Zaginione małżeństwo z Warszawy. Siostra kobiety przerwała milczenie.
Zaginione małżeństwo z Warszawy. Siostra kobiety przerwała milczenie. Fot. Policja

W zeszłym roku całą Polskę elektryzowała sprawa zaginionego małżeństwa z Warszawy. W sierpniu 2023 roku udało się ich zlokalizować, nie wrócili oni jednak do domu i do dzieci. Teraz głos w tej sprawie zabrała siostra kobiety, która zaopiekowała się dziećmi.

REKLAMA

Jak podaje "Fakt" para wciąż nie nawiązała kontaktu ze swoimi dziećmi, a sąd odebrał im prawa rodzicielskie do młodszego syna – Adama. Starszy syn Mateusz jest już pełnoletni. Chłopcy są pod opieką ciotki.

Zaginione małżeństwo z Warszawy. Siostra kobiety przerwała milczenie

Siostra Anety J. opowiedziała teraz "Polityce" o życiu rodziny, zanim oni zniknęli. Kobieta powiedziała, że jej szwagier od początku był "dziwny". Adam J. nigdy nie pracował na pełny etat, a zarabianiem na dom zajmowała się jego żona. Była fryzjerką. Para nie miała problemów z prawem, nie nadużywali alkoholu czy narkotyków.

Jest też dość niepokojący element tej historii. Adam J. opowiadał bowiem dość dziwne historie, jak to, że na przykład jest obserwowany albo, że jest tajnym agentem. Jakby tego było mało twierdził również, że jego matka i siostra chciały go zgwałcić. Potem jednak powiedział, że ma chorobę afektywną dwubiegunową. Ostatecznie małżeństwo zaczęło się izolować od rodziny, a Adam J. zabronił dzieciom i żonie kontaktu z bliskimi.

"Wszyscy namawiali Anetę, by za niego nie wychodziła, mówili, żeby to dobrze przemyślała. Niby poważnych zastrzeżeń nie było, nie miał zatargów z prawem, nie pił. Ale taki cwaniaczek z niego był i widać było, że do żadnej pracy się nie weźmie. Coś jej (siostrze Anety-przyp. red.) nie pasowało w nim od początku i nie tylko jej. Ich brat też nie przepada za szwagrem. Bo ich rodzice już nie żyli, kiedy Aneta poznała Adama. Może oni by jej go wybili z głowy, ale pewnie też nie. Omotał ją jakoś, zaczarował" – czytamy w "Polityce".

Przypomnijmy: Adam i Aneta wyszli z domu na Mokotowie w nocy z 20 na 21 maja. Nastoletnim synom – wówczas mieli 14 i 17 lat – zostawili kartkę, na której napisali, że życzą im powodzenia w życiu.

Polska tygodniami śledziła historię małżeństwa z Warszawy

Małżeństwo widziano potem w Tatrach, na Słowacji, w Czechach. Tylko na terenie Polski w akcję poszukiwania ich była zaangażowana policja z Warszawy, Zakopanego, TOPR. Ich zdjęcia były dosłownie wszędzie. Media śledziły każdy ich krok. Namierzono ich w schronisku w Murowańcu, potem w pensjonacie w słowackiej wsi Zdiar, dociekano, czy mieli wrócić do Polski taksówką.

I dopiero 21 czerwca 2023 roku – po miesiącu poszukiwań – warszawska policja poinformowała, że małżeństwo zostało odnalezione w czeskiej Pradze. W akcji brały udział polska i czeska policja. Jak wiadomo, małżeństwo nie zostało zatrzymane, bo nie mają żadnych zarzutów.

Co dalej się z nimi stało? Jak się okazało latem 2023 roku, wcale nie wrócili potem do domu. Dziennik "Fakt" dowiedział się wówczas, że to małżeństwo nie jest formalnie stroną żadnego postępowania. Z tego też powodu nie są poszukiwani listem gończym. – Na razie nie są o nic podejrzewani – powiedział wtedy prokurator Szymon Banna z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.