Na konferencji Szymona Hołowni w Sejmie ws. ustaw aborcyjnych pojawiły się przedstawicielki Strajku Kobiet. Skutecznie przeszkadzały marszałkowi izby niższej polskiego parlamentu w tłumaczeniu dziennikarzom, dlaczego projekty będą procedowane dopiero 11 kwietnia.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
We wtorek marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że Sejm zajmie się projektami liberalizującymi prawo aborcyjnedopiero po 11 kwietnia, a nie na bieżących obradach, które kończą się w piątek. Decyzja jednego z liderów Trzeciej Drogi spotkała się z falą krytyki ze strony środowisk kobiecych i Lewicy. W piątek w sprawie projektów aborcyjnych nastąpił "niepodziewany" zwrot akcji.
– Mam dla państwa dobrą wiadomość. Ten 11 kwietnia, który zaproponowałem jako datę rozpatrzenia projektów, ma szansę zapisać się jako pierwszy od 30 lat dzień, w którym jakieś projekty w sprawie prawa aborcyjnego przejdą do drugiego czytania – przekazał mediom marszałek Szymon Hołownia.
Strajk Kobiet przyszedł na konferencję Hołowni
Jak podkreślił, "ma nadzieję (...) w tej sprawie, w której mamy tak różne zdania, opinie – doprowadzić do pokoju społecznego". – Do tego, żeby w tym dyskursie o tak ważnej dla polskich kobiet sprawie – można było liczyć na to, że będzie to dyskurs, który nie wykluczy kogoś, tylko da się wypowiedzieć wszystkim stronom, które chcą w tej sprawie zabrać głos – poinformował.
Na konferencji Hołowni pojawiły się przedstawicielki Strajku Kobiet, które skutecznie przeszkadzały marszałkowi. Krzyczały: "Projekty do komisji! Projekty do komisji!". – Proszę przestać blokować. Nie wróżyć, co zrobi Duda. Proszę przestać blokować aborcję – przekonywała jedna z aktywistek.
Hołownia podkreślił jednak, że "jest ogromna szansa, że 11 kwietnia wszystkie projekty w sprawie aborcji zostaną skierowane do komisji nadzwyczajnej".
Pierwszy ruch Szymona Hołowni w tej kwestii spotkał się zfalą krytyki ze strony środowisk kobiecych i Lewicy, a zdaniem doktora Mirosława Oczkosia, może być problemem dla potencjalnych starań polityka o prezydenturę.
Jak twierdzi ekspert, "jest 365 dni w roku, gdy prawa kobiet są łamane, niepełne i są nierespektowane". Toczący koalicję rządzącą spór o liberalizację przepisów aborcyjnych dr Oczkoś nazywa "zwycięstwem programu 'Proboszcz plus'".
– Być może z badań wyszło, żeby tego nie ruszać przed wyborami samorządowymi. Co trochę jest zrozumiałe, a trochę niezrozumiałe. Ale polityka polega na tym, że czasami nie wybiera się większego dobra, tylko mniejsze zło – przekonywał w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" specjalista ds. wizerunku.
W Sejmie są obecnie cztery projekty ustaw ws. aborcji. Dwa zaproponowała Lewica, która chce nie tylko legalnej aborcji do 12. tygodnia ciąży, ale też dekryminalizacji w przypadku osób, które pomagają w usunięciu ciąży. Koalicja Obywatelska zaproponowała projekt legalizacji aborcji do 12. tygodnia ciąży, czyli zgodnie z zapowiedziami kampanijnymi Donalda Tuska, a Trzecia Droga optuje za powrotem tzw. kompromisu aborcyjnego z 1993 roku.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.