Gdy 7 kwietnia wieczorem ogłoszono wyniki exit poll we Wrocławiu Izabela Bodnar złapała się za głowę. W tym czasie Jacek Sutryk zrobił tak zaskoczoną minę, że jego zdjęcie szybko okrzyknięto hitem internetu. Nikt we Wrocławiu nie spodziewał się czegoś podobnego.
Obecny prezydent, któremu sondaże dawały większe poparcie, w wieczór wyborczy usłyszał wynik 38,9 proc. Z kolei Izabela Bodnar, której przewidywano kilkanaście procent głosów, na wieczorze wyborczym przekonała się, że ma ich 31,4 proc.
Nazajutrz nastąpił jeszcze większy szok – oficjalne wyniki ogłoszone w poniedziałek okazały się dla Jacka Sutryka dużo bardziej druzgocące. Z dnia na dzień jego przewaga nad Bodnar zmniejszyła się do 4,5 p.p.:
Trzecia Droga i sympatycy Bodnar złapali wiatr w żagle. Tuż przed drugą turą wyborów, która odbędzie się w niedzielę 21 kwietnia, zorganizowano sporą konwencję z udziałem największych gwiazd formacji.
Byli dwaj liderzy, czyli marszałek Sejmu Szymon Hołownia i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz, pojawiła się też ministra klimatu Paulina Hennig-Kloska. Uwagę wszystkich skradła jednak sama Bodnar, która – jak się okazało – na scenie czuje się jak ryba w wodzie.
– Nadchodzące wybory prezydenckie będą miały fundamentalne znaczenie dla kierunku rozwoju miasta. Współpraca z przedstawicielami państwa jest gwarancją dla rozwoju Wrocławia – zaznaczyła za sceny kandydatka na prezydentkę Wrocławia.
W swoim wystąpieniu Bodnar podkreślała m.in. wagę swoich politycznych i prywatnych relacji z politykami Trzeciej Drogi, które, jak wskazała, mogą mieć korzystny wpływ na rozwój miasta.
Aspekt silnych relacji z wpływowymi politykami ze swojej formacji był przez polityczkę akcentowany kilkukrotnie, jakoby stanowił jej najsilniejszą kartę przetargową w wyborach prezydenckich, która oznacza potencjalne, wynikające z tego dla miasta profity, o czym kandydatka mówiła... bardzo jednoznacznie.
– Te szczere relacje, zarówno zawodowe, jak i osobiste, z moimi przyjaciółmi, którzy licznie przyjechali mnie odwiedzić, zaowocują dobrą współpracą w kontekście zdobywania środków unijnych, w zakresie środowiska oraz ochrony naszych najcenniejszych obszarów we Wrocławiu – stwierdziła kandydatka.
– Jak rozmawiam np. z mieszkańcami Jagodna, wiadomo, że oni chcą ten swój słynny tramwaj, ale ja już myślę, że ja ten tramwaj kupię za KPO. I o tym już rozmawiałam z minister jedną, Pełczyńską i wiceministrem Szyszko do spraw Funduszy. A te tory to zrobię z Funduszu Spójności. A już minister infrastruktury ze mną uzgodnił, obiecał, że we wrześniu będzie rozporządzenie, które pozwoli scrossować (pot. skrzyżować - red.) tory kolejowe z tramwajem, więc już mamy, no załatwione! – relacjonowała Bodnar, zaśmiewając się na końcu z radości.
Zaskakująca otwartość i bezpośredniość przekazu kandydatki Trzeciej Drogi w tym aspekcie jednym się bardzo spodobała, bo zauważyli nową jakość w polityce, ale drugich zdziwiła.
"Wcale pani Izabela Bodnar nie przyznała się, że ekipa uśmiechniętej Polski dzieli środki pierw dla swoich ani trochę" – skomentował ironicznie użytkownik platformy X.
Po konwencji w mediach społecznościowych pojawiło się wiele nagrań z konwencji, pokazujących między innymi ekspresyjną gestykulację oraz liczne salwy śmiechu Bodnar.
Z komentarzy można wnioskować, że część internautów negatywnie odebrało takie zachowanie kandydatki, które odbiegało od tego, do czego przywykli obserwując inne konwencje.
"Wesoła babka, ale czy Wrocławianom będzie z nią wesoło to nie wiem?" – zastanawiała się kolejna osoba. "Jeszcze kilka dni temu literalnie miała wygraną na tacy. Nie wiem, co jej strzeliło do łba, żeby zacząć odwalać ten cyrk" – dodał ktoś inny. "Stojąc przy Hołowni Pani Bodnar myślała, że to 'Mam talent'?" – zakpił kolejny.
"Żenada", "Coraz dziwniejsze te skecze Pakosińskiej", "to miał być stand up, a wyszło tylko tyle, ile mogło i musiało" – to kolejne głosy krytyki.
Czytaj także: https://natemat.pl/550754,kim-jest-izabela-bodnar-walczy-o-fotel-prezydenta-wroclawia-z-j-sutrykiem