kancelarie czy kliniki.
Pod adresem Żurawia 47 znajduje się Dom Spółdzielczości Pracy. Pozostałe lokale w budynku zajmują kancelarie prawnicze, firma translatorska, klinika, poradnia dietetyczna, stomatolog, szkoła policealna oraz firmy z branży elektronicznej i kreatywnej. Warto wspomnieć, że nie ma tam mieszkań prywatnych.
Jak pisaliśmy w naTemat, ten kto mieszka lub pracuje przy tej ulicy, ten za sąsiadów ma także połowę rządu. Choć formalnie na innych ulicach, to kilka kroków od miejsca zbrodni jest siedziba Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, dalej urzęduje Ministerstwo Aktywów Państwowych, Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej oraz Ministerstwo Rozwoju i Technologii.
