Niektórzy podejrzewają, że z racji nazwiska może ma jakiś związek z ministrem Adamem Bodnarem. W ogóle w przestrzeni ogólnopolskiej nie bardzo wcześniej ją kojarzono. Fakt, Izabela Bodnar to świeża postać w polityce, dopiero od 2023 roku zasiada w Sejmie. Ale to, jak wkroczyła na scenę w wyborach na prezydenta Wrocławia, może zmienić jej postrzeganie o 180 stopni. Bo dziś mówią o niej wszyscy. Tyle że we Wrocławiu wielu nurtuje też pytanie – czy gdyby KO wystawiła swojego kandydata, Izabela Bodnar uzyskałaby taki wynik?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Przez 20 lat swojej pracy zawodowej jako ekonomistka pracowała na kluczowych stanowiskach w polskich i zagranicznych firmach, głównie w sektorze finansowym. "Zajmowałam się kreowaniem strategii biznesowych, zarządzałam projektami, negocjowałam wielomilionowe kontrakty" – pisze o sobie Izabela Bodnar.
Jej biogram zawodowy obejmuje stanowiska menadżera, dyrektora departamentu w banku, dyrektora sprzedaży i marketingu, zarządzającego, oraz prezesa fundacji, która m.in. zajmowała się pomocą dla uchodźców z Ukrainy. Była też osiedlową radną.
Nagle w 2023 roku dołączyła do Szymona Hołowni i dostała się do Sejmu.
– Wiele osób jej nie kojarzyło. Myśleli, że to może rodzina Adama Bodnara. Ja też jej wcześniej nie kojarzyłem, dopiero jak zaczęła się angażować społecznie, ale kompletnie nie z działalności politycznej – mówi poseł KO z Wrocławia Michał Jaros.
"Pani Izo to był istny "wpier**l", "Brawo", "Odzyskajmy Wrocław", "Jestem pod wrażeniem Pani wyniku. Życzę powodzenia w II turze", "Mistrzostwo" – piszą ludzie na jej profilu na X. Ktoś nawet poetycko: "Można by rzec, że jest Pani świecącą gwiazdą na czarnym niebie, jakie dziś ma Trzecia Droga".
Albo: "Nie jestem fanką Polski 2050, ale gdybym była z Wrocławia miałaby Pani mój głos. + naprawdę Pani harowała w kampanii, ogromne gratulacje!".
Na FB: "Kapitalny wynik", "Brawo za odwagę", itp. itd.
Ale w innych częściach internetu ludzie komentują też: "Skąd ona się objawiła nagle we Wrocławiu? Zupełnie anonimowa osoba", "To raczej nazwisko dało taki dobry wynik", "A nie jest ona przypadkiem z TYCH Bodnarów?".
Nie, jak twierdzą ci, co ją znają, nie jest z tych Bodnarów. Chcieliśmy zapytać ją m.in. o to, ale do umówionej wcześniej rozmowy ostatecznie nie doszło. Dlatego pytamy o nią innych. I tu zaskoczenie. Jak w pierwszej kolejności w rozmowach wyłaniają się kuluary wrocławskiej polityki.
– Przebojem weszła do polityki. Tak jak Polska 2050 Hołowni. I teraz idzie tym przebojem. Czy to wystarczy, by wygrać wybory i dobrze zarządzać miastem? Tego nie potrafię powiedzieć – mówi poseł PO.
Nikt we Wrocławiu nie spodziewał się takich wyników
Gdy w niedzielę wieczorem ogłoszono wyniki exit poll we Wrocławiu Izabela Bodnar złapała się za głowę. W tym czasie Jacek Sutryk zrobił tak zaskoczoną minę, że jego zdjęcie szybko okrzyknięto hitem internetu.
Nikt we Wrocławiu nie spodziewał się czegoś takiego.
Ani obecny prezydent, któremu sondaże dawały większe poparcie, a w wieczór wyborczy usłyszał wynik 38,9 proc.
Ani Izabela Bodnar, której przewidywano kilkanaście procent głosów, a w niedzielę okazało się, że ma ich 31,4 proc.
I nagle jeszcze większy szok – oficjalne wyniki ogłoszone w poniedziałek okazały się dla Jacka Sutryka dużo bardziej druzgocące. Z dnia na dzień jego przewaga nad Bodnar zmniejszyła się do 4,5 p.p.:
Jacek Sutryk (KKW Jacek Sutryk Lewica i Samorządowcy) – 34,3 proc.
