
W polskim klimacie minusowa temperatura to nic nowego. Ale, gdy tylko nadchodzi te kilka najmroźniejszych dni w roku i termometry pokazują -20 stopni Celsjusza, ten temat nomen omen wszystkich rozgrzewa.
REKLAMA
I wygląda na to, że tak będzie jeszcze długo. Z prognoz Instytutu Meteorologi i Gospodarki Wodnej wynika, że czeka nas rekordowo zimny weekend. Na naszych termometrach mamy zobaczyć miejscami nawet -27 stopni Celsjusza. Mowa o miastach, bo w Karpatach temperatura ma spaść poniżej 30 stopni na minusie. By zrobiło się nam odrobinę cieplej, warto pamiętać, że w 1940 roku w Siedlcach odnotowano -41 stopni. Nie jest zatem najgorzej.
Mróz zdaje się pochłaniać nasze myśli w całości. Mówi się o nim rano w autobusie, zaraz po przyjściu do pracy, o tym SMS-ujemy ze znajomymi i na ten temat wrzucamy linki na Facebooka. Mniejsza o politykę, ACTA i inne nieważne tematy.
Dzieje się tak,choć mrozy zdarzaką się u nas co roku i powinniśmy być przyzwyczajeni. Dlaczego tak nie jest tłumaczy dla NaTemat psycholog Maria Rotkiel:
- Mieszkam pierwszy rok na wsi i naprawdę dzisiaj w nocy zamarzłam i moje psy naprawdę zamarzły. Pierwsze więc, co zrobiłam dzisiaj rano, to napisałam SMS-a do mojej przyjaciółki, która również mieszka na wsi: "Zmarzłam, muszę stąd uciekać". Dokładnie wpisałam się więc w tą konwencję.
Zdaniem psycholog, ekscytację pogodą powinien usprawiedliwiać fakt, iż rzeczywiście temperatura jest bardzo niska. - Gdyby było tak, że przy minus pięciu byśmy ekscytowali się, to można by się temu dziwić. No ale nie w momencie, kiedy jest minus piętnaście - zwraca uwagę.
I wyjaśnia, że człowiek jest stworzony tak, że zawsze interesuje go to, co "najbliżej skóry". - Gdy jest nam zimno czy głodno, czyli są niezaspokojone te potrzeby pierwszego rządu, to inne schodzą na plan dalszy. To zupełnie naturalny mechanizm.
Okazuje się, że to natura sprawia, iż najwięcej czasu poświęcamy dziś na dyskusję o zimnie, o tym, że nie odpalił samochód, czy wywieszone pranie można wnieść do domu połamane. - Takie rzeczy, które dotycząc naszej codzienności, są bardziej prozaiczne, ale są bliżej nas będą zawsze nas bardziej obchodziły - tłumaczy Maria Rotkiel.
Psychologia zna też wytłumaczenie, dlaczego mieszkając w takim, a nie innym miejscu, co roku wydajemy się zszokowani zmianami pogody, jakbyśmy widzieli to pierwszy raz w życiu.
- Co roku przeżywamy to od nowa, bo żyjemy w takim cyklu. Będzie lato i upały, dokładnie będzie tak samo. Człowiek, jest zakotwiczony na "tu i teraz", mimo tego, że powinniśmy się przyzwyczaić do powtarzalności pewnych zjawisk - wyjaśnia psycholog.
