Tajemnicza śmierć 16-letniej dziewczyny w Sandomierzu. Nastolatka była reanimowana przed jednym z bloków mieszkalnych przez przechodniów, a później ratowników medycznych. Nieprzytomna trafiła do szpitala. Zmarła następnego dnia. Śledczy wyjaśniają przyczyny tragedii. Prokuratura właśnie otrzymała wyniki sekcji zwłok.
Reklama.
Reklama.
Dramatyczne sceny rozegrały się w niedzielny wieczór. Pod jeden z bloków przy ulicy Słowackiego w Sandomierzu z piskiem opon podjechał samochód. Dwóch mężczyzn wyciągnęło 16-letnią dziewczynę z auta, próbowali ją zaprowadzić do mieszkania. Okazało się to jednak niemożliwe, nastolatka była nieprzytomna.
Natychmiastową akcję reanimacyjną podjęła jedna z przechodzących kobiet. Wezwano też karetkę, przybyli na miejsce ratownicy kontynuowali resuscytację, nie przyniosła ona jednak efektów. Nastolatkę przetransportowano do szpitala. Niestety, następnego dnia zmarła.
Co wydarzyło się na sandomierskim osiedlu? Sprawę przybliża lokalny serwis echodnia.eu, który dotarł do 30-letniego Piotra. To właśnie do jego mieszkania miała trafić nastolatka.
Poprosili, żeby przenocował 16-latkę z Sandomierza
– Wieczorem zadzwonili do mnie znajomi, że koleżanka za dużo wypiła i czy mógłbym ją przenocować. Chodziło o 16-latkę, którą widziałem jakieś trzy razy w życiu. Zapytałem, czy nie mogą odwieźć jej do domu, ale powiedzieli, że nie chcą robić jej lipy. Mówili, że prześpi noc u mnie, a rano wróci do siebie – mówił na łamach portalu mężczyzna.
Dziewczynę przywiozła 18-letnia koleżanka pana Piotra oraz nieznany mu chłopak. 30-latek powiedział dziennikarzom, że nastolatka była w fatalnym stanie: bez kontaktu, bezwładna, dosłownie "leciała przez ręce". Jak zaznaczył, nie chciało mu się wierzyć, że był to wyłącznie efekt działania alkoholu.
Mężczyzna wspomniał też, że po rozpoczęciu reanimacji para, która przywiozła dziewczynę, wsiadła do samochodu i odjechała.
Śledczy badają przyczyny śmierci 16-latki z Sandomierza
Wiadomo, że zmarła 16-latka nie pochodziła z Sandomierza, lecz jednej z miejscowości w pobliżu Opatowa. Bezpośrednie przyczyny jej śmierci ma wyjaśnić sekcja zwłok wykonana w zakładzie medycyny sądowej.
Sprawą zajmują się policjanci i prokuratorzy, którzy starają się odtworzyć przebieg wydarzeń feralnego wieczora.
W rozmowie z naTemat Jolanta Religa, prokurator rejonowy z Sandomierza, mówi, że śledczy właśnie otrzymali wyniki sekcji zwłok wykonanej przez ekspertów z Krakowa.
– Sekcja wykluczyła urazowe przyczyny śmierci, a także udział osób trzecich. Jest to jednak opinia wstępna. Aby wyjaśnić przyczynę śmierci, muszą zostać wykonane dodatkowe badania toksykologiczne – powiedziała nam prokurator Religa.
Szefowa sandomierskiej prokuratury przekazała też, że przesłuchano już świadków zdarzenia, w tym znajomych dziewczyny. Nikt nie usłyszał zarzutów.