Niedźwiedź zaatakował turystów.
Niedźwiedź zaatakował turystów. Fot. Mateusz Kotowicz / REPORTER
Reklama.

Do tragedii doszło w piątek wieczorem (15.03) w rejonie Doliny Demianowskiej w Niżnych Tatrach na Słowacji. Znajduje się tam ośrodek narciarski Jasna. Policjanci otrzymali zgłoszenie, że niedźwiedź goni dwie osoby. Jak podał słowacki portal noviny.sk, mężczyzna pobiegł w jedną stronę, a kobieta w drugą.

Para turystów pochodziła z Białorusi. Na numer alarmowy zadzwonił przerażony i roztrzęsiony mężczyzna, który nie mógł skontaktować się z partnerką po tym, jak rozbiegli się w różne strony.

Atak niedźwiedzia na turystów w Tatrach! Jedna osoba nie żyje

Według wstępnych ustaleń niedźwiedź nagle pojawił się na drodze turystów i zaczął ich gonić. – Mężczyzna uciekł w jedną stronę, a zwierzę pobiegło za kobietą, która uciekła w drugą stronę – powiedział w rozmowie z portalem Jakub Filipko z Horskiej Zachrannej Służby, która jest odpowiednikiem polskiego GOPR.

"Niezwłocznie wysłaliśmy na miejsce patrole policji i przeprowadziliśmy niezbędne działania, aby ich odnaleźć. Do poszukiwań wezwano również Górską Służbę Ratownictwa" – poinformowała lokalna policja na Facebooku.

Na miejsce zdarzenia skierowano też zespół interwencyjny ds. niedźwiedzia brunatnego. W akcji brało też udział 12 ratowników górskich. Niedługo po rozpoczęciu poszukiwań ciało 31-letniej kobiety zostało znalezione w okolicach szczytu Na Jame w pobliżu Doliny Demianowskiej.

Jeden z policjantów oddał strzał ostrzegawczy, aby odstraszyć niedźwiedzia, który wciąż znajdował się w rejonie akcji poszukiwawczej. Według ustaleń służb ratunkowych turystka spadła w przepaść z wysokości około 150 metrów. Jak czytamy, doznała śmiertelnych obrażeń głowy i zginęła na miejscu. Oficjalną przyczynę śmierci wskaże jednak sekcja zwłok.

Mężczyznę odnaleziono wkrótce po tym, jak zlokalizowano ciało 31-latki, nie ma on żadnych obrażeń. Ratownicy podkreślili, że para białoruskich turystów przebywała w nieoznakowanym i niebezpiecznym terenie ze stromymi przepaściami.

Dochodzenie prowadzi Okręgowa Dyrekcja Policji w Żylinie. W sprawę zaangażowani są ponadto zespół interwencyjny ds. niedźwiedzia brunatnego oraz przedstawiciele sztabu kryzysowego wydziału ochrony środowiska.

Czytaj także: