Czy jest coś dziwnego w tym, że młodzi ludzie wciąż mieszkają z rodzicami? Właściwie nie, gdyby nie fakt, że często są to osoby, które ukończyły 25. rok życia. Statystyczny facet w Polsce żyje na garnuszku rodziców nawet o rok dłużej niż kobieta. Panowie, co się z wami dzieje?
Nazwy są różne - generacja bumerang, kidadults, syneczkowie swoich mamusi, pokolenie tysiąc złotych netto. Łączy ich jedna wspólna cecha - mimo upływu lat, wciąż mieszkają z rodzicami. Socjologowie alarmują - coraz częściej młodzi ludzie (chcąc lub nie chcąc) rezygnują z usamodzielniania się. Niedawne badania Eurostatu pokazują, że dotyczy to przeszło 2,5 miliona Polaków w wieku 23-30 lat.
Podobną analizą zajął się Główny Urząd Statystyczny, który informuje, że od 2005 roku rzeszę mieszkających z rodzicami zasiliło kolejne 700 tysięcy osób. Dodatkowo, jak podaje "Rzeczpospolita" powołując się na analizę firmy Home Broker, to mężczyznom więcej czasu zajmuje usamodzielnienie się. Wśród osób wciąż mieszkających z rodzicami statystyczna kobieta usamodzielnia się szybciej, bo w wieku 27 lat. Mężczyzna potrzebuje więcej czasu - "na swoje" idzie po skończeniu 28 lat.
Kryzys przyczyną wszystkiego
Eksperci są zgodni co do przyczyn takiego stanu rzeczy. Jak tłumaczy dr Małgorzata Sikorska, socjolog rodziny z Uniwersytetu Warszawskiego, mieszkanie z rodzicami jest silnie uzależnione przede wszystkim od sytuacji gospodarczej. – Jeśli ta nie ulegnie zmianie, niewykluczone, że liczba już nie takich młodych, mieszkających z rodzicami będzie rosła – mówi. Zaznacza, że często nie stać ich po prostu na kupno lub wynajem mieszkania. Tym bardziej, jeśli nie zarabiają kokosów. Dzięki mieszkaniu razem z rodzicami często
mają z głowy opłaty za czynsz, rachunki, jedzenie - więc pensje, nawet niskie, mogą przeznaczyć na własne potrzeby lub odłożyć na przyszłość.
Rzeczywiście ciężko kupić mieszkanie, zarabiając 2000 złotych brutto. A kredyt hipoteczny dla singla zarabiającego taką kwotę to często abstrakcja - lwia część szłaby na spłatę rat, a co z pozostałymi wydatkami? Po drugiej stronie barykady stoją osoby hołdujące powiedzeniu "dla chcącego nic trudnego". Bo jeśli nie można kupić mieszkania - pozostają akademiki, później wynajem. Gdy dogadają się 3 lub 4 osoby, czynsz jest jeszcze niższy. To mniej wygodne niż mieszkanie samemu, lecz wszystkiego mieć nie możemy. Jakkolwiek by na to nie patrzeć, problem istnieje.
Wygoda czy brak innej opcji?
Jednak powodów takiego stanu rzeczy jest więcej. – Obserwujemy, jak zmienia się umowna granica młodości. Wszyscy chcemy dłużej być beztroskimi, dłużej się bawić, nie martwić na zapas – tłumaczy dr Małgorzata Sikorska. To z kolei wiąże się ze zmianą naszej polityki małżeńskiej. Wielu nie widzi potrzeby ustatkowania się w materii emocjonalnej, a co dopiero ślubu. Brak zatem silnego bodźca, jakim jest małżeństwo, który zmotywowałby do usilnego poszukiwania sposobu na ustatkowanie się. Jak zaznacza dr
Sikorska, dla wielu Polaków mieszkających z rodzicami jest to po prostu wygodne. Wygoda może objawiać się na różne sposoby. Dwa kierunki studiów, praca, brak czasu na myślenie, jak się usamodzielnić.
Z drugiej jednak strony w mediach nie brakuje opowieści o 30-latkach, którym wciąż matka gotuje, pierze, sprząta w pokoju, pastuje buty. Należy się też liczyć z rodzicami, którzy bojąc się syndromu pustego gniazda, celowo lub podświadomie opóźniają moment nieuchronnej wyprowadzki dziecka z domu.
