Donald Tusk uderza w Mateusza Morawieckiego. Szef rządu Koalicji 15 października swojemu poprzednikowi z Prawa i Sprawiedliwości zarzuca sprowadzenie do Polski "setek tysięcy przybyszów z Afryki i Azji". Wspomina też o "głupim kłamstwie". Kilka godzin wcześniej Morawiecki wezwał go do zawetowania paktu imigracyjnego
Reklama.
Reklama.
"Mateusz Morawiecki odpowiada jako były premier za sprowadzenie setek tysięcy przybyszów z Afryki i Azji do Polski. Dziś usiłuje nieudolnie zagrać rolę twardziela w sprawie migracji. Mateuszu, od kłamstwa gorsze jest tylko głupie kłamstwo" – napisał we wtorek wieczorem premier Donald Tusk na swoim koncie w serwisie X.
Ostry komentarz nie padł w próżni. Tusk został wywołany do tablicy przez samego Morawieckiego. Atakując swojego poprzednika nawiązał do słów, które były premier wypowiedział dziś podczas konferencji prasowej w Brukseli.
– Premier Donald Tusk powinien w jak najostrzejszy sposób zawetować pakt migracyjny, ponieważ ma do tego podstawę prawną w postaci konkluzji Rady Europejskiej – mówił Morawiecki w Parlamencie Europejskim.
Polityk PiS zaznaczył, że Tusk jest – jego zdaniem – zwolennikiem paktu, czego dowiódł "unieważniając referendum".
Morawiecki: przeciw paktowi migracyjnemu głosowało 10 milionów Polaków
Najważniejsze tezy swojego wystąpienia Mateusz Morawiecki streścił we wpisie zamieszczonym po godzinie 14 na platformie X. Napisał tam: "W Polsce przeciwko paktowi migracyjnemu głosowało 10 mln ludzi. Polacy w zdecydowany sposób mówią STOP nielegalnej imigracji."
Kontynuując wywód Morawiecki zauważył, że "niestety, premier postanowił zignorować ich (Polaków red.) głosy oraz wynik referendum", a na koniec dodał: "Wzywam go, by zawetował pakt migracyjny, ponieważ ma do tego podstawę prawną w postaci konkluzji Rady Europejskiej, o które walczył rząd. Tego wymaga dziś bezpieczeństwo Polski i całej Europy!"
W tym miejscu należy wyjaśnić, że Mateusz Morawiecki nawiązał w swojej wypowiedzi do jednego z 4 pytań referendalnych, które jego rząd postanowił zadać Polakom przy okazji odbywających się 15 października wyborów parlamentarnych. Brzmiało ono: "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?".
Parlament przyjął pakt migracyjny. Ostatnie słowo należy jednak do szefów rządów
Jak pisaliśmy w naTemat Parlament Europejski przyjął w minioną środę pakt migracyjny. Jest to rozporządzenie regulujące politykę migracyjną i azylową Unii, będące odpowiedzią na serię kryzysów uchodźczych. Prace nad dokumentem oraz polityczne przepychanki poprzedzające jego zatwierdzenie trwały 8 lat.
Przyjęty pakt przewiduje wsparcie dla krajów, które w największym stopniu borykają się z tzw. presją migracyjną”. Wdrożone mają zostać dwa mechanizmy. Pierwszy polega na corocznej relokacji przynajmniej 30 tysięcy imigrantów w krajach UE. Rozwiązanie to jednak jest dobrowolne.
Państwa, które nie przyjmą imigrantów, będą musiały wpłacić 20 tysięcy euro za każdą osobę z przeznaczonej dla nich puli, bądź też zaangażować się różnego typu działania zwiększające szczelność zewnętrznych granic Wspólnoty.
Donald Tusk nie zgodzi się na mechanizm relokacji
Jak warto podkreślić, decyzja podjęta w Parlamencie Europejskim musi być jeszcze zatwierdzona przez premierów i prezydentów poszczególnych krajów podczas szczytu Rady Europejskiej, który jest zaplanowany na 29 kwietnia. Premier Donald Tusk już zapowiedział, że nie zaaprobuje mechanizmu relokacji.
– Pakt migracyjny zyskał większość w PE mimo głosów polskich parlamentarzystów, ale Polska nie zgodzi się na mechanizm relokacji tak czy inaczej. Zobaczymy, jaka będzie ostateczna wersja tego paktu, ja mam pewne możliwości czy zdolności budowania pewnych sojuszy i z całą pewnością mechanizm relokacji albo płacenia za to, że nie przyjęło się imigrantów, nie będzie Polski dotyczył – zapowiedział szef rządu na konferencji prasowej.