Izabela Bodnar (Trzecia Droga) - 29,8 proc.
Jeden z lokalnych polityków: – To specyficzna, chyba wcześniej nieprognozowana sytuacja, że wynik był tak zbliżony.
– Wszyscy się spodziewali, że Sutryk będzie miał lepszy wynik. Przez wiele miesięcy jego ludzie opowiadali wszystkim, że wygra w pierwszej turze. Tylko że kiedy chodziło się po wrocławskich ulicach, wrażenie było zupełnie inne. Każdy, kto ma społeczny słuch, wiedział, że Jackowi Sutrykowi będzie ciężko – mówi naTemat poseł Michał Jaros.
On sam miał startować w wyborach na prezydenta Wrocławia. Ale KO postanowiła nie wystawiać swojego kandydata. Dlatego nie dość, że pół Wrocławia huczy dziś o wynikach I tury, to huczy jeszcze o tym, że gdyby kandydat PO startował w tych wyborach, ich wynik być może mógłby być zupełnie inny.
– Nie wierzę w to, że wygrałbym w pierwszej turze, ale na pewno byłbym w drugiej. Tylko nie wiem z kim. Wiem, że miałbym szansę wygrać te wybory – uważa Michał Jaros.
Dlaczego o tym piszemy? Bo tu pojawiają się dodatkowe emocje wokół tego, co zadziało się we Wrocławiu. I na hasło "Izabela Bodnar" niektórzy stwierdzają, że PO popełniła błąd, nie wystawiając swojego kandydata. Wręcz pojawiają się głosy, że Jaros mógłby wygrać w I turze. I to, że wynik Bodnar jest tak imponujący, to efekt właśnie braku alternatywy. I niezadowolenia z Sutryka.
– Co o niej myślą ludzie? Docierają do mnie trzy rodzaje reakcji. Jedna, pozytywna – że osiągnęła bardzo ładny wynik. Druga część głosów jest sceptyczna, chodzi o wiarygodność osoby, która w tak krótkim czasie najpierw podjęła się funkcji radnej osiedlowej, później posłanki, a teraz chce zostać prezydentką. Niektórzy uważają, że to nieuszanowanie ich głosów z wyborów parlamentarnych. Trzecia część głosów jest negatywna. Tu słychać, że Izabela Bodnar nie ma pomysłu na miasto i nie ma żadnego dorobku w przestrzeni miejskiej – wymienia jedna z lokalnych polityczek.
– Przy całym szacunku dla dorobku menadżerskiego pani Bodnar, nie wiem, czy powinno się powierzyć kierowanie miastem osobie świeżej w tej przestrzeni – uważa.
We Wrocławiu zwracają uwagę na coś jeszcze. Na to, że Trzecia Droga, z którą związana jest Izabela Bodnar, nie wprowadziła do Rady Miasta ani jednego radnego.
Historyczny sukces KO, Polska 2050 bez radnych
– Jestem bardzo zaskoczony tym, co się stało. To jest chyba najdziwniejsza sytuacja w historii naszego samorządu. Nigdy nie zdarzyło się, że kandydat na prezydenta, który zdobywa aż 30 proc. głosów, nie wprowadza z komitetu, którego jest liderem, ani jednego radnego do Rady Miejskiej Wrocławia – zwraca uwagę w rozmowie z naTemat Sebastian Lorenc, wiceprezydent Wrocławia, który w wyborach samorządowych 2024 uzyskał mandat do Rady Miejskiej Wrocławia z ramienia KO.
Za to Koalicja Obywatelska, bez kandydata na prezydenta, odniosła tu historyczny sukces. I odpowiadał za to poseł Michał Jaros.
– Byłem odpowiedzialny za kampanię KO do Sejmiku. Wygraliśmy. I byłem odpowiedzialny za kampanię do Rady Miasta. I tu odnieśliśmy historyczny sukces KO, bo nigdy wcześniej nie mieliśmy lepszego wyniku do Rady Miasta niż kilkanaście mandatów. A teraz zdobyliśmy 23 mandaty na 37. To absolutny fenomen. Sutryk zdołał wprowadzić tylko 6 radnych, a PiS 8 – mówi.
Tak wygląda lokalne tło. Dodajmy jeszcze, że Izabela Bodnar miała poparcie Rafała Dutkiewicza, byłego prezydenta Wrocławia, który w 2018 roku wsparł Sutryka, ale w tym roku wręcz zaapelował do niego, by wycofał się z wyborów.
