Słoń. Na widok tego majestatycznego stworzenia nie sposób nie zachwycać się pięknem dzikiej przyrody. Mało kto jednak pamięta, że w latach 70 i 80. XX wieku w Afryce te niezwykłe zwierzęta o wysokim poziomie inteligencji i samoświadomości masowo padały ofiarą kłusowników. Inspirującą historię walki o dobrostan tych cudów afrykańskiej dziczy przedstawia wydana wreszcie w naszym języku książka "Oko słonia".
Reklama.
Reklama.
W 1992 roku świat literatury przyrodniczej wzbogacił się o kolejną perełkę pt. "The Eye of the Elephant". Książka Delii i Marka Owensów była drugim po "Zewie Kalahari", ich międzynarodowym bestsellerze, dziennikiem z podróży, jaką w Afryce odbyła para amerykańskich pisarzy, ekologów i zoologów. Tym razem prowadzący badania nad zwierzętami biolodzy stają przed wyzwaniem zupełnie innego kalibru.
Początkowo "Oko słonia" zapowiada się na sequel wybitnego pamiętnika "Zew Kalahari". Jest rok 1985. Delia i Mark Owensowie kontynuują badania nad lwami w Dolinie Złudzenia (Deception Valley) w Rezerwacie Dzikich Zwierząt Środkowego Kalahari w Botswanie w Afryce Południowej. Pewnego dnia bez żadnego oficjalnego powodu zostają wydaleni z tego kraju, przez co muszą poszukać sobie nowego miejsca badań.
Wybór słynnych badaczy pada na Park Narodowy Luangwa Północna w Dystrykcie Mpika w północno-wschodniej Zambii. Kiedy docierają na miejsce i zakładają obóz do prowadzenia obserwacji, trafiają w sam środek afery, której sprawcami są polujący na słonie kłusownicy. Poruszeni do głębi skalą wyrzynania zwierząt zabijanych dla kłów, mięsa i skóry podejmują nierówną walkę z tym niezwykle krwawym procederem.
Aby uświadomić sobie, jakie katastrofalne dla przyrody rozmiary przybrało zjawisko kłusownictwa w Zambii, wystarczy przytoczyć fakt, że kraj ten w wyniku nielegalnych polowań stracił... ponad 80 proc. słoni! W samej dolinie Luangwy w latach 1973–1985 zastrzelono 100 000 tych zwierząt. W 1986 roku, gdy Owensowie rozpoczynali swój projekt w parku Luangwa Północna, liczba zabijanych tam słoni sięgała rocznie 1000.
Pod koniec 1991 roku te wstrząsające statystyki zmalały do dwunastu. Jak udało się zatrzymać tę machinę masowego uśmiercania słoni dla ich cennej na światowym rynku kości słoniowej? O tym właśnie opowiada ta wciągająca książka przyrodnicza, która łączy w sobie ekscytującą powieść przygodową, fascynujący dziennik podróży i wzruszający manifest wzywający wszystkich ludzi dobrej woli do działań na rzecz ochrony przyrody.
W odróżnieniu od wielkiego hitu, jakim był "Zew Kalahari", drugi tytuł we wspólnym dorobku Owensów skupia się bardziej na ludzkiej naturze. Powód jest oczywisty. Lwią część opowieści zajmują bowiem zmagania autorów z nieustępliwymi kłusownikami, skorumpowanymi urzędnikami, przekupionymi strażnikami i innymi osobami zaangażowanymi w przestępczy proceder prowadzony na afrykańskim kontynencie.
"Oko słonia" nie rości sobie jednak prawa do miana utworu potępiającego naród Zambii. Wręcz przeciwnie, mimo dramatycznych okoliczności wypływa z niego głęboki szacunek dla mieszkańców tego kraju, którzy, z pewnymi wyjątkami, parają się kłusowniczą działalnością z braku możliwości zarabiania w inny sposób. Autorzy wkładają więc dużo serca w przekwalifikowanie lokalnych społeczności i modernizację ich wiosek.
Na tle tej godnej podziwu walki z przeciwnościami udaje się parze biologów obdarować czytelników swoimi barwnymi opisami dzikiej natury. Tym razem królują słonie, choć nie zabrakło też nieodłącznych lwów, a także takich zwierząt jak krokodyle, hipopotamy czy zebry. Pióro w portretowaniu przyrody jest doprawdy mistrzowskie i do dziś nie wyschło, czego najlepszym dowodem wydana wiele lat później przez Delię Owens zachwycająca w tej materii powieść "Gdzie śpiewają raki", która stała się światowym fenomenem.
"Oko słonia" to obowiązkowa lektura dla miłośników przygód, fascynującej przyrody i głębokich refleksji nad naturą. Nawet po tylu latach od premiery oryginalnego wydania ta książka ma w sobie moc poruszania ludzkich serc i uczulania społeczeństw na kwestie dotyczące ochrony zwierząt. Pod jej wpływem Wydawnictwo Świat Książki zdecydowało się na adopcję słoniątka-sieroty (dziewczynki o imieniu TALEK) za pośrednictwem Fundacji Sheldrick Wildlife Trust w Kenii. Na co jeszcze czekać? – do księgarni, marsz!
Artykuł powstał we współpracy z Wydawnictwem Świat Książki
Ocalony znowu spuszcza rzęsy, szukając następnego owocu, znajduje go i unosi do pyska. Żuje, głośno ciamkając. Jeszcze raz na mnie spogląda. Widzę nie tylko jego oko, ale to, co się w nim kryje – tysiące słoni potężnymi stadami przemierzające górskie ścieżki i schodzące w doliny, by wolnym krokiem paradować przez ciche sawanny w otoczeniu bujnych, gęstych lasów. Ogromne, delikatne matki i rozbrykane młode bez lęku dokazują i pluskają się w szeroko rozlanych rzekach. Mocarne samce siłują się ze sobą, by ustalić prawo do samic, a potem stają daleko od siebie, potrząsając głowami i łopocząc uszami w kłębach pyłu. W oku Ocalonego widzę dziką Afrykę taką, jaka kiedyś była. Burza trwa, ale przez chmury przebija się promień nadziei. To dzięki niemu można ocalić dziką Afrykę.
Delia Owens
Fragment książki "Oko słonia", Wydawnictwo Świat Książki