Na deptaku, na boisku czy w trakcie programu telewizyjnego. Sposobów na nietypowe oświadczyny jest niezliczona ilość. Obyczaje się zmieniają, wiele z nich odchodzi w zapomnienie, jednak ta tradycja nadal ma się dobrze. Przyszli małżonkowie prześcigają się w orginalnych pomysłach, inni hołdują tradycyjnym formom oświadczyn. Nie da się jednak zaprzeczyć, że prośba o rękę to jeden z najważniejszych momentów w życiu. Amerykanie obchodzą właśnie Narodowy Dzień Oświadczyn.
Ile związków tyle zaręczynowych historii. Nie da się jednak zaprzeczyć, że jest to przełomowy moment w życiu. Przyszli małżonkowie decydują się, że odtąd chcą spędzić ze sobą resztę życia. Dlatego tak bardzo im zależy, by oświadczyny były wyjątkowym wydarzeniem, które zapamiętają do końca życia.
Janusz do swoich oświadczyn przygotowywał się kilka tygodni. O rękę Alicji poprosił tydzień przed świętami Bożego Narodzenia. Para wyjechała na weekend do Sopotu. - Zdecydowałem, że oświadczę się Ali w trakcie spaceru. Strasznie się denerwowałem, cały czas zastanawiałem się, co powiedzieć, jak się zachować i jakie najlepsze miejsce wybrać. Postanowiłem więc, że chcę mieć to jak najszybciej za sobą i zapytam Alicję na pierwszym spacerze po naszym przyjeździe - wspomina.
Początkowo na miejsce oświadczyn wybrał sopockie molo. Wcześniej udał się tam na szybki rekonesans, jednak po wstępnym rozpoznaniu terenu szybko zrezygnował z tego pomysłu. - Z nerwów bardzo trzęsły mi się ręce. Na miejscu zobaczyłem, że między deskami są spore szpary. Wyobraziłem sobie więc, że mógłbym upuścić pierścionek, a wtedy pożegnałbym się z nim na zawsze, a z planowanych oświadczyn niewiele by wyszło - tłumaczy.
Ostatecznie sakramentalne pytanie zadał pod wielką choinką stojącą przy sopockim deptaku. Niczego nie spodziewającą się dziewczynę musiał prawie zaciągnąć w wybrane przez siebie miejsce. Wpadł na pomysł, że zaprowadzi ją tam pod pretekstem wspólnego zdjęcia na tle drzewka. Później wydarzenia nabrały tempa.
Dziś Janusz wspomina je jak przez mgłę. Przejęty wagą chwili nie pamięta, co dokładnie powiedział swojej przyszłej żonie. - Przyklęknąłem i wykrztusiłem z siebie coś w rodzaju "jesteś moim gwiazdkowym prezentem. Czy chcesz zostać moją żoną?" - wspomina. Reakcja Alicji na jego słowa była, jak przyznaje Janusz nieco zaskakująca. - Odpowiedziała mi: "No chyba oszalałeś!", a potem przez trzy godziny nie mogła przestać płakać - mówi.
Dzisiaj oboje wspominają ten moment z sentymentem. Alicja, choć oczekiwała takiego kroku i decyzji swojego chłopaka, przyznaje, że cała sytuacja była dla niej wielką niespodzianką. Większość kobiet czeka bowiem na ten moment, kiedy ich ukochany wypowie sakramentalne pytanie "czy wyjdziesz za mnie za mąż?". Małe dziewczynki wyobrażają sobie pierścionek z brylantem, który na ich palec wsunie wymarzony mężczyzna.
W dorosłym życiu te wyobrażenia rodem z filmów romantycznych często ulegają weryfikacji. Niektóre pary idą "na żywioł" i decydują się na zaręczyny po krótkiej znajomości. Inni mają za sobą długi staż w nieformalnym związku, a sama decyzja o ślubie i poprzedzająca go prośba o rękę jest wynikiem przemyśleń i kalkulacji. Nie zmienia to jednak faktu, że sam moment oświadczyn bywa bardzo emocjonujący i często dostarcza wielu miłych wspomnień.
Tradycja zobowiązuje
Zofia ze swoim chłopakiem jest już sześć lat. Chociaż przyznaje, że sam ślub w ich życiu niewiele by zmienił, to jednak czasem ukradkiem marzy o dniu, w którym od swego wybranka dostanie zaręczynowy pierścionek. W delikatny sposób podsuwa mu pewne sugestie. - Chciałabym, żeby wydarzyło się to w jakimś fajnym miejscu, najchętniej w trakcie wakacyjnego wyjazdu - mówi. Na razie jednak czeka na ruch ze strony chłopaka. Przyznaje bowiem, że nie chce, by czuł z jej strony jakąkolwiek presję i swoją decyzję podjął samodzielnie. Jest pod tym względem tradycjonalistką i choć zależy jej na sformalizowaniu swojego związku, wolałaby, żeby to jej wybranek poprosił ją o rękę.
W obecnych czasach obyczaje się zmieniają, o wielu z nich zapominamy, jednak jeśli chodzi o formę oświadczyn nadal bywamy tradycjonalistami. - Jedno jest pewne. Jeśli dziewczyna sama oświadcza się swojemu chłopakowi, to albo jest bardzo odważna, albo zdesperowana - napisała na forum Wedwoje.pl użytkowniczka Sylwia. Wtóruje jej Marusia, według której taki gest ze strony kobiety jest złym posunięciem i nie wróży dobrze przyszłości związku. - Jeśli facet sam się nie oświadcza, to znaczy, że nie chce małżeństwa. - pisze. Według niej może być też inny powód, powodujący zwłokę z taką decyzją. - Może facet planuje oświadczyny, ale czeka na odpowiedni moment. Może chce poprosić o rękę, ale czuje, że jeszcze nie teraz - tłumaczy. Przekonuje, że kobieta swoimi oświadczynami może zepsuć ich przyszłą relację.