I według jeszcze przedwyborczych prognoz właśnie ona w pojedynku Sutryk-Bodnar miała największe szanse na zwycięstwo w drugiej turze 21 kwietnia.
Nic dziwnego, że pytanie, kim jest kobieta, która rzuciła wyzwanie Jackowi Sutrykowi, rozbrzmiewa dziś w całej Polsce.
Kim jest Izabela Bodnar
Energiczna, pozytywna, pogodna. Widać w niej entuzjazm. Kojarzy się z otwartością. To mówią o niej wszyscy. Zwłaszcza entuzjazm wybijają na pierwszym miejscu. Jeden z naszych rozmówców mówi, że ją lubi. Inny o niej: – Ciekawa osoba.
Ona o sobie: "Prywatnie: wrocławianka, szczęśliwa żona, mama trójki wspaniałych dzieci, zapalona podróżniczka, organizatorka dalekich wypraw. Kobieta pracująca, która za misję postawiła sobie naprawianie świata".
– Jestem przeciwieństwem Jacka Sutryka – powiedziała w rozmowie z TuWrocław.
Obiecywała, że nie będzie w groteskowy sposób promowała własnej osoby, tylko zacznie "szeroko zakrojoną współpracę ze wszystkimi środowiskami, przed którymi drzwi biura prezydenta zostały pięć lat temu z hukiem zatrzaśnięte".
– Dlatego kultura przestała się rozwijać, inwestorzy omijają Wrocław szerokim łukiem, mieszkańcy płaczą mi w mankiet nad wieloma problemami, stoimy w gigantycznych korkach i wszyscy widzimy, że miastu brak tlenu i energii. Musimy się teraz wszyscy zjednoczyć, ponad podziałami i zawalczyć o nasze miasto. Podobnie jak w październiku, dokonajmy tej zmiany teraz, dla Wrocławia – apelowała.
Bez wątpienia dziś ma swoje pięć minut.
"Pokazała, że potrafi robić kampanię"
– Weszła do Sejmu z trzeciego miejsca. Na pewno pokazała, że potrafi robić kampanię. I wtedy, w wyborach parlamentarnych, i teraz. Pamiętam, że była bardzo aktywna w spotkaniach, debatach, na ulicy. Pokazała, że potrafi przekonywać do sobie ludzi. A ludzie chcą na nią głosować, bo robi bardzo dobre wyniki – reaguje Małgorzata Tracz, posłanka Zielonych z Wrocławia.
Jako nowicjuszka w wyborach do Sejmu Izabela Bodnar zdobyła ponad 26 tys. głosów. W samorządowych niemal 30 proc.
– To było zaskoczenie. Spodziewałam się, że pani Izabela Bodnar będzie miała drugi wynik, ale myślałam, że będzie to kilkanaście procent, co najwyżej ponad 20 proc. Wyniki były bardzo bliskie, ale teraz naprawdę rozpocznie się dyskusja o Wrocławiu. Bo mieszkając we Wrocławiu czułam, że poparcie dla prezydenta Sutryka nie jest takie bezkrytyczne – przyznaje Małgorzata Tracz.
Znają się z Izabelą Bodnar. Wielokrotnie spotykały się na debatach przedwyborczych, w dużej mierze związanych z kwestiami ochrony środowiska, zwłaszcza rzek, bo Bodnar zajmowała się m.in. Odrą, ale też tworzeniem zielonych oaz we Wrocławiu.
– Pani Bodnar też ma profil proekologiczny. Bardzo podkreśla również kwestie dotyczące przedsiębiorców, że jest to obszar, w którym się specjalizuje. Mamy dobre relacje. Zawsze debaty z jej udziałem były ciekawe – zwraca uwagę posłanka Zielonych.
Małgorzata Tracz nie wierzy w to, by nazwisko mogło działać na korzyść kandydatki Trzeciej Drogi, co niektórzy sugerują w komentarzach.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Była jedyną kandydatką koalicji 15 października, w kontrze do prezydenta Sutryka. Podkreślała swoją przynależność, miała poparcie Szymona Hołowni. Jej kampania była bardzo profesjonalna, na pewno bardzo widoczna. To zaważyło o jej wyniku – uważa.
Ale dlaczego Izabela Bodnar zdecydowała się wejść do polityki?
