W Niżnych Tatrach na Słowacji niedźwiedź zaatakował turystów. Dwie osoby uciekały przed zwierzęciem i zaalarmowano służby. Tuż po rozpoczęciu akcji ratunkowej znaleziono ciało 31-latki. Kobieta prawdopodobnie spadła w ok. 150-metrową przepaść.
Reklama.
Reklama.
Do tragedii doszło w piątek wieczorem (15.03) w rejonie Doliny Demianowskiej w Niżnych Tatrach na Słowacji. Znajduje się tam ośrodek narciarski Jasna. Policjanci otrzymali zgłoszenie, że niedźwiedź goni dwie osoby. Jak podał słowacki portal noviny.sk, mężczyzna pobiegł w jedną stronę, a kobieta w drugą.
Para turystów pochodziła z Białorusi. Na numer alarmowy zadzwonił przerażony i roztrzęsiony mężczyzna, który nie mógł skontaktować się z partnerką po tym, jak rozbiegli się w różne strony.
Atak niedźwiedzia na turystów w Tatrach! Jedna osoba nie żyje
Według wstępnych ustaleń niedźwiedź nagle pojawił się na drodze turystów i zaczął ich gonić. – Mężczyzna uciekł w jedną stronę, a zwierzę pobiegło za kobietą, która uciekła w drugą stronę – powiedział w rozmowie z portalem Jakub Filipko z Horskiej Zachrannej Służby, która jest odpowiednikiem polskiego GOPR.
"Niezwłocznie wysłaliśmy na miejsce patrole policji i przeprowadziliśmy niezbędne działania, aby ich odnaleźć. Do poszukiwań wezwano również Górską Służbę Ratownictwa" – poinformowała lokalna policja na Facebooku.
Na miejsce zdarzenia skierowano też zespół interwencyjny ds. niedźwiedzia brunatnego. W akcji brało też udział 12 ratowników górskich. Niedługo po rozpoczęciu poszukiwań ciało 31-letniej kobiety zostało znalezione w okolicach szczytu Na Jame w pobliżu Doliny Demianowskiej.
Jeden z policjantów oddał strzał ostrzegawczy, aby odstraszyć niedźwiedzia, który wciąż znajdował się w rejonie akcji poszukiwawczej. Według ustaleń służb ratunkowych turystka spadła w przepaść z wysokości około 150 metrów. Jak czytamy, doznała śmiertelnych obrażeń głowy i zginęła na miejscu. Oficjalną przyczynę śmierci wskaże jednak sekcja zwłok.
Mężczyznę odnaleziono wkrótce po tym, jak zlokalizowano ciało 31-latki, nie ma on żadnych obrażeń. Ratownicy podkreślili, że para białoruskich turystów przebywała w nieoznakowanym i niebezpiecznym terenie ze stromymi przepaściami.
Dochodzenie prowadzi Okręgowa Dyrekcja Policji w Żylinie. W sprawę zaangażowani są ponadto zespół interwencyjny ds. niedźwiedzia brunatnego oraz przedstawiciele sztabu kryzysowego wydziału ochrony środowiska.