Skłamałbym, gdybym napisał, że zaskoczył mnie pierwszy wpis blogowy Bruno Coutinho. Kuba Radomski, który odpowiada tu za sport, zapowiedział, że pomocnik Polonii chce się przejechać po Weszło.com, czyli portalu, na którym działam na co dzień. Czekałem niecierpliwie, czekałem i co...? Nic. Zawód. Zero argumentów. Dowiedziałem się tylko, że jesteśmy - cytuję - "full of bullshit" i Brazylijczyk już z nami nie pogada.
Bruno to, jak na piłkarza, inteligentny facet. Zna kilka języków, potrafi się zachować w towarzystwie, dobrze wypada w telewizji. Generalnie - ma łeb na karku. Potrafi też grać w piłkę, co w naszej ekstraklasie wcale nie jest takie oczywiste. Ale z dystansem do swojej osoby ma tyle wspólnego co Zdzisław Kręcina z abstynencją. Wystarczyło napisać o nim jedno krytyczne zdanie, żeby się napuszył i NALEGAŁ, żeby zaznaczyć to "full of bulshit".
Wiecie, jakie jest Weszło (a jak nie wiecie, to zapraszamy)... Strona, która sprawiła - jak ktoś mądrze stwierdził - że piłkarz przestał być w Polsce panem piłkarzem. Niedawno Wojtek Łobodziński z ŁKS-u powiedział, że jego koledzy po fachu zaczęli uważać na to, co mówią. Zwracać uwagę na każde słowo, żeby nie dostało im się na naszych łamach. Trudno się nie zgodzić, patrząc na częstotliwość, z jaką ostatnio wysłuchujemy gorzkich żali naszych ligowców (vide: Żytko i Budziński).
Do obcokrajowców - choć Bruno sam powiedział, że Weszło zna, bo cała szatnia nas czyta - widocznie nie wszystko jednak dociera. I nadal uważają, że z racji tego, że są piłkarzami, zasługują na nietykalność.
Czy Brazylijczykowi dostało się na Weszło? To za mocne słowo. Raz tylko wytknęliśmy mu brak konsekwencji...
15.08.2009 (Olheiros.net): Pomyślałem, że idąc tą drogą, po jakimś czasie znowu zostanę zauważony. Wszystko przebiega tak, jak zaplanowałem. Jestem szczęśliwy, że prasa zwraca uwagę, że mógłbym zagrać w reprezentacji Polski. Możliwe, że to się wkrótce wydarzy.
13.04.2010 (Futbolnet.pl): Niedawno zadano mi podobne pytanie. Odpowiedziałem, że skoro jestem już tutaj od dwóch lat, to Polska jest moim domem. Na temat starania się o obywatelstwo rozmawiałem też z rodziną. Moi bliscy są zwolennikami tego pomysłu. Chciałbym zostać w waszym kraju na dłużej i przyczynić się do rozwoju polskiej piłki.
09.09.2011 (Przegląd Sportowy): Nie ma takiej możliwości, na pewno nie zrobiłbym takiego cyrku. Nigdy nie przeszło mi przez myśl, by ubiegać się o polski paszport.
Zmienił chłop zdanie i myślał, że nikt nie zauważy. Mniejsza z tym. Raz też wyciągnęliśmy na światło dzienne, co w trakcie meczu usłyszał od niego obrońca ŁKS-u, Piotr Klepczarek. - Tak gra piłkarz za dziesięć tysięcy miesięcznie - tak ocenił go zarabiający siedem razy więcej Bruno.
A teraz majestat poczuł się urażony, bo skoro na jego konto wpływa co miesiąc siedem dych, to przecież oczywiste, że nie podlega krytyce, a my, niewdzięcznicy, podnieśliśmy na niego rękę. No i druga sprawa, że piłkarz to zawód lepszy i wymagający zdecydowanie większego szacunku niż bankier, ratownik, pielęgniarka czy kucharz.
Sorry mistrzu, to nie Brazylia. Tu na szacunek trzeba sobie zapracować. I na boisku, i poza nim.