"PiS to plaga, która przydarzyła się Polsce"
– Jestem jedną z nielicznych kandydatek, które nie idą do polityki dla pieniędzy czy apanaży. Osiągnęłam swoją własną pracą sukces życiowy na polu zawodowym, finansowym i rodzinnym. Wychodzę ze swojej strefy komfortu, aby zaangażować się osobiście w ważne z mojego punktu widzenia sprawy dla Polski i Polaków – tak mówiła w rozmowie z Wrocławskimi Faktami.
Stwierdziła też: – Ja osobiście zdecydowałam się pójść do polityki, podobnie zresztą jak Szymon Hołownia, bo wiele razy o tym rozmawialiśmy, aby naprawić Polskę po rządach PiS dla naszych dzieci. Nie chcemy emigrować, kochamy naszą ojczyznę. PiS to plaga, która po tylu ciężkich, trudnych latach naszej historii przydarzyła się Polsce.
Robi wrażenie konkretnej, rzeczowej, bardzo zaangażowanej osoby, która nie boi się ostrych słów.
Burza o aborcję. Bodnar: Chciałabym uspokoić kobiety
– Chciałabym uspokoić kobiety. To temat, który od 30 lat budzi w Polsce ogromne emocje. W tej chwili mamy najbardziej drakońskie prawo, nie tylko w Europie, ale jedno z najbardziej drakońskich na świecie. Chcielibyśmy je szybko zmienić, ale mamy układ sił politycznych, jaki mamy. Poczekajmy jeszcze chwilę. Po to, żeby zrobić to w sposób metodyczny, mądry, realny, skuteczny. Żeby procedowanie tych ustaw zliberalizowało obecne prawo. Żebyśmy zrobili krok do przodu – mówiła nam na początku marcu.
Powiedziała, że sama należy do liberalnego skrzydła partii, w którym i posłanki i posłowie są za tym, żeby zliberalizować prawo aborcyjne do 12. tygodnia.
– Jesteśmy zdeterminowane. Wszystkie chciałybyśmy, by to się odbyło szybko. Jesteśmy nowoczesnymi kobietami, matkami, sama mam córki nastolatki. Zrobimy wszystko, by zawalczyć o prawa kobiet. Żeby w Polsce zlikwidować to drakońskie prawo – mówiła.
Nie kryła też oburzenia z powodu wypowiedzi posłanek i posłów Lewicy, którzy atakowali Hołownię.
– Uważam, że to, co robi Lewica, jest po prostu obrzydliwe. W cyniczny sposób wykorzystują teraz emocje wokół aborcji do budowania swojej narracji przedwyborczej. Lewica zachowuje się w sposób małostkowy, nieodpowiedzialny, jakby nie dojrzała do bycia poważnym partnerem w poważnej polityce. Wszyscy w Polsce mamy już dość kłótni i sporów. Potrzebujemy rozsądku i dialogu, a nie socjalistycznych, dzikich, egoistycznych harców. One nas nie doprowadzą do poprawy sytuacji kobiet w Polsce – – mówiła naTemat.
Bodnar o mężu: "Staliśmy się obiektem bandyckiej nagonki"
Dziś media przypominają jeszcze, że jest żoną Macieja Bodnara, przedsiębiorcy z branży odpadowej, który w połowie 2022 roku został zatrzymany przez ABW. Według prokuratury za łapówki miał załatwiać zakończenie licznych kontroli skarbowych w jego firmach branży śmieciowej.
W lutym tego roku "Wyborcza" pisała: "Zdaniem prokuratury zaangażował przedsiębiorcę z Górnego Śląska Tomasza J., który powoływał się na wpływy w państwowych instytucjach. Śledczy twierdzą, że zapłacił mu, by doprowadzić do zakończenia kontroli skarbowych w jego firmach".
– Zarzuty postawione mężowi są kuriozalne i dziwne. Naszym zdaniem i zdaniem naszego prawnika nie ma żadnych dowodów i podstaw, by oskarżać męża. Staliśmy się obiektem bandyckiej nagonki – tak Bodnar reagowała na zarzuty.
Obszar gospodarki, pomocy przedsiębiorcom, którzy są "zajechani" niekompetencją i pazernością obecnej władzy (patrz Polski Ład, składka zdrowotna, która jest dodatkowym podatkiem i topi polskie firmy, VAT od niezapłaconych faktur itd., itp.) – to będzie mój priorytet. Nie pozwolę dłużej, aby państwo traktowało polski mały, średni, rodzinny biznes jak przestępców, cwaniaków, krętaczy. Kolejnym moim priorytetem w sejmie będzie walka o prawa kobiet i czyste środowisko.