Rodzinna tragedia w Jagatowie. Sąsiedzi przerywają milczenie ws. małżeństwa
Nina Nowakowska
15 kwietnia 2024, 21:28·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 15 kwietnia 2024, 21:28
W pomorskiej miejscowości Jagatowo doszło do niebywałego dramatu. Służby poszukują 43-letniego Rafała Zyska, który może mieć związek ze sprawą zabójstwa swojej żony. 40-latka była raniona nożem, a napastnik uciekł z miejsca zdarzenia. Poruszeni sąsiedzi zdradzili "Faktowi", co wydarzyło się feralnego dnia.
Reklama.
Reklama.
Nie milkną echa tragedii, która wydarzyła się w niedzielę w niewielkiej miejscowości pod Pruszczem Gdańskim. Lokalne media poinformowały wówczas o wszczęciu przez policję poszukiwań 43-latka. Do dramatu miało dojść około południa, napastnik prawdopodobnie śmiertelnie ranił nożem 40-letnią kobietę i uciekł.
Rodzinny dramat w pomorski Jagatowie
W poniedziałek policja opublikowała komunikat, w którym ujawniono personalia i wizerunek poszukiwanego 43-letniego Rafała Zyski. "Może mieć związek ze sprawą zabójstwa w miejscowości Jagatowo w Gminie Pruszcz Gdański" – podkreślili mundurowi. Policja zaapelowała również do osób, mogących mieć ważne informacje na temat miejsca jego pobytu, o kontakt z policją. Trwają szeroko zakrojone poszukiwania 43-latka. Jednocześnie na miejscu tragedii wciąż pracują śledczy, a w okolicy zaroiło się od radiowozów.
Dzień po tragedii głos w sprawie zabrali również okoliczni mieszkańcy. "Fakt" dotarł do sąsiadów małżeństwa, którzy opisują ich jako "wzorową" parę. – Nie wiem, co się tam wydarzyło... Nie możemy w to uwierzyć" – komentowała w rozmowie z tabloidem jedna z sąsiadek rodziny. Kobieta była głęboko poruszona i mówiła przez łzy.
"Wzorowe małżeństwo"
Z relacji sąsiadów wynika, że Rafał Zyska wraz z żoną mieszkali w Jagatowie od około 2 czy 3 lat. 43-latek jawił im się jako bardzo pracowity i sympatyczny człowiek. Dzień przed tragedią miał być na działce i przekopywać swój ogródek. Z kolei jego żona pracowała w dużej firmie produkującej elektronikę.
– Dla nas to byli naprawdę spokojni, uczciwi ludzie! Można było normalnie z nimi porozmawiać – powiedziała "Faktowi" pani Honorata Pałacha, mieszkanka Jagatowa. – Jak ona wracała z pracy czy wychodziła na spacer z psem, to nie raz zatrzymała się, żeby zamienić parę słów – dodała.
Druga sąsiadka, pani Paulina, wspomina zmarłą jako "sympatyczną kobietę". Dla porównania, 43-latek w kontaktach z mieszkańcami wsi miał być bardziej zamknięty i choć mówił "dzień dobry", miał nie wchodzić w dłuższe rozmowy.
Jedna z sąsiadek zauważyła, że mężczyzna raczej nie pokazywał twarzy, często chodził ze spuszczoną głową. Według mieszkańców z małżeństwem miała mieszkać także ciotka oraz dwoje ich dorosłych dzieci. Sąsiedzi utrzymują, że to młody mężczyzna miał dokonać makabrycznego odkrycia.
Mieszkańcy Jagatowa relacjonują, że około godz. 16, gdy na ulicę wybiegł syn małżeństwa. 20-latek wołał o pomoc, zebrał się tłum. Jeden z sąsiadów miał nawet próbować reanimować ranną 40-latkę, ale kobieta zmarła. We wsi mówi się, że 43-latek miał w krótkiej koszulce uciekać w stronę lasu. Niedługo potem do sielskiej miejscowości zjechały się służby.
"Z nieoficjalnych ustaleń "Faktu" wynika, że od pewnego czasu wśród mieszkańców miały krążyć pogłoski, że pani Anna chciała złożyć pozew o rozwód, a jej mąż nie mógł się z tą myślą pogodzić. Miał ponoć wyznać koledze, że prędzej zabije ją i siebie, niż pozwoli jej odejść. Czy mamy tu do czynienia ze zbrodnią z miłości? Śledczy z pewnością będą próbowali to ustalić" – czytamy w artykule.
Wygląda na to, że relacje sąsiadów przynajmniej częściowo pokrywają się z narracją policji. – Ofiara – 40-letnia kobieta, miała rany kłute i cięte. Policję zawiadomił bezpośredni świadek zdarzenia – członek rodziny, który wskazywał, że to mąż kobiety dokonał zbrodni. Prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu mężczyźnie zarzutów zabójstwa i skierowała do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanego. Jeśli sąd uwzględni wniosek prokuratury, za mężczyzną zostanie wydany list gończy. Dzisiaj odbyła się sekcja zwłok zmarłej kobiety, czekamy na opinię biegłego – relacjonowała w rozmowie z "Faktem" prok. Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Póki co nieznane są motywy sprawcy. Poszukiwania 43-latka trwają od niedzieli, ale przełomu wciąż nie widać. Mundurowi liczą, że mogą zgłosić się do nich osoby, mające jakieś informacje odnośnie miejsca pobytu mężczyzny. "Uruchomiona została także dedykowana skrzynka mailowa poszukiwania.pruszcz@gd.policja.gov.pl, za pomocą której prosimy o przekazywanie wszelkich informacji mogących przyczynić się do wskazania miejsca przebywania mężczyzny" – dodają funkcjonariusze.