Do dość niepokojącej sytuacji doszło też we wtorek w Katowicach. Donald Tusk pojechał do tego miasto i tam zaplanowano wyjazdowe posiedzenie Rady Ministrów. Nagle okazało się, że w sali może być podsłuch. Po południu poznaliśmy nowe informacje w tej sprawie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
We wtorek w Katowicach okazało się, że w sali, gdzie miało dojść do obrad rządu, podłożono urządzenia mogące służyć do podsłuchu.
"Służba Ochrony Państwa we współpracy z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego wykryła i zdemontowała urządzenia mogące służyć do podsłuchu w sali, gdzie dziś w Katowicach ma odbyć się posiedzenie Rady Ministrów. Służby prowadzą dalsze czynności w tej sprawie" – przekazał w serwisie X rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński.
Co nowego wiadomo o urządzeniu, które przypominało podsłuch
Po południu nieco więcej wiadomo w tej kwestii. – Prawdopodobnie jest to jakiś element, który jest pozostałością po jakimś starym systemie audio, funkcjonującym w urzędzie w dawnych latach. Wszystko wskazuje na to, że zainstalował je pracownik urzędu, który od blisko trzech lat przebywa już na emeryturze – przekazała Onetowi Alicja Waliszewska, rzeczniczka wojewody śląskiego.
Jak podkreśliła, "o mało skomplikowane i mało zaawansowane technologicznie urządzenie. Miało prawdopodobnie służyć wewnętrznej komunikacji".
Onet dowiedział się również, że zamontował je prawdopodobnie były pracownik tego urzędu. Mężczyzna jest od trzech lat na emeryturze.
Ekspert komentuje zdarzenie z Katowic
Wcześniej we wtorek nasza redakcja zapytała o tę sprawę gen. Piotra Pytela. – Ten podsłuch został wykryty i to świadczy o sprawnym działaniu służb – powiedział naTemat znany wojskowy.
Jak zaznaczył, sprawdzanie pomieszczeń przed posiedzeniem rządu czy ważnym spotkaniem urzędników na szczeblu ministerialnym, jeśli nie należą one do strefy bezpieczeństwa, zawsze poprzedzone jest "działaniami wykrywczymi".
– Badanie na posiedzeniu wyjazdowym zawsze trwa dłużej, ponieważ technicy poruszają się po terenie, którego nie znają. Taka wyjazdówka to jest większe wyzwanie – tłumaczył gen. Pytel.
I doprecyzował: – Ekipa techników robi tzw. zabezpiecznie antypodsłuchowe. Zajmuje się po prostu wykrywaniem takich urządzeń. Zazwyczaj są to działania dość skuteczne. Tu nie mamy na razie wiedzy, jakie to było urządzenie i w jaki sposób je zamontowano. Czy duża grupa osób mogła to umieścić, czy był to sprzęt, który można nabyć na rynku. Sposób montażu i komponenty użyte do skonstruowania, zazwyczaj dużo mówią o tym, kto stoi za montażem.
Były szef SKW w rozmowie z naszym serwisem rozważył dwa scenariusze. – Możemy mieć do czynienia z sytuacją, gdzie ktoś chciałby się zapoznać z przebiegiem posiedzenia Rady Ministrów. Być może nawet służby rosyjskie byłyby zainteresowane reakcją na ostatnie zdarzenia, zwłaszcza na ucieczkę sędziego Tomasza Szmydta – wyjaśnił.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.