Nauczyciel białostockiego liceum przez kilka lat miał molestować nieletnie uczennice. O całym procederze miał wiedzieć dyrektor, ale nic z tym zrobił. Obaj mężczyźni usłyszeli zarzuty, a teraz do sprawy włączyła się Rzeczniczka Praw Dziecka. – Osobiście będę nadzorować sprawę postępowania karnego – poinformowała Monika Horna-Cieślak.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nauczycielowi grozi do 5 lat więzienia, ale zarzuty postawiono także dyrektorowi szkoły. Według śledczych miał on nie dopełnić obowiązków służbowych – o jednym przypadku wykorzystania nastolatki miał wiedzieć i nic z tym nie zrobić. Grożą mu 3 lata więzienia.
"Seksualny predator" z LO w Białymstoku z zarzutami. Sprawą zajmie się Rzeczniczka Praw Dziecka
Sprawą od kilku miesięcy zajmuje się Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe, natomiast od końca marca 2023 roku w Podlaskim Kuratorium Oświaty prowadzone jest postępowanie wyjaśniające. Zostało ono jednak wstrzymane, ponieważ nauczycielowi udzielono urlopu dla podratowania zdrowia (do 31 sierpnia 2024).
Urząd Miasta w Białymstoku, który jest organem prowadzącym szkoły, zapowiedział podjęcie działań, kiedy do ratusza wpłynie oficjalna informacja z prokuratury o zarzutach dla dyrektora. W sprawę zaangażowała się także obecna Rzeczniczka Praw Dziecka.
Dodajmy też, że rok temu pismo do szkoły przesłał również ówczesny RPD Mikołaj Pawlak, który prosił placówkę o wyjaśnienia. – W nadesłanej odpowiedzi znalazła się informacja o działaniach wdrożonych przez dyrektora w zakresie przeciwdziałania tego rodzaju zdarzeniom w przyszłości – powiedziała w rozmowie z Onetem obecna RPD Monika Horna-Cieślak.
Jak czytamy, poprzedni rzecznik "poprosił podlaską kurator oświaty o informacje o poczynionych w sprawie działaniach, ustaleniach i decyzjach". Wtedy jednak ani nauczyciel, ani dyrektor nie mieli postawionych zarzutów.
Teraz to się zmieniło i Monika Horna-Cieślak zwróciła się do białostockiej prokuratury o przesłanie akt. – Zdecydowałam, że zapoznam się z nimi osobiście i osobiście będę nadzorować sprawę postępowania karnego – przekazała Rzeczniczka Praw Dziecka.
Horna-Cieślak skontaktowała się także z przewodniczącą samorządu uczniowskiego białostockiego liceum i zapowiedziała, że chce osobiście spotkać się z uczniami.
Skandal w białostockim liceum
W ocenie prokuratury nauczyciel białostockiego liceum miał wykorzystywać swoją pozycję do zmuszania nieletnich uczennic "do poddania się innym czynnościom seksualnym". Do incydentów miało dochodzić w latach 2018-2023.
Sprawa wyszła na jaw dzięki listowi, który uczniowie napisali do dyrektora szkoły i kuratorium oświaty. Podpisało się pod nim około 150 młodych ludzi.
W liście padły uwagi o niestosowne zachowanie wobec uczennic, napastliwe komentarze, prowokowanie kontaktu fizycznego czy proponowanie spotkań towarzyskich. Nauczyciel od lat miał się cieszyć "złą sławą i niechlubną opinią 'predatora seksualnego'". Uczennice w rozmowie z Radiem Białystok powiedziały, że w szkole już od dawna "huczało od plotek" na temat niestosownego zachowania nauczyciela.
W trakcie śledztwa przesłuchano blisko 100 świadków oraz zbadano zawartość komputerów i innych nośników informacji. Po wybuchu afery dyrektor zawiesił nauczyciela i w rozmowie z mediami zapewniał, że "wcześniej nie dotarły do niego żadne oficjalne skargi".
W ocenie śledczych do zaniechania obowiązków przez dyrektora miało dojść po incydencie z 2022 roku, który miał polegać – jak podają lokalne media – na "niechcianym dotyku", do którego doszło między nauczycielem a uczennicą. Jedynym podjętym przez dyrektora działaniem miało być natomiast "przywołanie go do porządku w obecności innego nauczyciela".
Nauczyciel nie przyznaje się do winy, oskarżenia uczniów nazywa bzdurami i mówi o "nagonce medialnej". Dyrektor szkoły nie chce komentować sprawy w mediach.