Od początku maja ulice Tbilisi zapełniają się tysiącami protestujących. Nikt nie odważył się policzyć, ile osób wyszło na ulice, aby sprzeciwić się najnowszej ustawie uchwalonej przez tamtejszy parlament. Dla wielu osób jej przyjęcie oznacza naśladowanie Rosji.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ustawa, która doprowadziła do masowych protestów w Gruzji, dotyczy "zagranicznych wpływów". Zdaniem wielu osób zaproponowane w niej rozwiązania sprawią, że zarówno opozycja, jak i antyrządowe media będą musiały ugiąć się pod wolą rządu. Podobne prawo od 2012 roku działa w Rosji.
Gruzińskie Marzenie forsuje ustawę o "agentach zagranicznych"
Nowa ustawa zakłada, że firmy, których minimum 20 proc. funduszy pochodzi z zagranicy, będą musiały podlegać obowiązkowej rejestracji. Utworzenie specjalnego spisu to jednak nie wszystko. Zostałyby one wpisane również do rejestru agentów obcego wywiadu.
Po wejściu w życie nowych regulacji znalazłyby się także pod kontrolą gruzińskiego Ministerstwa Sprawiedliwości. Związani z nim politycy mogliby zmuszać dziennikarzy, a także przedsiębiorców do wyjawiania poufnych informacji. Właśnie w ten sposób w Rosji udało się stopniowo wyeliminować polityczną opozycję, a także wolne media. Podobną ustawę próbowano przeforsować także na Węgrzech, ale polityków Orbana powstrzymała Unia Europejska.
Nowej ustawie sprzeciwia się również prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili. Zapowiedziała ona, że zawetuje to prawo, kiedy tylko odpowiednie dokumenty trafią na jej biurko. Problem polega jednak na tym, że rządzące od 12 lat Gruzińskie Marzenie ma w parlamencie większość, która może wystarczyć do dorzucenia prezydenckiego weta.
Gruzja nie chce być jak Rosja. Na ulicach pojawiają się tłumy protestujących
Od początku maja wśród gruzińskiego społeczeństwa dosłownie wrze. Ulice Tbilisi, stolicy Gruzji, regularnie zapełniają się tysiącami protestujących. Ci niosą w rękach flagi gruzińskie, ale i te w barwach Unii Europejskiej. Nie brakuje również sztandarów odnoszących się do tego, że nie chcą naśladowania Rosji i rządów Władimira Putina.
Sieć regularnie zalewają kolejne nagrania z akcji protestacyjnych. Te, choć mają pokojowy przebieg, są brutalnie tłumione przez rządzących. Przeciwko protestantom ruszają policjanci wyposażeni w tarcze i pałki. Wykorzystywane są również armatki wodne, a także gumowe kule. Ofiarami ataków padają nie tylko zwykli ludzie, ale również przedstawiciele opozycji.
W związku z falą protestów przetaczających się przez ulice Tbilisi apel do Polaków przebywających na miejscu wystosowała polska ambasada. "W związku z trwającymi manifestacjami, oraz przypadkami aresztowań obcokrajowców, prosimy obywateli RP o powstrzymanie się od udziału w zgromadzeniach, unikanie potencjalnie niebezpiecznych miejsc oraz stosowanie się do poleceń służb porządkowych" – poinformowano w mediach społecznościowych.
Gruzja zbliża się do Rosji? Zdaniem ekspertki niekoniecznie
Jak podkreśla Agnieszka Filipiak, redaktorka "Forbes Women" i ekspertka specjalizująca się w zagadnieniach Kaukazu Południowego, mimo iż na sztandarach wielu protestujących pojawiają się hasła, że nie chcą zbliżenia do Rosji, to akurat to im nie grozi. Władze w Tbilisi naśladują tamtejsze działania, ale nie nawiązują politycznej współpracy z Władimirem Putinem. Zacieśniane są za to więzy między tymi krajami na poziomie gospodarczym, co jednak nie budzi społecznego oburzenia.
"Gruzińskie Marzenie twierdzi, że nie kopiuje rosyjskiego rozwiązania. Ale jednocześnie mówi wprost, że ustawa jest wymierzona w organizacje wspierane nie przez Rosję, a przez Zachód, które mają – zdaniem Gruzińskiego Marzenia – dążyć do obalenia rządu w Tbilisi. Stąd te jednoznaczne skojarzenia. Nie oznacza to jednak, że Gruzińskie Marzenie spoufala się z Rosją, choć taki przekaz usłyszymy też od protestujących na ulicach. Oznacza to bardziej tyle, że partia rządząca chce utrzymać się u władzy" – skomentowała ekspertka.
Czytaj także:
Wybory w Gruzji odbędą się w październiku tego roku. I choć Gruzińskie Marzenie martwi się o ich wynik, to opozycja nie jest zjednoczona, nie posiada również charyzmatycznych liderów, przez co może nie stanowić znaczącego zagrożenia.