80 mln wyświetleń w 10 dni - sukces "KONY 2012" jest niebywały. Półgodzinny film o afrykańskim zbrodniarzu wojennym bije rekordy popularności, ale sprowokował też wiele teorii spiskowych. Według jednej z nich, cała kampania ma jeden cel: zdobycie ugandyjskiej ropy.
Joseph Kony – fanatyk religijny, morderca, porywacz dzieci i jeden z najbardziej przerażających watażków Afryki. Chociaż ugandyjskie wojsko ściga go od ponad 20 lat, ciągle jest nieuchwytny. Organizacja Invisible Children twierdzi, że chce to zmienić. W opublikowanym na początku marca półgodzinnym filmie „KONY 2012” opisuje zbrodniarza i wzywa USA do aktywniejszego pomagania rządowi Ugandy w polowaniu na niego.
Nagranie w krótkim czasie stało się prawdziwym hitem. W 10 dni obejrzano je już 80 mln razy, na Twitterze pisały o nim największe gwiazdy, a nazwisko Kony'ego – do tej pory znane raczej niewielkiej grupie osób – stało się jednym z najczęściej powtarzanych słów w mediach. Jeśli ktoś potrzebowałby dowodu na potęgę internetu, to właśnie go znalazł.
Prawdziwy powód: ropa?
Na autorów filmu szybko spadło jednak wiele głosów krytyki. Początkowo zarzucano im głównie to, że wykorzystują nieco już nieaktualną historię – Kony kilka lat temu został wypchnięty z Ugandy do sąsiednich państw i jest znacznie słabszy, niż sugeruje Invisible Children – do zebrania milionów dolarów dotacji. Z czasem pojawiły się nowe teorie na temat motywacji amerykańskich aktywistów. Jedna z najbardziej popularnych z nich mówi, że „KONY 2012” to tak naprawdę element propagandy, która ma pomóc nie w złapaniu zbrodniarza, lecz zagarnięciu ugandyjskiej ropy.
W listopadzie naftowy gigant Tullow Oil ogłosił, że już niedługo zacznie wydobywać w Ugandzie „czarne złoto” o wartości 2 mld dolarów rocznie. W tym samym czasie prezydent Obama wysłał do tego niewielkiego kraju stu doradców z zadaniem doszkolenia lokalnej armii. Według zwolenników nowej teorii spiskowej, chwytający za serce „KONY 2012” ma dostarczyć wymówki dla dodatkowego zwiększenia obecności USA w Ugandzie i zabezpieczenia tamtejszych złóż „czarnego złota”. W ostateczności może nawet dostarczyć pretekstu do interwencji zbrojnej.
Dowodem na spisek aktywistów i zbrodniarzy ma być fakt, że w 2010 roku amerykański bank JP Morgan Chase – jeden z głównych inwestorów w Tullow Oil – przekazał Invisible Children dotację wysokości miliona dolarów.
"Pokrętna teoria"
W istnienie planów podstępnego przejęcia ugandyjskiej ropy nie wierzy Wojciech Jagielski, autor „Nocnych wędrowców, książki o konflikcie z Josephem Konym i jego Bożą Armią Oporu. - Po pierwsze, tej ropy nie jest aż tak dużo, by Amerykanów mogła kusić jakaś interwencja. Po drugie, USA ma inne wojny na głowie. Po trzecie, nafciarze wcale nie musieliby sięgać po takie metody, bo Ugandyjczycy sami im chętnie tę ropę sprzedadzą – ocenia reporter. - W tych dotacjach też nie widzę nic podejrzanego. Koncerny naftowe mają fatalną opinię i szukają różnych sposobów, by ją poprawić. Wsparcie kampanii przeciwko zbrodniarzowi zamieniającemu dzieci w żołnierzy to dobry zabieg PR-owy. Według mnie „KONY 2012”, chociaż jest trochę spóźniony i zawiera błędy, to element szczerej kampanii społecznej. Nic więcej – dodaje.