My, Polacy, nie jesteśmy jednak w tym przypadku osamotnieni. Z większym odsetkiem "już nie takich młodych" osób mieszkających z rodzicami boryka się Słowacja, Bułgaria, Malta, Grecja, Portugalia i Włochy. Najbardziej samodzielni są mieszkańcy Skandynawii. Dr Małgorzata Sikorska widzi w tym związek z kryzysem gospodarczym, głównie w krajach na południu Europy.
A może badania wyolbrzymiają problem? Ja wyprowadziłem się z domu zaraz po maturze, a mimo to wciąż jestem oficjalnie zameldowany w ich domu. Może inni też tak mają? Otóż nie. Jak tłumaczy dr Sikorska, badania Eurostatu opierają się na ankietach wysyłanych do respondentów. – Metoda sprawdzania miejsca zameldowania nie jest skuteczna. Przecież młodzi ludzie wciąż się przenoszą. W innych krajach UE ta tendencja jest jeszcze silniejsza niż w Polsce – tłumaczy.
Kobieta silną jest
Jednak to kobietom szybciej udaje się usamodzielnić. Powodów jest wiele. – Kobietom po prostu bardziej na tym zależy. Zdobywają się na duży wysiłek, jakim jest usamodzielnienie się – tłumaczy dr Małgorzata Sikorska. – Kobiety mają na ogół lepsze wykształcenie niż mężczyźni – dodaje. W jej przekonaniu ciężką pracę widać szczególnie u tych kobiet, które pochodzą ze wsi i aspirują do życia w mieście.
Taka tendencja zadaje kłam powszechnemu przekonaniu, według którego to mężczyzna zabierze się za byle jaką pracę, zadowoli się nawet niskimi warunkami mieszkaniowymi, nie potrzebuje opieki tak jak kobieta, byle tylko mieszkać na swoim. – To stereotyp. Badania pokazują, że to kobiety są bardziej zaradne i odpowiedzialne – mówi dr Katarzyna Nadana z Gender Studies Center funkcjonującego przy Instytucie Badań Literackich PAN. – Kobiety częściej będą wykonywać mniej ambitne prace za niskie wynagrodzenia, by nie żyć na czyjś koszt – zaznacza. W jej przekonaniu mężczyznom o wiele częściej zdarza się narzekać i unikać mało ambitnych prac, czekają zatem, aż wymarzona oferta spadnie z nieba - mają większą tendencję do wygodnictwa. Jak
przekonuje dr Nadana, trudno tu mówić o domniemanej odwadze kobiet, bo kluczową rolę gra głównie poczucie odpowiedzialności. Chcą polegać na sobie.
Matrymonialny liberalizm
Z innej strony na problem patrzy prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zwraca uwagę na fakt, że współcześnie zmienia się zarówno model kulturowy, jak i model relacji damsko-męskich, a to odgrywa w tym przypadku dużą rolę. Prof. Nęcki zaznacza, że dziś na rynku matrymonialnym panuje duża płynność - kiedyś tylko żona mogła spełniać różne potrzeby mężczyzny, w tym łóżkowe - dziś z kolei coraz widoczniejszy jest model singla i unikania zobowiązań. To nie stymuluje mężczyzny do wyprowadzki. – Jesteśmy po prostu wygodniccy – śmieje się prof. Zbigniew Nęcki. – Wykorzystujemy możliwość wygodnego życia bez zobowiązań – dodaje.
By nie obudzić się z ręką w nocniku
Skoro coraz trudniej o męża i ustatkowanie się, a konkurencja na rynku matrymonialnym jest ogromna, kobiety muszą sobie radzić inaczej i zrezygnować z jakiejkolwiek zależności od innych. W dodatku, jak twardo zaznacza prof. Nęcki, kobiety mają silniejsze poczucie odpowiedzialności. Pierwsze oznaki można zauważyć już podczas wczesnych lat szkolnych - zazwyczaj to dziewczynki mają lepsze stopnie, są grzeczniejsze i pilniejsze, a chłopcy rozrabiają. Oczywiście zdarzają się przypadki młodych prymusów płci męskiej, jednak palma pierwszeństwa należy do płci pięknej.