Nie jestem fanką celebryckiego życia, ale Mariannę Schreiber i jej poczynania obserwuję w social mediach od dawna. Nie wiem, ile razy chciałam już ją "odobserwować", ale za każdym razem coś mnie powstrzymywało. I jak teraz na to patrzę, to chyba jest to ciekawość, frustracja i nadzieja, że w końcu przestanie się staczać na własne życzenie. Bo tak – drodzy państwo – Schreiber nie osiąga sukcesów. Schreiber – metr po metrze – schodzi na dno.
Reklama.
Reklama.
Nie wiem ile to już lat, ale Mariannę obserwuję na Instagramie od dawna. Widziałam, jak rapuje, zakłada partię "Mam Dość" i rzuca wyzwania przy trzepaku Romanowi Giertychowi.
Obserwowałam jej wyczyny w wojsku i nawet całkiem podobało mi się, że dotrzymała obietnicy złożonej fanom. To w końcu nie jest takie oczywiste, a wojsko to nie przelewki. Patrzyłam na nią sceptycznie, ale z sympatią.
Jak spojrzymy na gradację (a w zasadzie degradację) tych wydarzeń, można zrozumieć, że krok po kroku Marianna Schreiber publicznie prowadzi się ku upadkowi. I najsmutniejsze jest to, że to nie tylko moje zdanie, ale nawet samej Marianny, która pewnie nie zauważyła, że sama powiedziała to na głos u Kuby Wojewódzkiego. Nazwała się w końcu "postacią tragiczną" i życzyła sobie poza szczęściem tylko tego, żeby "nie być przegrywem", którym realnie staje się na własne życzenie.
Z boku doskonale widać, że prowadzi do tego kilka rzeczy, które pokrótce przedstawię.
Marianna próżna
"Tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono" mówi moje ulubione przysłowie i kiedy ktoś publicznie przyznaje, że jest przekonany co do znajomości swojej osoby, zawsze chce mi się śmiać. Bo to znaczy, że albo życie go dostatecznie dobrze nie przetestowało, albo... jest próżny.
Jaka jest Marianna to nie mi oceniać, ale obraz siebie, który kreuje, jest zdecydowanie obrazem próżności. I absolutnie pomijam tu kwestie wizerunkowe, operacje nosa i inne rzeczy związane z eksponowaniem ciała, bo to jej sprawa.
W programie u Kuby Wojewódzkiego padło natomiast hasło, które ową próżność doskonale obnażyło. Marianna Schreiber zwróciła się z pytaniem do prowadzącego: "Czy widziałeś drugą tak skomplikowaną postać, jak ja?"
Reakcja Kuby, jak i publiki, która zareagowała śmiechem, była najlepszym komentarzem do tego pytania. A samo pytanie swego rodzaju odpowiedzią, co jest kamyczkiem do ogródka powolnego upadku dobrze rokującej dziewczyny.
Marianna, która wdepnęła w polityczne gó**o
Drugim kamyczkiem (a nawet ich garścią) jest polityka. Marianna Schreiber miała to szczęście, że swoją pseudo-partią Mam Dość jedynie lekko ochlapała się wodą z kałuży, a nie wdepnęła w bagno pt. działalność polityczna. To by ją pogrążyło.
Na Schreiber nie da się jednak też patrzeć z pominięciem innego pokrewnego wątku, czyli tego, że jest (jeszcze) żoną polityka PiS i "dorastała" jako gwiazda mediów społecznościowych właśnie jako "zbuntowana" partnerka ministra.
Małżeństwo Schreiberów oczywiście jest ich prywatną sprawą, ale patrząc na ich związek z perspektywy marketingu i PR-u politycznego, jej działalność miała fatalny wpływ na postrzeganie jej męża. A o tym Marianna wiedziała (i mówiła na głos) już idąc do programu Top Model. Miała pełną świadomość, że nijak nie idzie to w parze z interesami jej drugiej połówki, ale... mimo to poszła.
I żeby była jasność – nie pochwalam zachowania pana posła za jego zerwanie z żoną przez wywiad w gazecie, natomiast panu Schreiberowi współczułam jako osobie publicznej już jakiś czas temu.
W końcu – na Boga – tak samo, jak księżna Kate, która wychodziła za Williama, musiała się dostosować do protokołu i życia rodziny królewskiej, tak samo jako żona polityka Marianna raczej powinna mieć świadomość, że nie może dać się publicznie lać po twarzy i kompromitować na oczach ludzi. Po prostu nie!
Tymczasem Marianna od dłuższego czasu sr**a do gniazda, które sama z mężem uwiła. Czemu? "Bo chciała spełniać marzenia". Brzmi jak z filmu dla nastolatek i taki to też właśnie jest poziom. Jaki? Krótko mówiąc – niedojrzały.
Marianna, która pobłądziła
Najbardziej w tym wszystkim przerażające jest to, że Mariannie wydaje się, że (poza problemami osobistymi) właśnie osiąga sukces. Ten jednak, patrząc z boku, polega na tym, że Marianna dołączyła do świata "celebry" gdzie ludzie dają sobie po twarzy na konferencjach prasowych, wyzywają się, obrażają i wystawiają na hejt, a przed funkcją streamarów/celebrytów/influencerów mają przedrostek "pato".
Czy tam właśnie widziałam Mariannę Schreiber, kiedy obserwowałam jej poczynania dwa lata temu? Bynajmniej. Czy tam właśnie Marianna Schreiber chciała być? Nie sądzę. Z pewnością też nie chciał tego jej mąż, który wielokrotnie po prostu odcinał się od komentowania jej poczynań. Chyba nie trzeba wyjaśniać, że ze wstydu.
Marianna Szczera do bólu
Na koniec – Marianna twierdzi, że jest szczera i otwarta i za to właśnie obrywa. Muszę przyznać, że ja prawdziwość Schreiber kupuję i chyba dlatego ciągle mam nadzieję, że wypłynie na powierzchnię.
A otwartość? No cóż. Takie dzielenie się prywatnymi sprawami publicznie prowadzi chociażby do tego, że każdy (w tym ja) może rościć sobie prawo, by je skomentować i o nich napisać. Bo czemu nie, skoro daje mi Pani – Pani Marianno – materiał do analizy tego od tylu już lat.
Posłowie
Marianna Schreiber u Kuby Wojewódzkiego powiedziała, że z internetu usunęłaby osoby "najbardziej szkodliwe społecznie". Pozostaje pytanie, czy dla Marianny Schreiber szkodliwi społecznie aby na pewno są konkretni ludzie, a nie jej własna obecność w sieci.
Zatem – dla własnego dobra – może to Schreiber powinna zniknąć z internetu? Przynajmniej na jakiś czas i to raczej na miesiące niż na dni.