Zobacz także: Bumerangi, maminsynki, pokolenie tysiąc złotych netto. "Nie tacy młodzi" coraz częściej mieszkają z rodzicami
W dzisiejszym świecie zmieniają się obyczaje i pozycja kobiet, które chcą same kształtować swoją przyszłość i decydować o własnym życiu. Wydawałoby się więc, że kobiety walczące o równe prawa przejmą i ten do tej pory przynależny mężczyznom zwyczaj. Przypadki, w których to kobiety proszą mężczyzn o rękę, są jednak sporadyczne. Zdarzają się czasem w filmach, rzadziej jednak w prawdziwym życiu. W popularnym serialu "Przyjaciele" bohaterka Monica grana przez Courtney Cox oświadcza się swojemu chłopakowi Chandlerowi, w którego wcielił się Matthew Perry.
Aktorce z serialu taki manewr się udał, w realnym życiu bywa z tym różnie. Odbierane to bywa raczej jako rodzaj desperacji i próbę sformalizowania związku na siłę, z mężczyzną, który do małżeństwa nie za bardzo się pali. Socjolog rodziny, Beata Banasiak-Parzych nie jest jednak przeciwna takiemu rozwiązaniu. Podkreśla bowiem, że w związku ważniejsze jest uczucie, niż kolejność, kto komu pierwszy zada to ważne pytanie. - Jeśli ludzie się kochają i chcą ze sobą spędzić resztę życia, przestaje mieć znaczenie, kto zapyta "Czy wyjdziesz za mnie?" - wyjaśnia.
Na wizji, na stadionie
Nie ulega jednak wątpliwości, że przyszli małżonkowie chcą zapamiętać ten dzień jako wyjątkowy i niepowtarzalny. O takim wydarzeniu po kilkudziesięciu przeżytych wspólnie latach będzie się z łezką w oku opowiadało swoim dzieciom i wnukom. W obecnych czasach, w których dominuje kultura spektaklu, także naszymi prywatnymi wydarzeniami, lubimy się dzielić publicznie. Dlatego oświadczyny często przybierają niecodzienne formy. Przyszłe młode pary proponują sobie małżeństwo w obecności tłumu ludzi. Oświadczają się na stadionie, na scenie lub w studiu telewizyjnym. Filmiki z takich wydarzeń lądują często w sieci, a te najoryginalniejsze robią furorę na portalach społecznościowych.
Przyszły mąż oświadczył się na wizji pogodynce w jednej z amerykańskich stacji telewizyjnych. Prezenterka kanału newsowego, prośbę o swoją ręke przeczytała z promptera obok innych informacji. W Stanach Zjednoczonych za kulturową kliszę uważa się pomysł oświadczyn na nowojorskim stadionie Jankesów. Prośba "czy wyjdziesz za mnie?" wyświetlana na wielkim telebimie w trakcie przerwy meczu stała się tak popularna, że większość Amerykanów zaczęła z tego drwić i nazywać najbardziej sztampowym pomysłem, na jaki można wpaść myśląc o zaręczynach. Oświadczyny przy wielkiej publiczności są przy tym dosyć ryzykowne jeśli nie ma się pewności, czy zostaną one przyjęte. Takie rozczarowanie jest wówczas bardziej bolesne. Oświadczyny są jednak tak mocno wpisane w kulturę popularną, że Amerykanie obchodzą dziś własnie Narodowy Dzień Zaręczyn.
Być rozważnym czy romantycznym?
Wielu przyszłych małżonków czuje jednak presję, by ten moment uczynić publicznym i spektakularnym wydarzeniem. Ci, którzy nie mają jednak dobrego pomysłu na zaskoczenie wybranki swego serca mogą poprosić o wsparcie wyspecjalizowanych serwisów. Portal zareczyny.pl prowadzi doradztwo i służy pomysłami, jak zaaranżować tę sytuację. Na stronie można znaleźć gotowe scenariusze zaręczyn czy pomysły jak ukryć i wręczyć pierścionek. Serwis radzi też, jak ustalić jego rozmiar, by dobrze leżał na palcu przyszłej wybranki.
Póki co serwis służy jako poradnik, jego właściciele planują jednak uruchomić komercyjną działalność. - Kiedy w grę wchodzą tak głębokie emocje trzeba zachować ostrożność. Ludzie są różni i mają różne oczekiwania. Nie wszystko co mi wydaje się słuszne i trafione, będzie równie dobre dla innych. Żeby dobrze się spisać i zorganizować niezapomniane zaręczyny powinno się lepiej poznać daną parę - tłumaczy Ewa Balcerzak z serwisu zareczyny.pl. Przyznaje, że tradycja oświadczyn jest tak głęboko wpisana w naszą kulturę, że zawsze będziemy poszukiwać nietypowych pomysłów i rozwiązań. Głównie dla emocji i niezapomnianych wspomnień.
Oświadczyny dla wielu osób to krok w zupełnie nowe życie. Szykujemy się na zmiany i wejście w nową, bardziej odpowiedzialną rolę. Dlatego zanim udamy się po pierścionek, warto zadać sobie kilka ważnych pytań. - Biorąc pod uwagę liczbę rozwodów trzeba samemu zapytać się o swoje uczucia, a dopiero później zaszaleć i mieć co wspominać przy okazji złotych godów - przekonuje socjolog Beata Banasiak-Parzych. Dodaje, że warto wykazać się cierpliwością i dać osobie pytanej chwilę do namysłu. - Uszanowanie takiej rozwagi nad romantycznością świadczy o dojrzałości przyszłych małżonków - dodaje.